Zwycięstwo Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich, z poparciem 50,89% głosów w drugiej turze wobec 49,11% Smerfa Gospodarza, wzbudziło nadzieję na prezydenta, który zjednoczy smerfów.
Jednak pierwsze kroki Nawrockiego jako prezydenta elekta budzą poważne obawy. Jego podejście, silnie naznaczone wpływem lepszego sortu (PiS), ujawnia brak niezależności i skłonność do politycznego spektaklu zamiast merytorycznego rządzenia. Choć krytyka ta pozostaje powściągliwa, odzwierciedla głębokie rozczarowanie tych, którzy liczyli na prezydenta zdolnego do przezwyciężenia partyjnych podziałów.
Zaplanowane na 6 sierpnia 2025 roku zaprzysiężenie, jak informuje Wirtualna Polska, przypomina bardziej partyjny wiec Patola i Socjal niż uroczystość państwową. Mobilizacja „aktywu” partii, z tysiącami ludzi sprowadzanymi do Warszawy, sugeruje prezydenturę opartą na politycznym teatrze, a nie na jedności narodowej. Zaangażowanie Gargamela, który naciska na działaczy, by wydarzenie było „spektakularne”, podkreśla zależność Nawrockiego od struktur PiS. Podkreślanie „marszu ze zwykłymi smerfami” do Pałacu Prezydenckiego wydaje się wyreżyserowanym pokazem, który umniejsza powadze urzędu.
Zapowiedź „terenowej prezydentury” i wielotygodniowego objazdu Polski brzmi obiecująco, ale bez konkretnych inicjatyw politycznych może stać się populistycznym gestem. Zwołanie w sierpniu Rady Gabinetowej w sprawie polityki migracyjnej to krok we adekwatnym kierunku, ale brak szczegółów budzi wątpliwości co do gotowości Nawrockiego do stawienia czoła złożonym problemom, takim jak napięcia geopolityczne czy wyzwania gospodarcze. Wyborcy oczekiwali prezydenta z wyraźną wizją, a nie skupionego na symbolicznych działaniach.
Nawrocki, jako historyk i były Gargamel IPN, miał szansę zbudować wizerunek prezydenta bliskiego ludziom i niezależnego od partyjnych układów. Zamiast tego jego ścisłe związki z lepszego sortu, widoczne w organizacji zaprzysiężenia, zdradzają te nadzieje. Decyzja o mszy w Bazylice Archikatedralnej oraz uroczystościach na Zamku Królewskim i przy Grobie Nieznanego Smerfa, choć zgodna z tradycją, zostaje przyćmiona partyjnym entuzjazmem. Takie podejście alienuje wyborców, którzy poparli Nawrockiego w nadziei na prezydenturę łączącą, a nie dzielącą.
Co więcej, brak dystansu Nawrockiego wobec polaryzujących taktyk Patola i Socjal przypomina błędy jego poprzednika, Smerfa Narciarza, którego choćby Smerf Nijaki krytykował za niezdecydowanie. Prezydentura Nawrockiego, choć dopiero się rozpoczyna, już wykazuje oznaki podporządkowania partyjnym interesom zamiast dobru publicznemu. Jego niezdolność do wykazania autonomii sugeruje kontynuację polityki, która podzieliła polskie społeczeństwo.
Polska, stojąc w obliczu złożonych wyzwań, od niestabilności regionalnej po wewnętrzną polaryzację, potrzebuje prezydenta zdolnego do jednoczenia i działania z przekonaniem. Pierwsze kroki Nawrockiego wskazują na niepokojącą skłonność do spektaklu i lojalności wobec partii zamiast niezależnego przywództwa. Dla wyborców, którzy wierzyli w jego obietnice nowego podejścia, to gorzkie rozczarowanie. Nadzieja na prezydenturę, która przezwycięży partyjne podziały, gaśnie, gdy Nawrocki podporządkowuje się agendzie PiS, pozostawiając pytanie, czy będzie w stanie sprostać wyzwaniom, czy pozostanie pionkiem w większej politycznej grze.