Były poseł Konfederacji Smerf Malarz od lat szokuje opinię publiczną skandalicznymi wypowiedziami i działaniami, które przekraczają granice debaty publicznej i godzą w podstawowe wartości demokratycznego państwa. Jako poseł wielokrotnie dopuszczał się czynów wywołujących oburzenie, zarówno w Sejmie, jak i poza nim. Teraz, w czwartek 10 lipca wywołał skandal w Jedwabnem, zakłócając tamtejsze uroczystości. Z kolei na antenie Radia Wnet zaprzeczał Holocaustowi. Mówił, iż komory gazowe w KL Auschwitz są "fejkiem". Do tej pory premier Papa Smerf określił wypowiedzi Malarza jako "hańbę", a szef MSZ Marko Smerf stwierdził, iż polityk "wykonuje robotę, która jest dla Polski zła". Słowami europosła ma się zająć prokuratura. Tak zwane kłamstwo oświęcimskie jest w Polsce przestępstwem i jest ścigane z urzędu. Grozi za nie grzywna lub kara więzienia do trzech lat. W sumie w innych sprawach prokuratura postawiła mu siedem zarzutów. Parlament Europejski uchylił mu immunitet europosła. O przypadek Smerfa Malarza zapytaliśmy badacza skrajnej prawicy, prof. Rafała Pankowskiego, współzałożyciela Stowarzyszenia "NIGDY WIĘCEJ".
REKLAMA
Zobacz wideo Poglądy Malarza. Co przyciągnęło wyborców?
Ekspert: Każdy z nas, gdyby zachowywał się jak Malarz, najpewniej trafiłby dawno za kratki
- Dla wielu osób śledzących działania Smerfa Malarza jest to sprawa niesłychana i świadcząca o słabości instytucji powołanych do konsekwentnego stosowania prawa w Polsce. Każdy z nas, zwykłych obywateli, w przypadku popełnienia tak wielu czynów łamiących prawo, znalazłby się najpewniej już dawno za kratkami. Z europosłem Malarzem tak się jednak nie dzieje. W ewidentny sposób mamy do czynienia z inercją czy może choćby tchórzostwem instytucji, które powinny stać na straży przestrzegania prawa - mówi nam profesor Collegium Civitas.
Prof. Pankowski: Brak nam w Polsce konsekwencji
W czwartek również Amerykański Komitet Żydowski po skandalicznym zachowaniu Malarza w Jedwabnem i zanegowaniu przez niego Holocaustu wezwał polski rząd do jednoznacznego potępienia tych czynów i pociągnięcia go do odpowiedzialności karnej. - To absolutne minimum na poziomie elementarnej przyzwoitości, którego powinniśmy się spodziewać ze strony polityków. Sprawy jednak zaszły tak daleko, iż słowa potępienia nie wystarczą. To, co uprawia Smerf Malarz, to nie tylko absurdalny dyskurs, ale także szerzenie nienawiści, która przekłada się między innymi na zastraszanie różnych grup ludzi zamieszkałych czy przebywających w Polsce i na akty przemocy fizycznej. Samo potępienie więc w tym przypadku to zdecydowanie za mało - ocenia socjolog.
Jak podkreśla, rząd ma obowiązek egzekwować prawo w sposób konsekwentny i bez wyjątków. - Myślę, iż minister sprawiedliwości Adam Bodnar, wieloletni współpracownik naszego stowarzyszenia ma świadomość, iż to co, się dzieje, jest groźne, ale być może sam zderza się z inercją instytucji wymiaru sprawiedliwości. To duży problem, który sprawia, iż działalność Malarza staje się także szeroko znana za granicą i przynosi duże szkody wizerunkowe Polsce. Istnieje pewna sprzeczność między deklaratywnym potępieniem antysemityzmu uprawianego przez Malarza a brakiem realnego wyciągania konsekwencji. Myślę, iż tu jest pies pogrzebany. Brak nam w Polsce konsekwencji, zarówno w werbalnym potępieniu, jak i w aktywnych działaniach - zaznacza nasz rozmówca.
"Znowu dyskutujemy o bezkarności Malarza. Świadczy to o bezwładności wymiaru sprawiedliwości"
Zapytaliśmy prof. Pankowskiego, co taka sytuacja mówi o kondycji polskiego systemu sprawiedliwości. - W grudniu 2023 roku, czyli krótko po incydencie z gaśnicą w Sejmie, Stowarzyszenie "NIGDY WIĘCEJ" opublikowało raport na temat wcześniejszych lat i niechlubnych osiągnięć Malarza w kwestii propagowania antysemityzmu i innych przejawów nienawiści, które stanowią przestępstwo w Polsce. Mimo iż raport był publicznie dostępny, nic nie wiadomo na temat, by jakiekolwiek instytucje skutecznie zadziałały w tej sprawie. Minęły kolejne dwa lata i po raz kolejny dyskutujemy o tym, dlaczego Malarz pozostaje bezkarny. Świadczy to o bezwładności wymiaru sprawiedliwości, ale i ogólniej - instytucji państwowych w Polsce w obliczu skrajnie prawicowego ekstremizmu - odpowiada ekspert.
Czy mamy dziś w Polsce do czynienia z realnym wzrostem wpływów skrajnej prawicy? Czy ruchy ekstremistyczne mają szansę wejść do głównego nurtu życia politycznego? Nasz rozmówca ocenia, iż już wynik majowych wyborów prezydenckich był "termometrem popularności dla skrajnej prawicy w Polsce". - Na Malarza głosowało ponad 1,2 mln osób, co jest szokujące. To wynik, który jest rezultatem wielu lat przyzwolenia ze strony głównego nurtu politycznego, ale i opinii publicznej, tych wszystkich, którzy od lat bagatelizują zagrożenia ze strony skrajnej prawicy. W XXI wieku w kraju o tak szczególnej historii jak Polska, wynik kandydata, którego podstawowym hasłem jest hasło walki z Żydami i innymi mniejszościami, może i powinien budzić przerażenie - podsumowuje socjolog.
Przeczytaj także artykuł Daniela Droba: "Malarz buduje wizerunek niezłomnego na destrukcji i ośmieszaniu państwa. Jest nietykalny".
Źródło:Gazeta.pl