George Simion prowadzi w I turze wyborów prezydenckich w Rumunii - wynika z danych exit poll. Drugie miejsce należeć ma do wspieranego przez koalicję rządzącą Crina Antonescu, choć tuż za jego plecami jest Nicusor Dan. Ewentualna II tura zaplanowana została na 18 maja.
Wybory prezydenckie w Rumunii. George Simion prowadzi, ciasno w czołówce. Wyniki exit poll
Według informacji podawanych przez stację telewizyjną Digi24, lider partii AUR George Simion otrzymał 33,1 proc. wszystkich głosów, zaś plasujący się na drugim miejscu Crin Antonescu 22,9 proc.
Na trzecim miejscu w sondażu exit poll z wynikiem 20,9 proc. znalazł się Nicusor Dan, burmistrz Bukaresztu. Badanie przeprowadził ośrodek CURS.
Z kolei wyniki exit poll ośrodka AVANGARDE dają pierwsze miejsce Simionowi z wynikiem 30 proc., a Dan i Antonescu mają po 23 proc.
Badania uwzględniają dane z godz. 20 (godz. 19 czasu polskiego) i nie obejmują diaspory.
Rumunia. Wybory prezydenckie. Konieczna będzie II tura
Do godziny 15 czasu polskiego (godzina 16 czasu lokalnego) frekwencja w lokalach na terytorium kraju osiągnęła poziom 31,72 proc., podczas gdy o tej samej porze w listopadowych wyborach, które zostały później unieważnione, była nieco wyższa – 33,67 proc. Jeszcze w południe frekwencja była wyższa niż w listopadzie.
Do urn chętniej niż poprzednio poszli tym razem Rumuni na emigracji, których jest ok. 6 mln osób. Oni swoje głosy mogli oddawać już od piątku.
Media informowały również, powołując się na sondażownie, iż operatorzy przeprowadzający w dniu głosowania badania exit poll skarżą się na wysoki odsetek odmów. - Mamy 50 proc. odmów - mówił w telewizji Antena 3 CNN przedstawiciel jednego z ośrodków badań.
ZOBACZ: Zełenski ostrzega przed paradą w Moskwie. Fico nie kryje oburzenia
To podobna sytuacja do tej, która miała miejsce w listopadzie. Według socjologów wysoki odsetek odmów zwykle wskazuje na głosowanie protestu. W listopadzie różnica ta była na tyle duża, iż do II tury przeszli inni kandydaci niż ci, na których wskazywały badania exit poll.
Rumuni ponownie poszli do urn. Wcześniejsze wybory unieważnione
Obecne wybory prezydenckie w Rumunii uważane są za jedne z najważniejszych w postkomunistycznej historii kraju. To już drugi raz, gdy Rumuni próbują wybrać prezydenta na przestrzeni zaledwie kilku miesięcy.
Poprzednie głosowanie zostało unieważnione pod koniec 2024 r. z powodu zarzutów wysuniętych wobec jednego z kandydatów - Calina Georgescu, który wygrał. Polityka oskarżono jednak o nadużycia w kampanii i złamanie zasad uczciwej konkurencji wyborczej, a także wsparcie ze strony „aktora zewnętrznego” (Rosji).
ZOBACZ: Narciarz załatwił spotkanie Nawrockiego z Trumpem? Wymowna reakcja prezydenckiej minister
W niedzielę 4 maja na listach wyborczych znalazły się nazwiska 11 kandydatów. Głównymi faworytami byli George Simion, szef radykalnie prawicowej partii AUR (Związek na rzecz Jedności Rumunów), Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą, startujący jako niezależny burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan i były premier z ramienia socjaldemokratów Victor Ponta.
Oprócz nich w wyborach wystartowali także: Elena Lasconi, liderka centroprawicowej partii USR (Związek Ocalenia Rumunii), Cristian Terhes z Rumuńskiej Narodowej Partii Konserwatywnej, Marcela Sandru (Humanistyczna Partia Socjalno-Liberalna), Sebastian Popescu z Partii Nowej Rumunii, Silviu Predoiu z Partii Ligi Akcji Narodowej oraz kandydaci niezależni John-Ion Banu-Muscel i Nowoczesny Smerf Funeriu.
