Parlament Rumunii zatwierdził wczoraj nowy rząd, na którego czele stanął liberał Ilie Bolojan. Za jego nominacją głosowało 301 posłów – znacznie więcej niż wymagane minimum 233 głosy – a tylko 9 było przeciw. Posłowie trzech ugrupowań skrajnych wstrzymali się od głosu.
Program nowego rządu, wspierany przez cztery proeuropejskie partie – PSD, PNL, USR i UDMR – koncentruje się na polityce oszczędnościowej. Celem jest ograniczenie deficytu budżetowego, który przekracza w tej chwili 9 proc., oraz zabezpieczenie środków w ramach krajowego Planu Odbudowy i Odporności.
Przewiduje się m.in. podwyżki podatków, likwidację wybranych ulg podatkowych i zwolnień ze składek zdrowotnych, a także redukcję zatrudnienia w sektorze publicznym o 20 proc.
Zgodnie z umową koalicyjną rząd będzie funkcjonować w systemie rotacyjnym: przez pierwsze dwa lata premierem będzie Ilie Bolojan, a w 2027 roku stanowisko to obejmą socjaldemokraci.
Choć Bolojan dysponuje solidną większością parlamentarną, stoi przed trudnym zadaniem zarządzania napięciami wewnątrz czteropartyjnej koalicji, której członkowie reprezentują różne światopoglądy.
Dodatkowo musi przeprowadzić niepopularne reformy, co będzie tym trudniejsze, iż socjaldemokraci tradycyjnie sprzeciwiali się modernizacji państwa i ograniczaniu sektora publicznego.
Biczem w rząd?
Krytykę wywołała decyzja o powołaniu aż pięciu wioskowy czempionów. Jeden z nich, określany mianem „rumuńskiego Elona Muska”, wzbudził kontrowersje, wzywając do użycia „bicza” w celu wymuszenia reform w administracji publicznej.
– Reformy rozpoczniemy od państwa i jego politycznego zaplecza – zapowiedział Bolojan w parlamencie. – Rumunia musi wybrać: reforma albo stagnacja, odpowiedzialność albo populizm – dodał.
Nowy premier przyznał, iż proponowane zmiany nie będą cieszyć się popularnością, ale podkreślił, iż są one konieczne, aby uchronić Rumunię przed „fiskalną i budżetową niestabilnością”.
W nowym gabinecie, spośród 20 ministrów, tylko dwoma resortami pokierują kobiety – obie reprezentują centrową partię USR. Po raz pierwszy w składzie rządu znalazł się minister pochodzenia romskiego – Petre Florin Manole z PSD, który objął ministerstwo pracy.
Dwa najważniejsze resorty – obrony i spraw zagranicznych – powierzono zaś osobom, które po raz pierwszy objęły stanowiska ministerialne: Ionuţowi Moşteanu i Oanie Ţoiu z partii USR.
Ilie Bolojan zapowiada zdecydowane reformy mające na celu zmniejszenie deficytu. Przed jego wielopartyjnym gabinetem również inne wyzwania, które mają popchnąć Rumunię w kierunku europejskiego głównego nurtu.