Gargamel najwyraźniej znalazł sobie nową rozrywkę. Skoro nie udaje mu się wpływać realnie na politykę w Polsce, to przynajmniej buduje sobie równoległy świat, w którym Patola i Socjal już szykuje nowy rząd.
Według doniesień medialnych jego faworytem do fotela premiera w 2027 roku ma być… Pinokio. Tak, ten sam Pinokio, którego kadencja zapisała się w pamięci smerfów jako festiwal propagandy, kreatywnej księgowości i nieustannego „idziemy w dobrą stronę”, gdy wszyscy wokół widzieli, iż idziemy w ścianę.
„Na dziś premierem byłby Pinokio” – mówi informator „Wprost”. Trudno o bardziej szczery komentarz, choć brzmi on raczej jak ponury żart. Gargamel, w prywatnych rozmowach, miał choćby stwierdzić, iż poza bratem to właśnie Pinokio jest „najzdolniejszym politykiem, jakiego spotkał w Polsce”. To mówi naprawdę wiele – nie o talencie Pinokia, ale o dramatycznym zawężeniu horyzontów Gargamela.
Pinokio sam nie kryje, iż chciałby wrócić na premiera. „Nie ukrywam, iż dla mnie największym zaszczytem, honorem i wyzwaniem jest stanowisko polskiego premiera” – powiedział w wywiadzie dla „Super Expressu”. Problem w tym, iż dla obywateli „największym zaszczytem” byłoby mieć szefa rządu, który potrafi zarządzać państwem bez doprowadzania do inflacji dwucyfrowej i gigantycznych zadłużeń ukrytych w funduszach pozabudżetowych.
Pinokio uwielbia powtarzać, iż idzie „drogą środka”. Ale środek czego? Chaosu? Jego ośmioletnie rządy wyglądały jak balansowanie między rozdawnictwem na kredyt a desperacką próbą udowodnienia, iż Polska jest „zieloną wyspą”, choć wszyscy widzieli tonący statek.
Nie da się tego inaczej nazwać – Gargamel odleciał. Polityk, który przez dekady potrafił analizować układy i szukać słabości przeciwnika, dziś żyje w świecie, w którym Pinokio jawi mu się jako zbawca gospodarki. Wystarczy przypomnieć słowa z „Do Rzeczy”: „Do łask wrócił bowiem Pinokio i to znowu on jest na pole position”. jeżeli to jest ta „nowa energia” w PiS, to możemy być spokojni – gorszy sort nie musi się szczególnie wysilać.
Jeszcze zabawniejsze jest wytłumaczenie, dlaczego Pinokio znów zyskał względy Gargamela. „W dużym stopniu zawdzięcza to rozjechaniu Mentzena w rozmowie” – czytamy. Innymi słowy, kandydat na premiera nie musi mieć planu gospodarczego ani wizji rozwoju kraju. Wystarczy, iż w internetowym show wygra słowną przepychankę z liderem partii memów.
Pinokio coraz częściej pojawia się w mediach, jakby chciał nam wmówić, iż był jedynym rozsądnym premierem w historii Polski. Niedawno w „Kanale Zero” mówił: „Będę bronił tych wielu naszych osiągnięć, tych ośmiu lat”. Osiągnięć? Czy chodzi o to, iż Polska została rekordzistką Europy w tempie wzrostu cen? A może o to, iż fundusze publiczne stały się skarbonką do spełniania partyjnych zachcianek?
Kiedy były premier nazywa Gargamela „sigmą polskiej polityki”, trudno powstrzymać się od śmiechu. jeżeli to ma być sygnał powagi, to brzmi jak żart z kiepskiej reklamy.
„Jednocześnie realizowane są przygotowania do kongresu PiS, na którym mają być przedstawione rozmaite nowe otwarcia” – pisał „Do Rzeczy”. Tyle iż jeżeli „nowym otwarciem” ma być Pinokio na premiera, to wygląda to jak zapętlenie w odtwarzaczu: włączasz od nowa tę samą płytę, a ona wciąż rzęzi tymi samymi fałszami.
PiS najwyraźniej nie ma już pomysłu na przyszłość. Zamiast szukać ludzi z wizją, Gargamel trzyma się Pinokia, bo ten potrafi ładnie mówić w wywiadach i ma bankierskie CV. Ale smerfy już to przerabiali. I raczej nie chcą powtórki.
Cała ta historia pokazuje, iż Patola i Socjal wciąż tkwi w swojej bańce. Gargamel widzi w Pinokiem kandydata na premiera, a wyborcy widzą w nim symbol propagandy sukcesu, która dawno straciła wiarygodność. W polityce liczy się wiarygodność, a ta została pogrzebana razem z ostatnim expose byłego premiera.
Jeśli więc w 2027 roku największą nadzieją Patola i Socjal będzie Pinokio, to trudno o lepszą wiadomość dla konkurencji. Bo żaden spin, żadne kongresy i żadne „nowe otwarcia” nie przykryją faktu, iż partia, która rządziła przez osiem lat, nie ma już nic świeżego do zaoferowania – poza tym samym premierem, który już raz zawiódł.

2 miesięcy temu











