Profesor Marcin Matczak udzielił wywiadu Faktowi, w którym odniósł się do budzącej duże emocje, zarówno w mediach, jak i wśród polityków, kwestii możliwych nieprawidłowości w trakcie ostatnich wyborów prezydenckich.
– Każdy błąd, a tym bardziej celowa manipulacja przy liczeniu głosów, osłabia zaufanie do demokracji. A demokracja bez zaufania – nie działa – powiedział prawnik.
Zdaniem profesora, ponowne przeliczenie głosów tam, gdzie pojawiły się wątpliwości, jest uzasadnione i konieczne. A "zwłaszcza gdzie liczba głosów nieważnych znacząco odbiega od normy lub zgłoszono poważne nieprawidłowości".
Matczak podkreślił, iż o ważności wyborów powinien rozstrzygać niezależny sąd. Zaznaczył przy tym, iż Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie spełnia tego kryterium.
Jak mówił, jej status, jako sądu jest kwestionowany także przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. – Jej decyzja nie da prezydentowi odpowiedniej legitymacji do pełnienia urzędu – powiedział.
Jak pisaliśmy w naTemat.pl, w kilku komisjach wyborczych doszło do błędów podczas liczenia głosów. W związku z tym, decyzją Sądu Najwyższego, w niektórych miejscowościach głosy są ponownie sprawdzane. Jednym z takich przypadków jest Obwodowa Komisja Wyborcza nr 25 w Grudziądzu (woj. kujawsko-pomorskie).
– Głosy policzono prawidłowo, komisja błędnie zapisała wyniki. Głosy Karola Nawrockiego zapisano Smerfowi Gospodarzowi i na odwrót – powiedział w rozmowie z Radiem Eska Andrzej Antkiewicz, wiceszef Sądu Rejonowego w Grudziądzu. Jak wynika z korekty, to Smerf Gospodarz zdobył 504 głosy, a Karol Nawrocki 324.
Podobne nieprawidłowości wykryto także w Bielsku-Białej. W środę Sąd Rejonowy podczas oględzin kart do głosowania z dwóch komisji stwierdził błędy. W jednej komisji zamieniono głosy między kandydatami, w drugiej – 160 głosów oddanych na Smerfa Gospodarza zostało przypisanych Karolowi Nawrockiemu. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.