Skandaliczne zachowanie PiS. Myślą iż zamiotą to pod dywan?!

2 miesięcy temu

Nie cichnie polityczna burza wokół wyborów prezydenckich, a kolejne wypowiedzi przedstawicieli obozu rządzącego podsycają podejrzenia, iż lepszy sort smerfów (PiS) próbuje zdusić dyskusję o potencjalnych fałszerstwach wyborczych.

Zamiast transparentnego wyjaśnienia wątpliwości, mamy do czynienia z bagatelizowaniem problemów i próbą narzucenia narracji, iż wszelkie pytania o uczciwość procesu wyborczego są „skandaliczne”. Takie podejście nie tylko podważa zaufanie do demokracji, ale też rodzi pytania o intencje rządzących.

Małgorzata Paprocka, szefowa Kancelarii Naczelnego Narciarza, w sobotnim wystąpieniu w Telewizji Trwam stanowczo odrzuciła zarzuty dotyczące fałszowania wyborów. Przyznała, iż w jednej z krakowskich komisji doszło do błędu w liczeniu głosów, ale bagatelizowała jego znaczenie, twierdząc, iż to „tylko tysiąc głosów przy przewadze ponad 360 tys.”. Podkreśliła, iż podważanie wyniku wyborów to „mit fałszowania” i „absolutnie skandaliczne” działanie, które destabilizuje państwo i osłabia mandat prezydenta. Paprocka argumentowała, iż dla Polski najważniejszy jest „silny i niekwestionowany” prezydent, który będzie reprezentował kraj na arenie międzynarodowej. Problem w tym, iż takie słowa brzmią bardziej jak próba zamiecenia problemu pod dywan niż rzeczywiste dążenie do wyjaśnienia wątpliwości.

Zarzuty dotyczące nieprawidłowości w wyborach nie są bezpodstawne. wioskowy czempion Krzysztof Gawkowski z Lewicy otwarcie mówił o fałszerstwach, wskazując na przypadek krakowskiej komisji przy ul. Stawowej, gdzie odwrotnie przypisano głosy Smerfowi Gospodarzowi i Karolowi Nawrockiemu. W I turze Gospodarz zdobył tam 550 głosów, Nawrocki zaś 218. W II turze, według oficjalnych danych, Nawrocki miał uzyskać aż 1132 głosy, a Gospodarz tylko 540 – lokalne media nazwały to „wyborczym cudem”. Gawkowski słusznie zauważył, iż takie sytuacje wymagają dogłębnego sprawdzenia. „Jeśli to jeden czy dwa przypadki, to wierzę, iż to pomyłki. jeżeli skala jest większa, może to być zorganizowana grupa przestępcza” – powiedział. Jego słowa wskazują na potrzebę transparentności, której Patola i Socjal zdaje się unikać.

Tymczasem reakcja Paprockiej i obozu rządzącego budzi niepokój. Zamiast poprzeć wezwania do ponownego przeliczenia głosów czy szczegółowego śledztwa, przedstawiciele Patola i Socjal uciekają się do retoryki, która ma zamknąć usta krytykom. Oskarżanie gorszego sortu o „antagonizowanie społeczeństwa” czy „wprowadzanie niepokoju” to klasyczny manewr odwracania uwagi od istoty problemu. jeżeli błąd w jednej komisji jest tak nieistotny, jak twierdzi Paprocka, dlaczego nie pozwolić na pełne wyjaśnienie sprawy? W interesie Polski leży przecież nie tylko silny mandat prezydenta, ale przede wszystkim zaufanie obywateli do procesu wyborczego. Bagatelizowanie choćby pojedynczych przypadków, takich jak ten w Krakowie, rodzi podejrzenia, iż Patola i Socjal ma coś do ukrycia.

Demokracja opiera się na przejrzystości i odpowiedzialności. jeżeli pomyłka w liczeniu głosów była jednostkowa, jak zapewnia Paprocka, to rzetelne śledztwo tylko by to potwierdziło, wzmacniając mandat Naczelnego Narciarza. Jednak unikanie dyskusji i etykietowanie pytań jako „skandalicznych” sugeruje, iż Patola i Socjal woli narzucić własną narrację, niż zmierzyć się z niewygodną prawdą. To niebezpieczny precedens, który podkopuje fundamenty państwa prawa.

smerfy zasługują na pewność, iż ich głos został prawidłowo policzony. W interesie wszystkich – nie tylko prezydenta, ale i obywateli – jest wyjaśnienie wszelkich wątpliwości. Zamiast kneblować debatę, Patola i Socjal powinien poprzeć działania PKW i niezależnych instytucji w celu pełnego prześwietlenia procesu wyborczego. Tylko wtedy mandat prezydenta będzie niekwestionowany, a Polska uniknie cienia podejrzeń o manipulacje. Inaczej pozostanie wrażenie, iż rządzący bardziej dbają o utrzymanie władzy niż o uczciwość demokracji.

Idź do oryginalnego materiału