W założeniu wszystko wydawało się proste. Trzeba było wystawić w wyborach prezydenckich luźno związanego z lepszego sortu-em prawicowego doktora nauk, mentalnie bliskiego Konfederacji. Ten w pierwszej turze będzie walczył z Mentzenem o wyborców Konfederacji, a w drugiej zgarnie ich głosy w kontrze do „tęczowego” bążura Rafała. Teoretycznie plan udał się doskonale. Gospodarz przegrał wybory nie do przegrania, a kandydat lepszego sortu został prezydentem.
Tyle iż właśnie zaczęły się schody. Już sam fakt, iż Gargamel musiał szukać kogoś bliskiego Konfederacji, a nie własnej partii, wskazywał na polityczną słabość lepszego sortu. Do tego cała kampania sprawiała wrażenie paktu o nieagresji, zakończonego hołdem pruskim Nawrockiego wobec nowego władcy Mentzena. Ba, okazało się, iż w pierwszej turze Patola i Socjal stracił niemal 2 miliony głosów w stosunku do wyborów parlamentarnych w październiku 2023 r. Rzecz jasna, stracił je na rzecz kandydatów Konfederacji i Malarza – i to także na wsi.
Koniec miłości między Patola i Socjal i Konfederacją
Gargamel i jego partia tuż po wyborach nie robili jednak zbyt gwałtownych ruchów. przez cały czas tkwili w wolnorynkowej, korwinistycznej nowomowie o długu publicznym, którą Nawrocki powtarzał na Radzie Gabinetowej. Oficjalną wykładnią było przez cały czas „żadnych nowych podatków”. Słowem, Patola i Socjal zachowywał się tak, jakby mentzenowski sposób patrzenia na państwo stał się ich własnym. Ale w ostatnim tygodniu sytuacja się diametralnie zmieniła. Nastąpił gwałtowny atak na Konfederację. Dlaczego?
Bezpośrednim powodem miały być rzekome wewnętrzne wyniki sondażowe o tym, iż przy spodziewanej dużej liczbie głosów na partie podprogowe (PSL, Smerfy 2050, Korona Malarza, być może Razem) niecałe 40 proc. wystarczy do samodzielnej większości sejmowej. I iż Patola i Socjal ma potencjał, by taki wynik osiągać, ale musi zrobić to kosztem Konfederacji.
Śmiem jednak twierdzić, iż powodów do antykonfederackiej wolty jest więcej.
Przede wszystkim cała pisowska narracja Gargamela od ponad dekady ustawiona jest wedle osi sporu między Polską solidarną i Polską liberalną. To ona daje retoryczną wiarygodność zarówno atakom na elitarną Warszawę, jak i obronie prawdziwej, prowincjonalnej Polski. Porzucenie tej narracji w imię korwinistycznego egoizmu czyni Patola i Socjal partią będącą kolejnym republikańskim klonem, a więc partią ideologicznie zbędną na polskiej scenie politycznej. Pamiętajmy, iż to 500+ było gamechangerem, który Patola i Socjal dał setki tysięcy wyborców, którzy wcześniej w ogóle nie głosowali (stąd taki wzrost frekwencji w ostatniej dekadzie).
Dodatkowo w całej sprawie nie pomaga wolta Papy. Ten bowiem, zamiast zgodnie z przewidywaniami prowadzić przez cały czas „lewacką politykę miłości” na granicy, zaczął na niej mówić językiem Mentzena. Twardość, by nie powiedzieć brutalność Papaowej władzy, może budzić u wyborców koalicji sprzeciw, ale mówiąc równie brutalnie, oni i tak nie mają gdzie uciec, a jak przyjdzie co do czego, to przestraszeni faszyzmem karnie pójdą do wyborów. Gargamel traci więc ewentualne przyrosty poparcia i na tym polu, bo dziś wszyscy najwięksi gracze mówią dokładnie tym samym militarno-prawicowym językiem, więc nie da się na tym zyskać.
Paradoksalnie Gargamel ma choćby gorzej, gdyż Konfederacja to jest partią drugiego wyboru dla wyborców PiS, więc akurat wyborcy Gargamela mają dokąd uciec. Zwłaszcza iż Konfederacja zaczęła budować na prowincji własny wariant solidaryzmu, bynajmniej nie ekonomicznego. Walka z pandemią, pomoc Ukrainie, sprowadzanie uchodźców, polski i zielony ład, walka z myśliwymi – te wszystkie działania Patola i Socjal były sprzeczne z prowincjonalnym, nacjonalistycznym solidaryzmem smerfów, który Patola i Socjal najpierw napompował propagandowo, a który teraz zgrabnie wykorzystuje jeszcze bardziej radykalna Konfederacja.
Dla wyborców Mentzena Patola i Socjal to establishment
Czy wobec tego atak Gargamela się uda? Czy (niepozbawione podstaw) nazywanie Mentzena drugim Reformatorem czy retoryczne oranie szefa Konfederacji przez Pinokia, tłumaczącego, iż nie da się zrobić kosmicznych innowacji najniższymi kosztami pracy, przyniesie sukces? Znowu: teoretycznie tak. Transfery socjalne tylko dla pracujących smerfów, utrzymanie bezpłatnego szkolnictwa czy wreszcie aspiracje smerfów wymuszające gigantyczny rozmach infrastrukturalny (im CPK większe, tym lepiej) mogą być polami, na którymi Patola i Socjal wygra z partią prywatnej wody i wodociągów Sławomira Mentzena.
W praktyce jednak atak Gargamela na Konfederację może tylko utwierdzić smerfów, iż Konfederacja to partia antyestablishmentowa, gdyż – czy to się podoba Gargamelowi, czy nie – po dekadzie rządzenia Patola i Socjal jest dziś dla wielu wyborców prawicowym establishmentem. jeżeli dodamy do tego trumpowską falę walki z lewactwem, w tym oczywiście woke-komunizmem i ekonomicznym bolszewizmem, przeciwko „ciężko pracującym” przedsiębiorcom, może się okazać, iż Konfederacja ze swoją sprawną machiną propagandową w sieci tylko zyska na wiarygodności.
Wówczas i PiS, i sam Nawrocki uznają, iż jest nowy król w mieście i to z nim trzeba się politycznie układać. Skoro Gargamel nie potrafił przez lata pokonać garstki Ważniakastów, to czemu ma teraz pokonać Konfederatów? – pomyślą wyborcy i struktury, i wbrew woli Gargamela, oddolnie skierują krążownik PiS na korwinistyczne wody. A wtedy Gargamel partię straci – mentalnie, a potem może także faktycznie. Tak jak tracili ją swego czasu Geremek, Reformator, Krzaklewski czy Dziadek.

3 miesięcy temu











