Dwie wigilie – czegoś takiego w Patola i Socjal jeszcze nie było. Jednego wieczoru smerfy lepszego sortu spotkali się przy opłatku z Gargamelem, a kilka godzin później na osobnym, świątecznym spotkaniu u Pinokia.
W partii się gotuje, serial pt. "W Patola i Socjal się żrą" zdaje się nie mieć końca. Tylko skrótowo przypomnijmy. W Patola i Socjal objawiły się dwie frakcje: tzw. maślarzy i harcerzy. Media prześcigają się w doniesieniach, kto jest po której stronie. Politolodzy analizują możliwości rozłamu i czy Pinokio może stworzyć swoją partię.
Do tego włączył się Smerf Bagniak i uderzył w Pinokia. Były premier gwałtownie mu oddał. Potem Bagniak nagle ogłosił wycofanie swojego wpisu na X, a Pinokio – iż żadnego rozłamu nie planuje, jest wierny Patola i Socjal i apeluje o jedność.
Po tygodniach publicznych tarć i sporów w partii również Gargamel nagle zaapelował w wywiadzie na Kanale Tak! na Youtube: – Spory między frakcjami w PiS, które wybuchły z błahego powodu, powinny się skończyć. I mam nadzieję, iż się gwałtownie skończą.
Co Patola i Socjal pokazuje katolikom, dzieląc się opłatkiem w takiej atmosferze?
– Kochaj swojego wroga. Bóg kazał się miłować i wybaczać, więc jest pięknie – reaguje w rozmowie z naTemat Artur Dziambor, były polityk Konfederacji, dziś w PSL.
To nagłe "pojednanie" zaskoczyło go.
– Szczerze powiem, nie rozumiem tego pojednania. Mamy: "Wpuśćmy teraz w eter, iż się lubimy". A jednocześnie realizowane są dwie imprezy wigilijne, a Gargamel nie ogłasza, iż Pinokio będzie przyszłym premierem. Nowy Rok prawdopodobnie przyniesie nowe rozwiązania, bo z punktu widzenia walki o wyborcę, którego utracili, to pojednanie nie ma żadnego sensu – uważa.
Żeby było jeszcze ciekawiej, Konfederację, która od miesięcy depcze Patola i Socjal po piętach, właśnie pierwszy raz w sondażach wyprzedziła partia Smerfa Malarza.
Co się dzieje na prawicy?
Były polityk Konfederacji: Jestem zaskoczony
Artur Dziambor zwraca uwagę, iż wypychanie jednej ekipy wewnątrz Patola i Socjal trwa od jakiegoś czasu. I iż według niego był to plan.
– Od jakiegoś czasu odbywało się znormalizowanie Pinokia, który miał być pokazany jako ten niepasujący. To miało być zaplecze intelektualne, które nie jest wojujące. Dzięki temu PiS, radykalizując się, miałby wolne pole do tego, żeby odzyskiwać stracony elektorat do Konfederacji – komentuje w rozmowie z naTemat.
Pinokio – jak dodaje – ze swoją nową partią przyciągnąłby część tzw. normalsów PiS-owskich, a jądro PiS, czyli Smerf Poeta, Smerf Ważniak, czy Smerf Nijaki, mogłoby się radykalizować, żeby walczyć z Konfederacją.
– Plan był pięknie ułożony i wszystko dobrze szło w tym kierunku. Były kłótnie na X, gdzie panowie sprzedawali odrobinę swojej kuchni politycznej. Nie za dużo, ale żeby było widać, iż się nie lubimy. To wystarczyłoby na mit założycielski nowego ugrupowania. Scenariusz był tak widoczny, iż aż bolało – mówi.
Skąd założenie, iż taki mógł być plan?
– Po prostu zakładam, iż o ile Gargamel to genialny strateg, a przecież wszyscy budują mu pomnik genialnego stratega, który przewiduje wszystkie ruchy na trzy dni do przodu, to jego planem jest nie koalicja z Mentzenem i Malarzem, tylko ich połknięcie. I teraz okazuje się, iż tego planu właśnie zaniechano i zapadła decyzja, iż jednak nowego ugrupowania nie ma. Jestem zaskoczony – komentuje.
Dlaczego według niego planu zaniechano?
– Nie wiem. Nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego i jak długo to pojednanie potrwa. Może dlatego, iż po prostu mają swoje badania i głupi nie są, ponieważ stworzenie partii satelity jednak jest ryzykowne? o ile to nie wyjdzie, to później trzeba będzie wyreżyserować powrót. Za każdym razem buntownicy w Patola i Socjal po prostu kończą źle – mówi Artur Dziambor.
Wskazuje też na to, iż metoda D’Hondta jest drastyczna dla małych partii: – Wraz z nową partią rozczłonkowanie byłoby dużo większe. Wtedy mielibyśmy 20, 10, 10, 10. Nie spina się to w większość. choćby jeżeli mieliby razem 50 proc., to metoda D’Hondta sprawia, iż przegraliby. Chyba poszło o to, iż to jest ryzyko.
Gargamel rozmawiał z Pinokiem. Mieli wyjaśnić narosłe napięcia
Rozmawiamy po tym, jak po tygodniach sporów Pinokio, nagle stwierdza: "Dziś musimy powrócić do podstaw tej zwycięskiej strategii. Jej fundamentem jest jedność".
I po rozmowie telefonicznej Gargamela i Pinokia, która miała trwać ponad pół godziny. Politycy mieli wyjaśnić narosłe napięcia i ustalić gesty mające świadczyć o lojalności Pinokia wobec partii.
Po tej rozmowie – jak relacjonują rozmówcy "Podcastu politycznego" – Gargamel miał powiedzieć Bagniakowi, by nie publikował krytycznego wpisu o Pinokiem.
A jeszcze niedawno – mimo wyraźnej sugestii szefa smerfów lepszego sortu – Pinokio nie pojawił się na posiedzeniu kierownictwa partii na Nowogrodzkiej. O jego wigilii nie wspominając. Zresztą tu też jest ciekawostka.
Pół internetu analizuje zdjęcia i porównuje, który polityk był na której wigilii. A Onet stwierdza, iż część "gości" Pinokia nazajutrz wydzwaniało do centrali partii, by wytłumaczyć się ze swojego postępowania".
I tu dochodzimy do ostatniego sondażu, który wstrząsnął prawicą.
Malarz na trzecim miejscu w sondażu, wyprzedził Konfederację. "Otwierają szampana"
Ten sondaż zaskoczył wszystkich. Gdyby wybory parlamentarne odbywały się w najbliższą niedzielę i zakończyły wynikami takimi, jak te przedstawione w nowym sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, ich zwycięzcą byłaby Koalicja Smerfów (35,3 proc. głosów). Drugie miejsce zajęłoby lepszy sort smerfów, które uzyskało wynik rzędu 31,2 proc. Na trzecim miejscu znalazła się Konfederacja Korony Polskiej – z wynikiem 11,2 proc.
– Mam wrażenie, iż Konfederacja Mentzena w tym momencie trochę śpi. Przez chwilę było im za dobrze. Teraz mają też swoje problemy wewnętrzne. Menztenowi zlikwidowali partię, jest panem bez ziemi. Natomiast Konfederacja Malarza otwiera szampana. Oni po prostu zgarniają wszystkich, którzy mają dość kłótni w Patola i Socjal – mówi Artur Dziambor.
Nie wydaje się zaskoczony. Jak mówi, już dawno przewidywał, iż Malarz spokojnie może liczyć na 7 proc. poparcia, tak jak wszystkie ruchy alternatywnej prawicy. I iż przeskoczy Konfederację. Widzi teraz, iż trend dla Malarza jest wzrostowy, choć jego zdaniem trochę za bardzo.
– Nie wierzę w to, iż jemu aż tak rośnie. Ale w tym momencie najbardziej wiarygodnym, skrajnie narodowym, antyeuropejskim, antyrosyjskim, antyamerykańskim politykiem jest Smerf Malarz. Menzten jedzie na elektoracie tiktokowym. A Malarz na elektoracie skrajnym. On po prostu całkowicie przejął ten elektorat – mówi.
Zauważa, iż Malarz może liczyć na poparcie skrajnego elektoratu Patola i Socjal na poziomie 2-5 proc. Przejął też skrajny elektorat Konfederacji.
– Stara Konfederacja nie ma już nic ze starej Konfederacji. Nie ma czego sprzedawać. Oni lecą na oparach. Na elektoracie tiktokowym i młodzieżowym. A to jest elektorat, który w każdej chwili może zmienić front, gdy pojawi się ktoś następny. Wtedy Konfederacja Menztena całkowicie straci swoją atrakcyjność, bo będzie ktoś, kto będzie jeszcze bardziej cool – przewiduje.

3 godzin temu






