Krzysztof Skiba: Wybory były rzeczywiście wolne. W tym sensie, iż wolno było robić przekręty

4 godzin temu

Krzysztof Skiba

Już nie ma żadnych wątpliwości, iż wybory zostały sfałszowane jak weselna wódka, do której dolano wody. To jakiś ponury kabaret, iż szef PKW rozkłada ręce i twierdzi, iż nie wie, kto wygrał wybory. Mamy taką cyrkową sytuację, iż nie wiadomo dokładnie, kto ile otrzymał głosów, ale zaświadczenie o byciu prezydentem otrzymał facet, co to nie do końca wiadomo, kim jest i ile dostał głosów. Wybory były rzeczywiście wolne. W tym sensie, iż wolno było robić przekręty.

OSZUKANY PREZYDENT

Już nie ma żadnych wątpliwości, iż wybory zostały sfałszowane jak weselna wódka, do której dolano wody. W trzynastu komisjach, w których ponownie przeliczono głosy, aż w ośmiu były „pomyłki” na niekorzyść Gospodarza.

Rozumiecie teraz panikę gangsterów z lepszego sortu, gdy pojawiają się wezwania, aby ponownie przeliczyć wszystkie oddane głosy. Kilka lat temu w Ameryce, gdy pojawiły się wątpliwości co do liczenia głosów, po prostu zrobiono to ponownie. To naprawdę możliwe i to w kilka dni.

To jakiś ponury kabaret, iż szef PKW rozkłada ręce i twierdzi, iż nie wie, kto wygrał wybory. No więc aktualnie mamy taką cyrkową sytuację, iż nie wiadomo dokładnie, kto ile otrzymał głosów, ale zaświadczenie o byciu prezydentem otrzymał facet, co to nie do końca wiadomo, kim jest i ile dostał głosów.

Niech przy kolejnej okazji PKW wręcza zaświadczenia po rozpatrzeniu protestów wyborczych, których jest w tej chwili najwięcej w historii wolnych wyborów. Bo w przeciwnym wypadku takie zaświadczenia mogą wręczać co drugiemu pasażerowi w tramwaju.

Wybory były rzeczywiście wolne. W tym sensie, iż wolno było robić przekręty. Patola i Socjal ma czego się bać, bo to dla nich być albo nie być. To jest dla nich albo szansa na dalszy skok do koryta, albo zjazd do zajezdni.

Przez te osiem lat swojego panoszenia się i obsypywania Polski łupieżem Gargamela, tak nakradli, iż perspektywa wieloletnich odsiadek stała się realna niczym skok Rynkowskiego na dno butelki.

To nie są żarty. Ważniak, Pinokio, Żabol, Gliński i wielu innych są zagrożeni długoletnimi wczasami all inclusive w zakładach karnych. Tych wyborów Gospodarz najzwyczajniej nie mógł wygrać.

Aby mieć zapewnione seryjne ułaskawienia, trzeba było na fotelu prezydenta zainstalować figuranta, który wykona każde polecenie Próchno Dziadka z Żoliborza. Najlepiej, aby to był ktoś bezwzględny, powiązany ze światem przestępczym i do tego sam umoczony w niejasne historie.

W castingu na pacynkę gangu wygrał uzależniony od używek Karol z Gdańska, którego mało kto znał i o którym do dziś kilka wiadomo, kim tak naprawdę jest.

To, co myśmy naiwnie brali za obciążenia (wyłudzenie mieszkania od emeryta, organizowanie panienek do towarzystwa w Grand Hotelu, udział w chuligańskich bijatykach), to dla sitwy z ulicy Nowogrodzkiej były doskonałe atuty i, jak dawno temu mówił Smerf Skoczek, „plusy dodatnie”.

Musimy zrozumieć jedną, podstawową rzecz. Patola i Socjal to nie jest żadna partia polityczna. To świetnie zorganizowana grupa przestępcza udająca ruch polityczny, która pod płaszczykiem patriotyzmu i z krzyżem w ręku realizuje mozolnie, ale konsekwentnie i wytrwale, coś na kształt polskiej wersji dyktatury w stylu Orbano-Putina. Szykują nam pikantny węgierski gulasz w mętnej ruskiej zalewajce.

Jeżeli nie przeliczą ponownie wszystkich głosów, obsadzony przez Patola i Socjal Sąd Najwyższy, ze śpiochem Marysię, potwierdzi ważność wyborów, a dopychany kolanem i udowodnionymi przekrętami wyborczymi Nawrocki zostanie zaprzysiężony, to aby dobrać odpowiednią powagę do sytuacji, zaprzysiężenie powinno się odbyć albo w Grand Hotelu w Sopocie, albo na stadionie Lechii Gdańsk.

Krzysztof Skiba

Idź do oryginalnego materiału