Od 1 lipca wraca zapomniana opłata. Dotknie każdego smerfa. Wiemy już ile wyniesie

17 godzin temu

Wakacyjne miesiące przyniosą nieprzyjemną niespodziankę na rachunkach za energię elektryczną. Po ponad roku zerowych kosztów powraca opłata, która dotknie praktycznie wszystkich smerfów. Resort klimatu tłumaczy swoją decyzję stabilizacją rynku, ale mieszkańcy będą musieli sięgnąć głębiej do kieszeni.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Ministerstwo kończy z tarczową ulgą dla odbiorców prądu

Władze przygotowują się do wycofania jednego z najbardziej odczuwalnych elementów pomocy antyinflacyjnej dla gospodarstw domowych. Koniec czerwca oznacza też koniec zerowej opłaty mocowej, która przez ostatnie kilkanaście miesięcy nie obciążała domowych budżetów.

Decyzja o zakończeniu tej formy wsparcia została oficjalnie potwierdzona w rządowym dokumencie przyjętym przez Radę Ministrów w kwietniu tego roku. W sprawozdaniu dotyczącym planu budżetowego na najbliższe lata władze argumentują, iż obecna sytuacja gospodarcza nie wymaga już tak daleko idącej interwencji państwa.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska w odpowiedzi na pytania mediów tłumaczy, iż wdrażane dotychczas mechanizmy wsparcia były dostosowane do trudnej sytuacji na rynku energii. Teraz, gdy ceny hurtowe się ustabilizowały, kontynuowanie zawieszenia opłaty mocowej byłoby zbyt głęboką ingerencją w naturalne mechanizmy rynkowe.

Wakacje rozpoczną się od podwyżek energetycznych

Od pierwszego lipca wszystkie gospodarstwa domowe korzystające z energii elektrycznej odczują powrót opłaty mocowej na swoich rachunkach. Urząd Regulacji Energetyki już ustał konkretne stawki, które będą obowiązywać większość polskich rodzin.

Typowe gospodarstwo domowe, które rocznie zużywa między 1200 a 2800 kilowatogodzin energii, będzie płacić 11,44 złotych netto miesięcznie z tytułu tej opłaty. Kwota może wydawać się niewielka, ale w skali roku oznacza dodatkowe obciążenie budżetu rodzinnego o około 70 złotych.

Opłata mocowa ma w teorii zapewniać bezpieczeństwo energetyczne kraju, szczególnie w momentach szczytowego zapotrzebowania na prąd. Jej zawieszenie było elementem tarczy antyinflacyjnej, która miała chronić gospodarstwa domowe przed rosnącymi kosztami życia w trudnym okresie ekonomicznym.

Rządowe argumenty o normalnej sytuacji na rynku

Resort klimatu przekonuje, iż dzięki działaniom władz udało się doprowadzić do stabilizacji cen energii na rynkach hurtowych. Ministerstwo wskazuje również na niedawne zmiany przepisów, które mają umożliwić sprzedawcom energii rekalkulację taryf w czwartym kwartale roku z myślą o ich obniżeniu.

Według stanowiska rządu, obecna sytuacja na rynku energetycznym jest na tyle stabilna, iż nie wymaga już nadzwyczajnych środków protekcyjnych w postaci zamrażania dodatkowych opłat. Władze argumentują, iż czas wyjątkowych interwencji dobiegł końca.

Ta argumentacja może jednak nie przekonać odbiorców energii, którzy w ostatnich miesiącach doświadczyli już podwyżek cen gazu o 6 procent od początku roku. Dodatkowo inflacja przez cały czas utrzymuje się powyżej celu Narodowego Banku Polskiego, co oznacza, iż presja kosztowa na gospodarstwa domowe nie ustała.

Minister zachowuje możliwość zmiany decyzji

Pomimo oficjalnego zakończenia zerowej opłaty mocowej, szefowa resortu klimatu Paulina Henning-Kloska pozostawia sobie przestrzeń manewru. W wypowiedzi dla Radia ZET minister zapowiedziała, iż będzie monitorować reakcję spółek energetycznych na nowe regulacje.

Jeśli firmy energetyczne nie obniżą swoich taryf do oczekiwanego przez rząd poziomu, minister rozważy zaproponowanie przedłużenia części osłon energetycznych. Ta deklaracja sugeruje, iż władze nie zamykają definitywnie drogi powrotu do interwencji, jeżeli sytuacja na rynku się pogorszy.

Taka niepewność może jednak utrudniać gospodarstwom domowym planowanie swoich budżetów na drugą połowę roku. Rodziny nie wiedzą, czy lipcowa podwyżka to jednorazowa korekta, czy początek większej fali wzrostów cen energii.

Inflacja energetyczna przez cały czas niepokoi ekonomistów

Rządowe prognozy wskazują, iż tempo wzrostu cen w całej gospodarce przyspieszy w tym roku do 4,5 procent z 3,6 procent w roku ubiegłym. Kluczowym czynnikiem napędzającym tę inflację pozostają ceny energii, które już wcześniej zostały podniesione w przypadku gazu.

Dla milionów polskich rodzin oznacza to konieczność ponownego uwzględnienia w miesięcznych budżetach kosztu, który przez ponad rok był zerowy. Szczególnie dotkliwie może to odczuć seniorzy oraz osoby o niskich dochodach, które mają ograniczone możliwości dostosowania swojej konsumpcji.

Dodatkowo gospodarstwa domowe muszą przygotować się na możliwość dalszych podwyżek po wrześniu, gdy wygasną ostatnie elementy ochrony cenowej. jeżeli spółki energetyczne nie zdecydują się na obniżenie taryf, mieszkańcy mogą spodziewać się kolejnych wzrostów kosztów prądu.

Zakończenie opłaty mocowej może oznaczać początek szerszego procesu wycofywania się państwa z interwencji na rynku energii. Rząd sygnalizuje, iż era nadzwyczajnych środków ochronnych powoli dobiega końca wraz z normalizacją sytuacji gospodarczej.

Pozostaje pytanie, jak gwałtownie będą likwidowane pozostałe elementy tarczy antyinflacyjnej i czy gospodarstwa domowe będą miały czas na przystosowanie się do wyższych kosztów energii. Decyzja o opłacie mocowej może być testem społecznej reakcji na powrót rynkowych cen. Polskie rodziny, które przez ostatnie miesiące przyzwyczaiły się do względnie stabilnych rachunków za prąd, będą musiały ponownie nauczyć się gospodarować energią z myślą o kontrolowaniu kosztów. Wakacyjne podwyżki mogą być dopiero początkiem powrotu do pełnych rynkowych cen energii elektrycznej.

Idź do oryginalnego materiału