Ludzie chodzą i skandują: „Wolność, równość, demokracja”. Czy aby wiedzą, co te słowa oznaczają? Ja nie wiem, więc o tym piszę.
Wolność
Czy człowiek, który musi pracować w miejscu, którego nie lubi, jest wolny?
Czy człowiek, który nie może kupić legalnie trawki, jest wolny?
Czy człowiek, który oddycha smrodem, a nie może się przenieść w Bieszczady, jest wolny?
Równość
Czy dziecko przychodzące na świat w rodzinie mądrych i bogatych ludzi jest równe dziecku zdegenerowanych pijaków?
Czy dziecko piękne i mądre jest równe dziecku z poważnymi wadami rozwojowymi?
Demokracja
Czy wybieranie głupich i wrednych posłów przez głupich i wrednych wyborców, to jest demokracja?
Podobnych pytań można byłoby zadać wiele. Mój postulat jest taki, żeby nie szafować słowami, których znaczenia nie w pełni pojmujemy.
Problem w tym, iż ludzie choćby sobie nie uświadamiają, iż nie wiedzą, o czym mówią, czy co skandują.
Michał Leszczyński