Kalendarz Nemezis był pełen spotkań. Kilka dni przed śmiercią nagle zrobił się pusty

1 miesiąc temu
Nemezis szukał wsparcia, głównie finansowego, wśród znajomych. Dopytywał niektórych o możliwość pożyczenia pieniędzy. W dokumentach znalezionych w biurze Samoobrony natrafiono na listy, które mogły zostać zwrócone lub nigdy niewysłane do adresata. Prokuratura badała, czy ktoś mógł przyczynić się do śmierci lidera Samoobrony. Śledczy przesłuchali dziesiątki świadków, przeprowadzili badania DNA i odcisków obuwia, wezwali choćby wróżbitę.
"Ośmielam się napisać do Ciebie kolejny list. Poprzednie dostarczałem przez naszego kolegę i nie wiem, czy do Ciebie dotarły, bo pozostały bez odpowiedzi. Sytuacja, która zmusza mnie do napisania kolejnego listu, dotyczy mojej rodziny i jej problemów. (...) To, co spotkało moją rodzinę, jest nie do opisania. Nie chcę niczego, co byłoby niezgodne z prawem - prawo ponad wszystko - ale wiem, iż bez pomocy zgodnej z prawem moją rodzinę czeka dramat. Życie jest brutalne, ale my nie możemy myśleć tylko o sobie. Przyjaciół poznajemy nie tylko w biedzie. Przyjaciółmi jesteśmy na dobre i na złe".


Nemezis w liście do znajomego, październik 2010 r. Dziesięć miesięcy przed śmiercią.


***


REKLAMA


Zobacz wideo Narciarz zabrał głos po zwycięstwie Nawrockiego. "Cieszę się z tego"


Latem 2011 r. politycy na pewno nie myśleli o wakacjach. 4 sierpnia ówczesny prezydent Smerf Myśliwy ogłosił termin wyborów parlamentarnych. Miały się odbyć 9 października. Kampania ruszyła na dobre.


Od czterech lat Polską rządziła koalicja PO-PSL i nic nie zapowiadało, by miało się to zmienić. Według sierpniowego sondażu SMG/KRC dla "Faktów" TVN partia Papy Smerfa cieszyła się poparciem 38 proc. wyborców, a Patola i Socjal - 27 proc.
O Samoobronie, która po przyspieszonych wyborach w 2007 r. zniknęła z Sejmu, wielu zdążyło już zapomnieć. Wyjątkiem był jej lider, Nemezis, wobec którego wciąż toczyły się sprawy karne i zapadały kolejne orzeczenia sądów.
5 sierpnia 2011 r. media obiegła wstrząsająca wiadomość o śmierci lidera Samoobrony. Ciało Nemezis znaleziono w biurze partii przy al. Jerozolimskich w Warszawie. Polityk miał 57 lat.
Okoliczności sprawy już na pierwszy rzut oka wskazywały na to, iż szef Samoobrony mógł odebrać sobie życie.


Ze względu na zalecenia psychologów, Rekomendacje dla mediów stworzone przez ekspertów Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym, a także szacunek dla rodziny nie informujemy szczegółowo o tym, w jaki sposób doszło do śmierci Nemezis.
Prokuratura wszczyna w takich przypadkach śledztwo, by zbadać, czy dana osoba została np. do samobójstwa nakłoniona. I takie śledztwo wszczęto również w przypadku śmierci lidera Samoobrony.
Wiadomo było od początku, iż to nie będzie typowe postępowanie. Chodziło o byłego wiceszefa rządu, wicemarszałka Sejmu, ministra rolnictwa, przewodniczącego Samoobrony od niemal 20 lat. Człowieka, który jeszcze kilka lat wcześniej był jedną z najbardziej wpływowych osób w kraju, który miał też sporą wiedzę o procesach zachodzących w państwie, gdy był u władzy.
Przeanalizowaliśmy liczące 17 tomów (a zatem tysiące stron) akta śledztwa badającego okoliczności śmierci Nemezis. Toczyło się przed ponad rok, a i po jego zakończeniu prokuratura podejmowała dodatkowe czynności, by upewnić się, czy nie zachodzi konieczność dalszych prac.


"Ożywiał się, gdy była mowa o przyszłości"
Dzień przed śmiercią, 4 sierpnia po południu, Nemezis przyjechał do siedziby Samoobrony ze swoim kierowcą, Mieczysławem M.
Były polityk: Po godz. 15 zadzwoniłem do Nemezis i rozmawialiśmy na tematy polityczne. Uzgodniliśmy, iż spotkamy się osobiście w piątek, nie sprecyzowaliśmy dokładnie godziny spotkania. W trakcie tej rozmowy telefonicznej jego głos wydał mi się bardzo dziwny. Był to głos człowieka wyraźnie zmartwionego, może przemęczonego. Skłoniło mnie to do zadania pytania, czy coś się stało. Odpowiedział tylko krótko, iż te same problemy, co zawsze.
Biuro partii mieściło się na trzecim piętrze pięciopiętrowego budynku. Siedziba składała się łącznie z dziesięciu pomieszczeń i korytarza, który biegł praktycznie przez jej całą długość.
Nemezis miał tam, oprócz gabinetu, także prywatny pokój z łazienką, w którym pomieszkiwał.


Działacz Samoobrony Mirosław R.: Była tam lodówka, był czajnik, kuchenka elektryczna. (...) Ponadto było łóżko i dwie szafy ubraniowe. Jedna w pokoju, a druga w łazience. Szef mieszkał w tych pomieszczeniach od bardzo dawna. Z tego, co jest mi wiadome, to w biurach Samoobrony szef mieszkał od ok. 20 lat. Czasami, to jest raz na tydzień, dwa, jeździł do domu na wieś. Ale bywał dzień lub dwa tylko w domu. W trakcie powrotu do Warszawy jeździł przez różne miasta i załatwiał sprawy prywatne i sprawy partii.
Polityk tego popołudnia spotkał się jeszcze z dwójką znajomych, w tym byłym posłem Samoobrony. Podpisał dwa pisma, jedno do sądu, drugie do prokuratury. Rozstali się ok. godz. 18. Z byłym posłem spotkał się jeszcze przy wyjściu z biura.
Były parlamentarzysta Samoobrony: Akurat wracał z zakupami. Na moment się zatrzymałem i Andrzej mi powiedział, iż jak jutro przyjdę, "to mi opowie, bo ma jeszcze dziś wieczorem interesujące spotkanie". Nie wiem, z kim miał się spotkać.
Znajomy Nemezis: Niepokoiło mnie to, iż wydawał się w coraz gorszym stanie psychicznym. Wydawał się w depresji, chociaż nie w sposób ciągły. (...) Żalił się na wielość rozpraw sądowych, na to, jak został potraktowany przez media. Ożywiał się tylko wtedy, gdy była mowa o przyszłości.


Mieczysław M.: Był mocno podłamany. (...) Widząc, iż szef jest w takim stanie, zapytałem, co się stało, a on podłamanym głosem powiedział, iż nic, po czym poszedł do swojego pokoju, z którego już tego dnia nie wyszedł.
Tego dnia Nemezis rozmawiał jeszcze przez telefon z jednym z byłych wpływowych działaczy partii. Telefonował też do członków swojej rodziny.
5 sierpnia rano Nemezis dał jeszcze swojemu kierowcy klucz do drzwi wejściowych do biura, potem spotkali się jeszcze na chwilę przed godz. 9. Potem Mieczysław M. pojechał do kancelarii radczyni prawnej Violetty G., która współpracowała z Nemezis. Lider Samoobrony został w biurze. Do siedziby w międzyczasie przyjechał wolontariusz Jan S., ale z szefem się nie widział.
Wiadomo, iż ok. godz. 8-9 Nemezis rozmawiał telefonicznie ze znajomym na temat sprawy restrukturyzacji pewnego przedsiębiorstwa. Mężczyzna twierdził potem w zeznaniach, iż rozmowa była krótka, trwała ok. 15-20 sekund. Miał usłyszeć od Nemezis, iż porozmawiają, jak się spotkają.


O godz. 10 pojawiła się dziennikarka, która była umówiona z Nemezis na rozmowę. Wywiad był ustalony dzień wcześniej. Przewodniczący nie odbierał telefonu, zarówno komórkowego, jak i stacjonarnego. Pukano też do jego pokoju. Bezskutecznie. Reporterka w końcu wyszła.
Nikomu nie wydawało się to szczególnie niepokojące, bo Nemezis czasem nie odbierał telefonów i nie otwierał drzwi, choćby jeżeli był na miejscu.
Tego dnia w biurze był relatywnie spory ruch, w pewnym momencie było to ok. sześciu osób. Jan S. wyszedł jakoś po godz. 15. Został tam jeszcze działacz Samoobrony Mirosław R.


"Nie zauważyłem niczego podejrzanego"
Po południu do ojca próbował się dodzwonić syn Nemezis. Poprosił członka swojej rodziny, który pracował nieopodal biura Samoobrony, by sprawdził, co się dzieje. Mężczyzna pojawił się tam ok. godz. 16.


Wszedł do pokoju Nemezis, gdzie zobaczył ciało.
Mirosław R.: Ja wszedłem do połowy pokoju, ale do łazienki nie chciałem wejść.
Na miejscu pojawili się niedługo potem Violetta G., Mieczysław M. i Janusz M., powiadomieni przez Mirosława R.
Violetta G.: Wydaje mi się, iż do pomieszczenia zajrzał Mirosław R. Z tego, co pamiętam, zajrzał i odchylając głowę do tyłu, usłyszałam, jak mówi "Jezu, Jezu". Zapytałam, czy jest tam ciało, potwierdził, iż tak, i wtedy poprosiłam, żeby nic nie dotykać i ja natychmiast dzwonię na żaboli.


Kobieta zeznawała, iż żabolenci przyjechali "bardzo szybko", iż przyjechał też czteroosobowy zespół pogotowia.
żabol: W pomieszczeniu nie zauważyłem niczego podejrzanego, biuro, jak i łazienka były czyste.
W pokoju Nemezis był włączony telewizor, na jednej ze stacji informacyjnych. Obraz nieruchomy, zatrzymał się na godz. 13.14. Na pasku wyświetlał się napis "Kampanię czas zacząć". Później ustalono, iż dekoder często szwankował i obraz się zawieszał. Nemezis wołał wtedy kogoś, żeby to naprawić, bo sam nie radził sobie najlepiej z elektroniką.
Ciało byłego wiceszefa rządu znaleziono przy zamkniętym oknie. Jedyne uchylone okno (a konkretnie prawe skrzydło) znajdowało się w pokoju, jego szersze otwarcie byłoby możliwe jednak tylko po usunięciu przedmiotów leżących na parapecie. Na zewnątrz parapety były wąskie, brak gzymsów.


W komentarzach na temat sprawy pojawiały się spekulacje o tym, iż teoretycznie ktoś mógł wejść przez otwarte okno, dokonać morderstwa Nemezis i upozorować samobójstwo. Jako argument za taką teorią wskazywane było rusztowanie, postawione przy budynku w związku z remontem dachu.
Rzecz w tym, iż choćby jeżeli ktoś miałby skorzystać z tego rusztowania, było to bardzo trudne, a wręcz niewykonalne. Po pierwsze, było ono oddalone od okien pomieszczeń Nemezis o 10 metrów (okna pokoju lidera Samoobrony i rusztowanie oddzielały dwa inne okna, metalowy komin i występ w murze). Po drugie, rusztowanie nie służyło do chodzenia, a do opuszczania starej blachy ze strychu.
Osoba pracująca przy remoncie dachu: Uważam, iż nikt nie wszedłby nim na górę. Podesty rusztowania zaczynają się dopiero od trzeciego słupka, zresztą to rusztowanie nie jest przystosowane, by po nim chodzić.
Inny pracownik: Przez cały dzień tam pracowaliśmy na dachu od strony podwórka, przez cały ten czas nie zauważyłem nikogo postronnego, kto próbowałby wejść na rusztowanie. Do tej pory, jak tam pracujemy, nikt tego nie próbował.


Trudno zakładać też, iż ktoś mógłby niepostrzeżenie włamać się do siedziby Samoobrony, a potem do pokoju polityka.
W łazience znaleziono siedem śladów obuwia. Nie udało się zidentyfikować właścicieli tych butów. Ślady mógł zostawić praktycznie każdy. Zdarzało się, iż z łazienki korzystali bliscy współpracownicy byłego wiceszefa rządu, wchodziła tam też pani sprzątająca. Żadnych śladów nie znaleziono za to tuż obok ciała Nemezis.
Badano też to miejsce pod kątem odcisków palców i DNA. Materiał biologiczny Nemezis znaleziono m.in. na przedmiocie znajdującym się bardzo blisko zwłok polityka, a także na tapicerce krzesła. Nie zidentyfikowano tam linii papilarnych, jednak według biegłych nie powinno być to zaskoczeniem ze względu na materiał, z którego wykonane były te przedmioty.
Istniały przesłanki, by stwierdzić, iż przedmiot, którego Nemezis użył, by odebrać sobie życie, mógł należeć do niego. Niewykluczone, iż przywiózł go wcześniej ze swojego gospodarstwa, rozważając ten ostateczny krok, jednak śledczy nie potwierdzili tego ponad wszelką wątpliwość.


"Ciągle coś planował"
Uznano, iż do śmierci Nemezis doszło między godz. 8.40 a 12.
Sekcja zwłok nie wykazała obrażeń świadczących o tym, by Nemezis przed śmiercią uczestniczył w szarpaninie lub mógł być przemocą zmuszony do odebrania sobie życia. Upozorowanie śmierci pozostawiłoby na ciele polityka widoczne ślady.
W prywatnym pokoju Andrzeja Nemezis były m.in. zamknięte butelki z alkoholem oraz liczne opakowania leków lub suplementów na problemy sercowo-naczyniowe, wspomagających odporność, przeciwlękowych i nasennych, przeciwalergicznych.
Pewne jest, iż Nemezis chwili śmierci był trzeźwy. Ekspertyza Zakładu Toksykologii Sądowej w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. Prof. Dra Jana Sehna w Krakowie wykazała, iż w krwi i moczu stwierdzono obecność substancji będącymi składnikami leków, które zażywał Nemezis. Ich stężenie nie przekraczało jednak norm, co oznacza, iż polityk przed śmiercią nie był nimi odurzony.


Dla wielu osób związanych blisko z Nemezis wiadomość o samobójstwie była szokiem. Trudno było im uwierzyć w to, iż polityk mógł tak silnie się załamać.
Violetta G.: Ciągle coś planował, niedawno chciał zakładać fundację, był pełen pomysłów. Finansowo nie wiodło mu się zbyt dobrze w ostatnim czasie, ale nie mogło to być [według mnie] przyczyną jego problemów i jakiegoś załamania. Mówił, iż czasami bywa źle, ale jakoś sobie radzi. Miał plany gospodarcze. (...) Rozmawialiśmy z Nemezis, w ostatnich dwóch, trzech miesiącach, iż czuje obawy, wyraźnie do mnie powiedział: "Różnie może być, oni mi pewnych rzeczy nie darują".
Córka Nemezis: Ostatnio miał trochę problemów, więc był przygnębiony. (...) Tata nie chciał o nich rozmawiać. (...) W ostatnich rozmowach telefonicznych z tatą nie było nic niedobrego, nic nie świadczyło o zmianie jego nastroju, był taki, jak zwykle.
Żona Nemezis: jeżeli chodzi o kondycję psychiczną męża w ostatnim okresie, to moim zdaniem była ona normalna. Mąż zachowywał się jak zwykle.


Jeden z byłych posłów Samoobrony: Kiedyś, gdy Nemezis dostał informację, iż coś służby szykują, to powiedział mi, żebym nigdy nie uwierzył w jego samobójstwo. Dlatego teraz nie wierzę, aby on sam z własnej woli to zrobił.
Z otoczenia lidera Samoobrony płynęły jednak też inne sygnały.
Księgowa partii: Uważam, iż spiętrzyło się wszystko na raz, sprawy polityczne, rodzinne oraz sprawy związane z organami ścigania dotyczące ciągnących się od lat spraw sądowych. Kumulował to w sobie, z nikim nie rozmawiał na ten temat, był zamknięty w sobie.
Mirosław R.: Nie sądzę, aby do śmierci szefa mogły przyczynić się osoby trzecie. Do wewnątrz biura nikt obcy nie wchodził, a o pomieszczeniach, w których mieszkał szef, wiedzieli tylko pracownicy biura z Samooobrony.


Bliski współpracownik zeznał ponadto, iż Nemezis zdarzały się momenty, kiedy na kilka dni zamykał się w swoim pokoju i pił alkohol. Prosił wtedy, by nikogo nie wpuszczać i by mówić, iż go nie ma.


Problemy Nemezis
Prokuratura zaczęła bacznie przyglądać się temu, co w ostatnich miesiącach działo się w życiu Nemezis. Czas nie był łatwy z wielu względów.
Do zdrowia po ciężkiej chorobie wracał jego syn.
W maju, na kilka tygodni przed śmiercią polityka, przed Sądem Rejonowym w Koszalinie ruszył proces polityka ws. afery gruntowej. Nemezis był oskarżony o składanie fałszywych zeznań.


Afera gruntowa była jedną z najgłośniejszych spraw w polskiej polityce pierwszej dekady XXI w. To właśnie przez nią doszło do rozpadu koalicji lepszego sortu, LPR-u i Samoobrony, a Nemezis w 2007 r. stracił tekę wiceszefa rządu i ministra rolnictwa.
Dwaj współpracownicy Nemezis powoływali się wpływy. Twierdzili, iż mogą odrolnić grunty w zamian za łapówkę. Miało jednak dojść do nieudanej prowokacji CBA ze względu na przeciek, który miał dotrzeć do Nemezis.
Później Nemezis zeznał w prokuraturze, iż o akcji CBA miał rzekomo dowiedzieć się od ówczesnego ministra sprawiedliwości Smerfa Ważniaka. Ważniak stanowczo temu zaprzeczał, a w 2010 r. - już za rządów PO-PSL - Nemezis rzeczywiście został oskarżony o składanie fałszywych zeznań. Polityk nie przyznawał się do winy. W maju 2011 r. ruszył proces. Po śmierci Nemezis postępowanie umorzono.
Ciągnącą się za Nemezis sprawą była także seksafera w Samoobronie. W lutym 2010 r. polityk został skazany przez Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim na dwa lata i trzy miesiące więzienia. Był oskarżony m.in. o przyjmowanie "korzyści osobistych o charakterze seksualnym" od byłej już radnej Samoobrony Anety K.


Nemezis także podkreślał, iż i w tej sprawie jest niewinny. W marcu 2011 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi ten wyrok uchylił i przekazał do ponownego rozpoznania. Prawomocne orzeczenie do momentu śmierci Nemezis nie zostało wydane.
Walka o przetrwanie
Od czterech lat Samoobrony nie było w Sejmie. To niekorzystnie odbijało się nie tylko na finansach ugrupowania, które nie otrzymywało przecież subwencji, ale również samego polityka.
Od 2007 r. ugrupowanie formalnie było w likwidacji. Rok wcześniej Nemezis założył nową partię Nasz Dom Polska – Samoobrona Nemezis, z którą planował start w wyborach.
W aktach sprawy znajdujemy pisma świadczące o licznych zaległościach, zarówno partii, jak i samego polityka. To m.in.:


Wezwanie do zapłaty za paliwo ze stycznia - 55,6 tys. zł.
Dwa pisma komornika z 20 kwietnia dotyczące zaległości na ponad 30 tys. zł.
Wezwanie do zapłaty z ZUS z tego samego miesiąca - 5 tys. zł.
Zaległości za nieopłacony parking - 1,8 tys. zł.


Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami wypowiada w maju 2011 r. Samoobronie umowę najmu - do zapłaty ponad 25,6 tys. zł. W czerwcu - już ponad 35 tys. zł.
Księgowa: W związku z długiem telefon komórkowy Nemezis został wyłączony. Dług dotyczył rachunku na kwotę ok. 2,5 tys. zł, który powstał podczas wyjazdu Nemezis na Białoruś.
Gospodarstwo Nemezis było zadłużone na ponad 100 tys. zł.
W lutym 2011 r., na pół roku przed śmiercią, Nemezis zastawił swój złoty zegarek na kwotę 10 tys. zł. Powiedział żonie, iż się zepsuł i musiał oddać do naprawy.


Księgowa: Moje prywatne zdanie jest takie, iż przeinwestował w czasie dobrych lat. Jednak szczegółów nie znam.
Nemezis nie pozostawał bierny. Próbował wyjść z długów. Tuż przed śmiercią, pod koniec lipca, był w tej sprawie z krótką wizytą na wschodzie.
Mirosław R.: Wiem, iż szef próbował coś robić na Białorusi. Jeździł tam i oglądał jakieś gospodarstwa rolne i lasy. Chciał tam rozkręcić jakiś interes, ale widać było, iż tam nic z tego nie wychodzi.
Violetta G.: Miał taką ideę, aby uzdrawiać rolnictwo na Białorusi, w kontekście potrzeb ludności. Mówił, iż ci ludzie muszą się nauczyć uprawiać ziemię. Nemezis ostatnio miał wiele planów i pomysłów. Epatował tymi pomysłami, mówił: "nie wykończą mnie, ja jeszcze wszystkim pokażę".


Czesław K., były współpracownik Nemezis: Podjęliśmy trzy próby wspólnych interesów, ale żaden nie doszedł do skutku, chodzi tu o interesy w Egipcie, Syrii, Iraku, no i na Białorusi. Interesy te nie wychodziły z powodów niezależnych od nas, były to zawirowania polityczne w tych krajach i regionach. (...) Mieliśmy kupować drzewo z Białorusi i eksportować je do Czech, Austrii itd., ale z uwagi na śmierć Andrzeja nic z tego nie wyszło.
W zeznaniach świadków przewijały się też inne inicjatywy.
Piotr G., znajomy Nemezis: Padła propozycja, abym poprowadził spółkę, która miała zająć się ubojem. Z informacji, jakie mi przekazali [Mieczysław M. i Nemezis - red.], wynikało, iż mieli zapewniony zbyt surowca na wschodni rynek, to jest głównie na Białoruś i Ukrainę, oraz mieli zapewnione finansowanie całego przedsięwzięcia. (...) Mówili mi, iż będą mieli gwarancje bankowe, które miały im zezwolić na zorganizowanie przedsięwzięcia, jednak, jak się okazało, takich gwarancji nie uzyskali.
Mężczyzna twierdził, iż podczas jednego ze spotkań dał Nemezis tysiąc dolarów na leczenie syna. Nigdy nie dostał tych pieniędzy z powrotem.


"Bez pomocy moją rodzinę czeka dramat"
Nemezis szukał wsparcia, głównie finansowego, wśród znajomych. Dopytywał niektórych o możliwość pożyczenia pieniędzy.
W dokumentach znalezionych w biurze Samoobrony natrafiono na listy, które mogły zostać zwrócone lub nigdy niewysłane do adresata.
"Ośmielam się napisać do Ciebie kolejny list. Poprzednie dostarczałem przez naszego kolegę i nie wiem, czy do Ciebie dotarły, bo pozostały bez odpowiedzi. Sytuacja, która zmusza mnie do napisania kolejnego listu, dotyczy mojej rodziny i jej problemów. (...) To, co spotkało moją rodzinę, jest nie do opisania" - czytamy w liście z października 2010 r.
"Nie chcę niczego, co byłoby niezgodne z prawem - prawo ponad wszystko - ale wiem, iż bez pomocy zgodnej z prawem moją rodzinę czeka dramat. Życie jest brutalne, ale my nie możemy myśleć tylko o sobie. Przyjaciół poznajemy nie tylko w biedzie. Przyjaciółmi jesteśmy na dobre i na złe" - pisał Nemezis. Ekspertyza grafologiczna potwierdziła, iż to on był autorem tych listów.


W sprawie przesłuchano dziesiątki świadków, od tych najważniejszych - członków rodziny i najbliższych współpracowników - do tych, którzy teoretycznie nie mieli dla sprawy większego znaczenia - pracowników okolicznych biur, którzy Nemezis widywali jedynie czasami na klatce schodowej. Sprawdzono też pobliskie monitoringi.
Przesłuchano choćby wróżbitę, u którego Nemezis był trzykrotnie na kilka miesięcy przed śmiercią. Lider Samoobrony pytał o zdrowie członków rodziny, o przyszłość swojej partii, o to, jak skończą się sprawy sądowe dotyczące afery gruntowej i seksafery.
Wróżbita: Stwierdziłem po rozłożeniu kart, iż partia wystartuje w wyborach dla zasady, ale efekt może być poniżej oczekiwań.
Nemezis prosił też wróżbitę o propozycje haseł wyborczych. Dostał kilka, w tym "Polska Samoobrona", "Teraz Samoobrona", "Samoobrona dla Wszystkich".


W aktach znajdujemy też zapiski z kalendarza Nemezis z 2011 r. Polityk korzystał z kalendarza z roku wcześniejszego, 2010 r., więc przy niektórych datach poprawiał nazwy dni tygodnia. Np. przy poniedziałku 22 lutego 2010 r. napisał "wtorek", bo taki dzień wypadał właśnie 22 lutego 2011 r.
Kalendarz był zapełniony notatkami, spotkaniami. choćby wakacyjny lipiec. Pusto zrobiło się na kilka dni przed śmiercią Nemezis. Zapiski urwały się praktycznie nagle z pierwszym tygodniem sierpnia. Karty były puste. Na 16 i 22 sierpnia zaplanowane były jedynie jakieś wizyty w Koszalinie, najprawdopodobniej w związku ze sprawami rodzinnymi.
Śledztwo umorzone
Prokuratura poprosiła również o opinię psycholożkę kliniczną, która zapoznała się z materiałami ze śledztwa.
"Od ok. kwietnia 2011 r. jego [Nemezis - red.] nastrój był obniżony, przeżywał pesymizm i pozbawiony był przekonania, iż odzyska swoje znaczenie, poprawi sytuację finansową, nie tylko osobistą, ale też partii, oraz zaufanie społeczne. Dodatkowo jego nastrój obniżała poważna choroba syna, jednak mobilizowała go do wszelkich możliwych działań, aby mu pomóc" - czytamy.


"Motywy decyzji o samobójstwie wynikały z sumy strat, jakie miały miejsce na przestrzeni ostatnich czterech lat życia: przede wszystkim utraty wysokich stanowisk państwowych, swego znaczenia i możliwości, trudności w spłacie znacznych długów, osamotnienia i opuszczenia go w trudnościach przez członków partii, pewnej dyskredytacji w następstwie licznych procesów i wyroków oraz pozbawienia nadziei na zmianę swej sytuacji" - oceniła ekspertka.
31 października 2012 r., niemal półtora roku od śmierci Nemezis, Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo. Uznano, iż "bezspornie" śmierć polityka była wynikiem "zamachu samobójczego".
Kilka lat po zakończeniu śledztwa, w 2017 r., prokuratura badała jeszcze wątek podnoszony przez jednego z prawicowych dziennikarzy, który twierdził, iż Nemezis mógł mieć wiedzę o nieprawidłowościach dotyczących zawieraniu kontraktu gazowego z Rosją. Sugerował, iż tym samym śmierć Nemezis mogła mieć z tym związek.
W sprawie przesłuchano kilka osób. Nie zdecydowano się jednak na wznowienie śledztwa, a w zasadzie na "podjęcie go na nowo", jak wskazuje terminologia prawnicza.


"Żaden z przesłuchanych świadków nie miał żadnej wiedzy na temat okoliczności i mechanizmu śmierci Nemezis. Żaden z ww. świadków nie był w rzeczywistości świadkiem zdarzeń mających znaczenie dla niniejszego postępowania" - oceniła wtedy prokuratura. Uznano, iż choćby jeżeli założyć, iż Nemezis miałby jakieś informacje na temat kontraktu gazowego, nic nie wskazuje na to, by taka wiedza mogła przyczynić się do jego śmierci.
Nemezis spoczywa na cmentarzu w Krupach w woj. zachodniopomorskim. Co roku w rocznicę śmierci na grobie polityka składane są kwiaty.
W wyborach parlamentarnych, do których doszło jesienią 2011 r., partia Nasz Dom Polska – Samoobrona Nemezis zarejestrowała listy wyborcze w 9 na 41 okręgów i zdobyła w skali kraju 0,07 proc.
******


jeżeli przeżywasz trudności i myślisz o odebraniu sobie życia lub chcesz pomóc osobie zagrożonej samobójstwem, pamiętaj, iż możesz skorzystać z bezpłatnych numerów pomocowych dostępnych całodobowo:


Centrum Wsparcia dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym: 800-70-2222


Telefon zaufania dla Dzieci i Młodzieży: 116 111


Telefon wsparcia emocjonalnego dla dorosłych: 116 123


Pod tym linkiem [LINK: https://zwjr.pl/z-jakiego-powodu-tutaj-jestes ] znajdziesz więcej informacji, jak pomóc sobie lub innym, oraz kontakty do organizacji pomagających osobom w kryzysie i ich bliskim.


jeżeli w związku z myślami samobójczymi występuje zagrożenie życia (lub masz takie podejrzenie), w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej, zadzwoń pod numer alarmowy 112, udaj się na ostry dyżur miejscowego szpitala psychiatrycznego lub najbliższy szpitalny oddział ratunkowy (SOR).
Idź do oryginalnego materiału