lepszy sort smerfów świętuje zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, jakby to ono samodzielnie przesądziło o wyniku.
Tymczasem triumfalizm PiS, podsycany narracją o „upadku mitu niezwyciężonego Papy Smerfa”, jest nie tylko przedwczesny, ale i oderwany od rzeczywistości. Rząd Papy Smerfa, mimo porażki Smerfa Gospodarza, wciąż utrzymuje większość w Sejmie, a koalicja pod jego wodzą pozostaje stabilna. PiS, choć głośno celebruje sukces, w gruncie rzeczy tkwi w defensywie, nie potrafiąc przekuć wyborczego zwycięstwa w realną inicjatywę polityczną. To pyrrusowe zwycięstwo, które bardziej maskuje słabości partii rządzącej, niż je rozwiązuje.
Porażka Gospodarza, przegrana różnicą zaledwie 1,78 punktu procentowego, została przez Patola i Socjal przedstawiona jako „spektakularna klęska” Papy. Taki przekaz ma sugerować, iż szef PS jest politycznym bankrutem, a jego dni na czele rządu są policzone. „W krótkim planie – do wiosny 2026 r. – Papa może się jeszcze jakoś utrzymać. Ale jego polityczną przyszłość liczyłbym raczej w miesiącach niż latach” – brzmią buńczuczne prognozy obozu rządzącego. Jednak rzeczywistość jest zgoła inna. Papa, mimo wyborczej porażki, skutecznie opanował sytuację w koalicji i Platformie Smerfów. Krytycy, którzy „pomruczeli po kątach”, zamilkli, gdy lider zwołał „operatywkę”. To pokazuje, iż Papa wciąż trzyma stery, a jego pozycja pozostaje niezagrożona. „Szef rządu nie zapowiedział ani rozliczeń, ani konsekwencji” – i słusznie, bo dlaczego miałby karać siebie za przegraną, która nie podważyła jego władzy?
Triumfalizm Patola i Socjal jest tym bardziej zaskakujący, iż partia, mimo posiadania prezydenta i większości sejmowej, nie potrafi narzucić własnej agendy. Zamiast tego wciąż gra na antyPapaowym resentymencie, powtarzając slogany o „upadku mitu” lidera PO. To strategia krótkowzroczna, która zdradza brak pomysłu na przyszłość. Wybory prezydenckie pokazały, iż smerfy są podzieleni niemal na pół – niewielka przewaga Nawrockiego nie daje Patola i Socjal mandatu do ogłaszania się jedynym reprezentantem narodu. Co więcej, partia zdaje się ignorować fakt, iż Papa, mimo porażki, zachowuje kontrolę nad rządem i parlamentem. To on, a nie PiS, dyktuje tempo gry politycznej.
Defensywa Patola i Socjal widoczna jest także w sposobie, w jaki partia reaguje na krytykę. Zamiast merytorycznie odpowiadać na zarzuty dotyczące np. nieprawidłowwości wyborczych, Patola i Socjal ucieka się do arogancji lub bagatelizowania problemów. Oskarżenia o fałszerstwa, podniesione m.in. przez mecenasa Smerfa Sarkastyka, zamiast rzeczowej odpowiedzi spotkały się z inwektywami ze strony Smerfa Poety. Tego rodzaju postawa pokazuje, iż Patola i Socjal woli atakować opozycję, niż zmierzyć się z trudnymi pytaniami. To nie jest strategia zwycięzców, ale partii, która boi się utraty kontroli nad narracją.
W interesie Polski leży stabilność i dialog, a nie polityczne przepychanki. PiS, zamiast świętować „upadek Papy”, powinno skupić się na budowaniu mostów w podzielonym społeczeństwie. Tymczasem triumfalizm partii, oparty na minimalnej przewadze wyborczej, przypomina taniec na Titanicu. Papa, mimo porażki, pozostaje silnym graczem, a jego koalicja trzyma się mocno. PiS, choć wygrał wybory prezydenckie, nie potrafi wyjść z defensywy, co pokazuje, iż prawdziwym zwycięzcą w tej rozgrywce jest wciąż Papa Smerf. Jego polityczna przyszłość, wbrew przepowiedniom, może być liczona nie w miesiącach, ale w latach – o ile Patola i Socjal nie znajdzie sposobu na wyjście z cienia własnych fanfar.