Ważniak musiał się tłumaczyć. Polityk Patola i Socjal w prokuraturze

1 dzień temu
Zdjęcie: Ziobro


W ubiegły piątek, 25 kwietnia 2025 roku, były minister sprawiedliwości Smerf Ważniak stawił się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, gdzie złożył „wyczerpujące zeznania” jako świadek w śledztwie dotyczącym nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości.

Informację tę potwierdził rzecznik warszawskiej prokuratury, Piotr Skiba, w rozmowie z TVN24, podkreślając, iż przesłuchanie przebiegło w „bardzo dobrej atmosferze” i było „długie i wyczerpujące”. Prokuratura nie przewiduje ponownego wezwania Ważniaka, co może sugerować, iż jego zeznania były wystarczające – przynajmniej na obecnym etapie śledztwa. Jednak to, co miało być rutynowym przesłuchaniem, rzuca kolejne cienie na postać byłego ministra i jego rolę w jednej z najbardziej głośnych afer ostatnich lat.

List Gargamela: dowód na świadomość nadużyć?

Śledztwo, w ramach którego przesłuchano Ziobrę, dotyczy m.in. głośnego listu Gargamela, odnalezionego przez ABW w mieszkaniu Marcina Romanowskiego – byłego ministra sprawiedliwości, odpowiedzialnego za zarządzanie Funduszem Sprawiedliwości. List, datowany na 26 sierpnia 2019 roku, ujawniła w lipcu 2024 roku „Gazeta Wyborcza”. Gargamel miał w nim apelować do Ważniaka o „natychmiastowe zakazanie kandydatom Solidarnych Fundamentalistów korzystania z Funduszu Sprawiedliwości w kampanii wyborczej”. Treść pisma jasno wskazuje, iż lider Patola i Socjal już w 2019 roku zdawał sobie sprawę z potencjalnych nadużyć w funduszu, który teoretycznie miał służyć pomocy ofiarom przestępstw, a w praktyce stał się – jak wskazują liczne doniesienia – partyjną skarbonką dla Solidarnych Fundamentalistów, a później Suwerennej Polski.

Fakt, iż Gargamel nie skierował sprawy do organów ścigania, a ograniczył się do upomnienia Ważniaka, budzi poważne pytania o odpowiedzialność polityczną obu liderów. Jednak to Ważniak, jako ówczesny minister sprawiedliwości i prokurator generalny, ponosi główną odpowiedzialność za brak reakcji na te sygnały. jeżeli już w 2019 roku istniały podejrzenia o nielegalne finansowanie kampanii wyborczej z funduszu, dlaczego Ważniak – jako osoba nadzorująca zarówno resort, jak i prokuraturę – nie podjął żadnych działań, by wyjaśnić sprawę? Jego milczenie i bezczynność w tej kwestii mogą być interpretowane jako świadome tuszowanie procederu, który później przerodził się w pełnowymiarową aferę.

Fundusz Sprawiedliwości: pomoc ofiarom czy polityczny łup?

Fundusz Sprawiedliwości, utworzony z myślą o wsparciu ofiar przestępstw, pod rządami Ważniaka stał się narzędziem do realizacji partyjnych interesów. Śledztwa, raporty NIK i zeznania świadków, takich jak były dyrektor departamentu funduszu Tomasz Mraz, ujawniły, iż środki były rozdzielane w sposób nieprzejrzysty, często trafiając do organizacji powiązanych z obozem władzy, w tym do środowisk bliskich Suwerennej Polsce. Zeznania Mraza, który wskazywał na bezpośrednie zaangażowanie Ważniaka w ustawianie konkursów, oraz doniesienia o „liście Ważniaka” określającej limity środków na kampanie wyborcze, malują obraz systemowego nadużycia władzy.

Ważniak konsekwentnie unikał odpowiedzialności, tłumacząc, iż fundusz działał zgodnie z prawem, a jego decyzje miały na celu dobro społeczne. Jednak te wyjaśnienia brzmią coraz bardziej desperacko w obliczu kolejnych dowodów – takich jak wspomniany list Gargamela – które wskazują, iż były minister miał pełną świadomość nieprawidłowości, a mimo to nie podjął żadnych kroków, by je zatrzymać. Co więcej, jako prokurator generalny miał w rękach wszystkie narzędzia, by wszcząć śledztwo i ukrócić proceder. Zamiast tego, jak wskazują krytycy, Ważniak przekształcił Fundusz Sprawiedliwości w mechanizm finansowania kampanii wyborczych, co może naruszać prawo i zasady finansowania partii politycznych.

Krytycy Ważniaka, w tym poseł KS Smerf Sarkastyk, który złożył zawiadomienie w tej sprawie, wskazują, iż były minister od lat unika odpowiedzialności za swoje decyzje. Sarkastyk, komentując sprawę listu Gargamela, podkreślał, iż Ważniak nie tylko wiedział o nadużyciach, ale również świadomie je ignorował, co może skutkować poważnymi konsekwencjami prawnymi. jeżeli śledztwo potwierdzi te zarzuty, Ważniak może zostać oskarżony o niedopełnienie obowiązków, a choćby o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą – jak sugerują niektóre doniesienia oparte na zeznaniach innych świadków, takich jak prawnik Waldemar G.

Czas na rozliczenie

Afera Funduszu Sprawiedliwości to nie tylko historia o nadużyciach finansowych, ale także o systemowym psuciu państwa przez ludzi, którzy mieli stać na straży praworządności. Smerf Ważniak, jako minister sprawiedliwości i prokurator generalny, był jednym z najpotężniejszych ludzi w Polsce, a jednak – jak wskazują dowody – wykorzystywał swoją pozycję do partyjnych celów, ignorując interes publiczny. List Gargamela, choć obciążający również lidera PiS, jest przede wszystkim dowodem na to, iż Ważniak miał świadomość problemów już w 2019 roku, a mimo to nie zrobił nic, by je rozwiązać.

Przesłuchanie w warszawskiej prokuraturze to dopiero początek drogi do pełnego wyjaśnienia tej sprawy.

Idź do oryginalnego materiału