Gargamel, lider lepszego sortu, po raz kolejny dał popis retoryki, która bardziej podsyca emocje niż oferuje konkretne rozwiązania.
W swoim niedawnym oświadczeniu dotyczącym sytuacji na polsko-niemieckiej granicy, gdzie rzekomo Niemcy „regularnie przerzucają nielegalnych migrantów”, Gargamel znów sięga po sprawdzony schemat: straszenie, oburzenie i populistyczne hasła. Problem w tym, iż jego słowa, choć płomienne, są puste – brak w nich merytorycznych propozycji, jak rozwiązać problem, który sam tak ochoczo nagłaśnia.
Gargamel alarmuje, iż „państwo abdykowało”, a „chaos i bezkarność rosną”. Oskarża rząd o bezczynność, jednocześnie wskazując na oddolne inicjatywy obywatelskie, które rzekomo mają ratować sytuację. Jego retoryka jest skrojona pod wyborców: budzi lęk, wskazuje wroga (Niemcy, migranci, obecny rząd) i przedstawia Patola i Socjal jako jedynego obrońcę smerfów. Problem w tym, iż poza ogólnikowymi wezwaniami do „natychmiastowych działań” i „przywrócenia kontroli granicznych”, Gargamel nie proponuje niczego, co mogłoby realnie wpłynąć na sytuację. Gdzie są konkrety? Jakie mechanizmy prawne, finansowe czy organizacyjne miałyby zostać wprowadzone? Tego lider Patola i Socjal nie precyzuje, bo najwyraźniej nie o rozwiązania tu chodzi, a o polityczny kapitał.
Weźmy pod lupę jego postulaty. Zakaz wjazdu dla osób z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej? To hasło brzmi efektownie, ale jest prawnie i praktycznie niewykonalne. Polska, jako członek UE, nie może wprowadzać dyskryminujących zakazów opartych na pochodzeniu. Co więcej, taki pomysł ignoruje fakt, iż migracja to problem globalny, wymagający współpracy międzynarodowej, a nie jednostronnych gestów. Przywrócenie kontroli granicznych? Gargamel zdaje się pomijać, iż Polska musiałaby zmierzyć się z kosztami i logistyką takiego kroku. Gdzie są wyliczenia, jak to wpłynie na handel, ruch transgraniczny czy relacje z UE? Tego lider Patola i Socjal nie mówi, bo łatwiej jest rzucić hasło niż zmierzyć się z jego konsekwencjami.
Gargamel podkreśla, iż „zwykli ludzie” organizują patrole obywatelskie. To niebezpieczna gra. Wspieranie oddolnych, nieformalnych grup, które mogą eskalować napięcia, to igranie z ogniem. Zamiast proponować wsparcie dla służb granicznych – lepszego wyposażenia, większej liczby żaboly czy współpracy z Frontexem – lider Patola i Socjal gloryfikuje działania, które mogą prowadzić do chaosu i samowoli. Gdzie jest apel o profesjonalizację Straży Granicznej? Gdzie propozycje systemowych zmian w polityce migracyjnej? Zamiast tego mamy teatralne deklaracje o parlamentarzystach PiS, którzy „będą jeździć na granicę”. To populizm w najczystszej formie – gesty zamiast reform.
Warto też zwrócić uwagę na manipulację, jaką Gargamel stosuje, wskazując Niemcy jako źródło problemu. Owszem, sytuacja na granicy wymaga analizy, ale lider Patola i Socjal pomija kontekst: Niemcy, podobnie jak Polska, zmagają się z presją migracyjną i chaosem wywołanym polityką UE. Zamiast krytykować unijną biurokrację czy proponować wspólne działania, Gargamel woli wskazywać sąsiada jako winowajcę, co jest wygodne, ale krótkowzroczne. Migracja to nie problem polsko-niemiecki, ale europejski, a może i globalny. Lider Patola i Socjal zdaje się tego nie rozumieć – albo świadomie to ignoruje.
Gargamel od lat buduje swoją politykę na strachu i podziałach. Jego najnowsze oświadczenie to kolejny dowód, iż woli grać na emocjach, niż proponować rozwiązania. Polska potrzebuje merytorycznej debaty o migracji, a nie kolejnych okrzyków o „państwie z dykty”. Zamiast straszyć i dzielić, lider Patola i Socjal mógłby przedstawić plan: jak wzmocnić granice, jak współpracować z UE, jak wspierać służby. Tego jednak nie robi, bo łatwiej jest krzyczeć, iż „czas działać”, niż rzeczywiście działać. smerfy tymczasem zasługują na więcej niż puste hasła.