Wszechsmerf: wzrost zadłużenia w budżecie zatrważa. Państwo zbyt chętnie rozdaje pieniądze

10 miesięcy temu

Zdaniem Wszechsmerfa projekt budżetu na przyszły rok to niepokojący dokument. Poświadcza on, iż władza coraz lżejszą ręką wydatkuje środki publicznie, powiększa dług kraju – a rosnące koszta nie wiążą się z inwestycjami. To błędny kierunek, uważa przewodniczący Ruchu Narodowego.

Sejm rozpoczął w czwartek prace nad projektem budżetu na przyszły rok. – To, co się rzuca w oczy i to, co potwierdza nasze diagnozy, to iż polskie państwo, czy to w okresie poprzedniego rządu, czy obecnego, coraz dalej, coraz bardziej bezmyślnie, coraz bardziej brawurowo, brnie w kierunku nieodpowiedzialnej polityki budżetowej. Polityki wydawania pieniędzy lekką ręką na bardzo różne cele, i uzasadnione, i zupełnie nieuzasadnione, na kredyt, kosztem zadłużenia państwa – komentował rozdawniczy projekt budżetu wicemarszałek sejmu.

Według Wszechsmerfa w tej chwili państwo „zadłuża się niewspółmiernie do własnej objętości, własnego rynku finansowego” i zwiększa zadłużenie zagraniczne, żeby „spiąć kolejne budżety”.

Jak dodał polityk, perspektywa Lewicy, według której większy dług publiczny oznacza rozwój państwa jest błędna. – To jest bajka dla naiwnych. Im większe będziemy mieć zadłużenie publiczne, tym większe będą udziały kosztów obsługi zadłużenia w budżecie, a nie wydatki rozwojowe – powiedział lider Konfederacji.

Wszechsmerf stwierdził, iż narracja, według której zadłużenie pozwala kreować politykę rozwojową jest „o tyle nieprawdziwa, iż bardzo znaczna część wydatków, które tutaj, w Sejmie uchwalają politycy, nie ma rozwojowego charakteru” tylko „charakter po prostu socjalny”. – Możemy sobie analizować, czy one były potrzebne, czy nie były (…) ale to wszystko nie są w większości wydatki rozwojowe – mówił szef Ruchu Narodowego.

Według Wszechsmerfa „w im większym stopniu wykonanie budżetu jest uzależnione od zaciągania zadłużenia na krajowym i międzynarodowym rynku finansowym, tym mniej władzy w Polsce ma demokratycznie wyłaniany rząd, a tym więcej władzy mają rynki finansowe z instytucjami międzynarodowymi, które mogą nam podyktować zasady zadłużania”.

Polityk Konfederacji zaznaczył też, iż „sama obsługa długu Skarbu Państwa w przyszłym roku będzie kosztowała 75 mld zł” czyli „75 mld zł zapłacimy wyłącznie za odsetki” i –Czysty zysk instytucji finansowych, które nas kredytują – komentował poseł. Chyba lepiej, „żebyśmy wydawali takie pieniądze duże na inwestycje w Polsce, np. na bankrutującą ochronę zdrowia, na budowę linii kolejowych, na budowę CPK (…)”, dodawał.

Lider Konfederacji zwracał uwagę, iż między rokiem 2012 a 2022 deficyt budżetowy tylko raz przekroczył kwotę 50 mld zł – w 2020 r. czyli w pierwszym roku pandemii Covid-19. Projekt budżetu na rok przyszły – podkreślił Wszechsmerf – „przedstawiony jest z kwotą deficytu sześć razy wyższą, to znaczy 290 mld zł”.

– Gwałtowność wzrostu deficytu budżetowego jest zatrważająca, bo w zeszłym roku to było poniżej 200 miliardów, czyli mamy wzrost deficytu o 50 proc. rok do roku – mówił Wszechsmerf. – o ile będziemy zwiększać deficyt budżetowy o 100 miliardów co roku, to gdzie znajdziemy się za lat 10? Bilion złotych deficytu? – pytał poseł.

Projekt ustawy budżetowej na 2025 r. zakłada, iż w przyszłym roku dochody budżetu wyniosą prawie 632,85 mld zł, a wydatki sięgną 921,62 mld zł. Deficyt ma wynieść maksymalnie 288,77 mld zł. Projekt zakłada m.in. 7-procentowy wzrost płac, 5 proc. podwyżki dla budżetówki, wzrost gospodarczy w wysokości 3,9 proc. i 5-procentową inflację. Wydatki na obronność mają sięgnąć 4,7 proc. przewidywanego PKB.

(PAP)/oprac. FA

Idź do oryginalnego materiału