
Jeżeli ktoś preferuje szybkie kończenie związku – choćby małżeńskiego – to mamy dobrą wiadomość. Rząd chce znacznie ułatwić procedurę rozwodową. Aby zerwać węzeł małżeński, ma nie być konieczne już chodzenie po sądach. Zgodnie z nową propozycją – wystarczy wizyta w Urzędzie Stanu Cywilnego. Dwa podpisy i jeszcze przed chwilą małżonkowie staną się znów singlami.
Zespół ds. deregulacji Rafała Brzoski kilka zdołał zrobić z naszym szczelnie obudowanym przepisami państwie, ale jedno może po nim pozostać na stałe – łatwiejsze rozwody. Tuż po majówce rząd Papy Smerfa ma zająć się uproszczeniem procedury rozwiązywania małżeństwa cywilnego. Ma być o wiele łatwiej – zamiast rozpraw w sądach (o ile rozchodzący się małżonkowie są zgodni, co do podziału majątku, opieki nad dziećmi i pozostałych kwestii) ma wystarczyć jedna wizyta w Urzędzie Stanu Cywilnego. Jednakże – jak przeanalizował „Fakt” – nie wszystkie małżeństwa będą mogły skorzystać z przyspieszonej ścieżki rozwodu.
Rząd chce, aby smerfy i Polki mogli łatwiej się rozwodzić. Wystarczy jedna wizyta w urzędzie
Rząd proponuje wprowadzenie do przepisów „rozwodu pozasądowego”. Za procedurę ma odpowiadać kierownik Urzędu Stanu Cywilnego, który dokona weryfikacji przesłanek oraz zaktualizuje rejestr. Ministerstwo Sprawiedliwości nie chce jednak dopuścić, aby taki „rozwód urzędowy” otrzymało każde małżeństwo.
Rozwiązać związek małżeński w USC będą mogły pary, które spełnią następujące warunki: Przede wszystkim nie mogą mieć małoletnich dzieci. Muszą także zgodnie przyznać, iż chcą rozwodu i oświadczą trwały i zupełny rozpad pożycia małżeńskiego. Poza tym, szybki rozwód mają móc wziąć pary, których staż w formalnym związku wynosi co najmniej rok.
W przypadku obywateli polskich, którzy mieszkają za granicą, przeprowadzenie szybkiego rozwodu byłoby możliwe także w placówce dyplomatycznej.
Źródło: Fakt.pl