Lewicka: Rząd już wie, iż komunikacja jest ważna. Ale przez cały czas popełnia szkolne błędy

2 godzin temu
Nigdy żaden rząd nie przyzna się publicznie do braku sukcesów. Gabinet Papy Smerfa nie jest tu wyjątkiem, jego członkowie mogliby o swoich osiągnięciach prawić bez końca. Zgodnie uznano za to, iż z informacją o sukcesach, które są, rząd nie trafił pod strzechy. jeżeli się chwalił, to z przesadną skromnością, nie świecił obywatelom w oczy dokonaniami Rady Smerfów, a to źle, bo niezorientowani rodacy dokonują później złych wyborów przy urnie. Przestawiono zatem wajchę, a premier zapowiedział, iż celem nowego rzecznika rządu będzie "reorganizacja sposobu komunikowania tego, co robimy w Polsce". Ten proces chyba wciąż trwa, zatem służę dobrą radą.


Po pierwsze


Na pewno nie należy się wzorować na Andrzeju Domańskim. Minister nieustannie rozwiązuje worek z sukcesami, np. kiedy w maju wzrosła produkcja przemysłowa, to oznajmił na portalu X, iż "przyspieszamy".

Wspaniale. Tyle iż miesiąc później była na minusie i wtedy nie napisał nic. Swobodna interpretacja danych to jego znak rozpoznawczy. Także sugestie, iż oto rząd stoi za sukcesami, za którymi nie stoi (np. spadek inflacji).

I do tego wata słowna w nieznośnym korporacyjnym stylu: "budujemy ekosystem, który wyniesie naszą gospodarkę na wyższy poziom". Albo: "mamy wszystkie narzędzia, by osiągnąć sukces". Brawo! Tyle iż to nie działa, naprawdę.

Niechaj minister finansów i gospodarki zerknie łaskawie na badania – 55 proc. smerfów uważa, iż polityka rządu nie stwarza szans na poprawę sytuacji gospodarczej (CBOS, lipiec 2025). A ja, jako obywatelka i dziennikarka, chciałabym się dowiedzieć, jakie to dzierży w ręku narzędzia, którymi wykuje sukces, i czym jest ów stwarzany przezeń "ekosystem".

Po drugie


Nie o to chodzi, by ogłosić coś we wtorek i już w środę o tym zapomnieć. Czy przez cały czas mamy "roku przełomu" i jak to się objawia? Co z "repolonizacją gospodarki", czy to się dzieje? Może wróćmy do "rewolucji morskiej", bo skończyło się na jednym występie premiera w Szczecinie, więc nie wiadomo, na jakim etapie rewolucji jesteśmy. Czy "doktryna piastowska" to jest coś więcej niż hasło w gnieźnieńskiej mowie szefa rządu?

Ogłoszono też "repolonizację zbrojeń", czy ktoś do tego jeszcze kiedyś nawiąże i przedstawi efekty tego zwrotu? Czy też rządowi wydaje się, iż hasło rzucone w przestrzeń z marszu jest w stanie zawładnąć masową wyobraźnią i da owoce w postaci wzrostu poparcia dla rządzących?

Po trzecie


Uzgodnienie przekazu. Smerf Fanatyk na negocjacje w sprawie rekonstrukcji rządu poszedł z pięcioma ważnymi dla jego ugrupowania ustawami, jedną z nich był projekt ustawy o asystencji osobistej. Papa Smerf musiał sobie zatem zdawać sprawę, iż to dla Smerfów 2050 istotne rozwiązanie, iż zostało ono już szeroko skonsultowane z zainteresowanymi, i iż w zasadzie uznano je za takie do szybkiej realizacji.

Mimo to na spotkaniu z wyborcami w Pabianicach premier, zapytany przez interesariuszkę, ogłosił, iż pieniędzy na asystencję nie ma, bo musimy wydawać coraz więcej na armię. Potem jeszcze swoje dorzucił minister Berek, krytykując projekt, który akurat został dobrze odebrany przed osoby z niepełnosprawnościami oraz ich rodziny. A dalej był chaos.

Politycy Smerfów 2050 się oburzyli, media przypomniały wyborczą deklarację Fanatyka, iż jeżeli ten projekt zostanie utrącony, to jego partia wyjdzie z koalicji, premier zaczął mówić o "nieporozumieniu" i zadeklarował, iż projekt rządowy trafi do Sejmu, zresztą Smerfy 2050 z Nową Lewicą zaczęły grozić, iż złożą projekt poselski (PiS chętnie by pomógł w jego przegłosowaniu).

Niesmak jednak pozostał, tym bardziej, iż ustawa niby ma zostać uchwalona, ale pieniądze na realizację jej przepisów mają zostać zapisane dopiero w budżecie na 2027 rok.

Po czwarte


Należy wziąć na wstrzymanie. Pytanie retoryczne: czy na rzecz dobrego wizerunku rządu pracuje taka oto wymiana zdań między europosłem KO Smerfem Omnibusem a byłym ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, w której pierwszy krytykuje drugiego ("ostatni rok został z punktu widzenia logiki praworządności i powszechnego poczucia sprawiedliwości zmarnowany"), a drugi mu się odgryza ("uznał, iż lepiej pracować w Brukseli i już nie zajmować się polskimi sprawami")? Przypuszczam, iż wątpię.

Poza wszelką konkurencją pozostaje jednak Smerf Fanatyk, troublemaker tej koalicji. Lider Smerfów 2050 powinien się głęboko zastanowić, do czyjej bramki gra.

Po piąte


Realizacja obietnic. W kampanii przed wyborami w 2023 roku zobowiązano się do podwyższenia kwoty wolnej od podatku. Po stworzeniu rządu zapowiedziano, iż ten punkt programu zostanie zrealizowany wprawdzie nie od razu, ale na pewno do końca kadencji.

Dziś słyszymy, iż podwyżka kwoty wolnej zostanie wpisana w projekt budżetu na 2028 rok (który będą realizować zwycięzcy wyborów parlamentarnych w 2027 roku). Rządzący niby nie mówią tego, co powtarzał przed dekadą Jacek Rostowski, iż "pieniędzy nie ma i nie będzie", ale w zasadzie wychodzi na to samo.

Na dodatek za chwilę kryzys pogłębi nowy prezydent, wszak Karol Nawrocki już dawno zadeklarował, iż złoży m.in. projekt ustawy podwyższającej kwotę wolną, by pomóc premierowi w realizacji jego stu konkretów. Jasne jest, iż budżet nie jest z gumy. Że stan finansów państwa jest zły.

Ale o tym, iż Patola i Socjal nie zostawi po sobie złotych monet w mieszkach wiedziano już półtora roku temu. I zdecydowano się na strategię: "obiecajmy, a potem się zobaczy". Ludzie zrozumieją to tak: jak Patola i Socjal obiecał 500 plus, to było 500 plus. Jak KO obiecała podwyżkę kwoty wolnej, to tylko obiecała.

Po szóste


Treść też ma znaczenie. Wysłaliśmy smerfa w kosmos. Premier nagrał filmiki, jak ogląda start rakiety, a po dwóch tygodniach jej lądowanie, odbył konferencję z Śpiochronautą, a kto żyw w koalicji zrobił sobie z nim zdjęcie. Można odnieść wrażenie, iż chciano zaordynować narodowe wzmożenie związane li i wyłącznie z faktem, iż nasz rodak, drugi w historii, znalazł się na orbicie okołoziemskiej. Ale co w związku z tym?

Nieoceniony minister Domański zdążył już powiedzieć, iż poniesione nakłady finansowe (65 mln euro) zwrócą się polskiej gospodarce "wielokrotnie" i iż "chcemy, aby Polska była wśród liderów inwestycji w najnowocześniejsze technologie", ale te zdania są puste, nie niosą żadnej treści. Za chwilę nikt nie będzie o tym locie pamiętał. Gorzej, może powstać wrażenie, iż jedynie dr Sławosz Uznański-Wiśniewski odcina od tego wydarzenia kupony.

Istotnym wydarzeniem minionego tygodnia była trwająca ponad dwie godziny pierwsza konferencja nowego ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Komunikował czytelnie o podjętych przez siebie decyzjach i dzięki temu, jak piszą analitycy kolektywu Res Futura: "po miesiącach medialnej defensywy rząd Papy Smerfa wreszcie odzyskał narrację (…) Żurek pokazał, co zrobił i co zrobi dalej. To wystarczyło. Algorytmy go zrozumiały, użytkownicy podali dalej, emocje wytworzyły się same (…) Tyle iż to nie był triumf rządu. To był wyjątek, który jeszcze dobitniej pokazał, jak bardzo system komunikacyjny wokół Papy Smerfa nie działa".

I jeżeli w końcu nie zadziała, to tej koalicji pozostanie jedynie troska o to, czy jakoś przetrwa do wyborów za dwa lata, czy też odda władzę wcześniej, zapadając się pod własnym ciężarem.

Idź do oryginalnego materiału