Premier Rumunii ogłosił rezygnację
Powodem dymisji rumuńskiego szefa rządu jest porażka popieranego przez jego prozachodnią koalicję kandydata na prezydenta, który nie dostał się do drugiej tury wyborów. Członkowie jego Partii Socjaldemokratycznej wycofają się z koalicji rządowej, ale ministrowie pozostaną na stanowiskach tymczasowych, dopóki po drugiej turze wyborów prezydenckich nie wyłoni się nowa większość parlamentarna. Jak podaje rumuński oddział Euronews, teraz w Rumunii przez 45 dni będzie funkcjonował rząd tymczasowy. Składa się on z "obecnych ministrów i premiera mianowanego przez tymczasowego prezydenta Ilie Bolojana, po podpisaniu dekretu o dymisji Ciolacu".
REKLAMA
Ciolacu: Koalicja rządząca nie spełnia oczekiwań Rumunów
Szef rumuńskiego rządu powiedział wcześniej, iż jednym z celów koalicji utworzonej po grudniowym unieważnieniu wyborów na prezydenta i wyborach do parlamentu było wyłonienie wspólnego kandydata na prezydenta. A to się nie udało - Crin Antonescu nie wszedł do drugiej tury. - W rezultacie umowa koalicyjna została wypełniona tylko częściowo. Wyniki wyborów pokazały, iż koalicja rządząca nie spełnia oczekiwań Rumunów - podkreślił Ciolacu. Polityk zwrócił się także do przyszłego przywódcy swojego kraju. - Przyszły prezydent Rumunii potrzebuje Rumunów, a nie układów politycznych - podkreślił, cytowany przez Euronews.
Wybory prezydenckie w Rumunii
Zwycięzcą pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii okazał się lider skrajnie prawicowej partii Związku Jedności Rumunów (AUR) George Simion. Polityk uzyskał 41 proc. głosów. Drugie miejsce zajął burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan z wynikiem 21 proc. Kandydaci spotkają się w drugiej turze wyborów 18 maja. Wybory w Rumunii są obserwowane przez cały świat, po tym jak w grudniu cały proces wyborczy został unieważniony przez trybunał konstytucyjny. Taka decyzja zapadła wówczas ze względu na domniemane rosyjskie wpływy. Służby zatrzymały wówczas w związku ze sprawą między innymi biznesmena z Braszowa Bogdana Peschira, który miał się przyznać do wypłacenia influencerom kilkuset tysięcy euro za wspieranie Georgescu. Biznesmen stwierdził, iż nie złamał prawa, bo pieniądze nie były przekazywane bezpośrednio od kandydata. Śledczy znaleźli także w wirtualnym portfelu kryptowaluty o wartości co najmniej siedmiu milionów euro. Więcej na ten temat przeczytasz pod tym linkiem.
Zobacz wideo jeżeli Trump wstrzyma pomoc dla Ukrainy, straci narzędzia nacisku na Kijów
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w artykule: "Wybory w Rumunii. Skrajna prawica wygrywa pierwszą turę. Czy proeuropejskie siły mają jeszcze szansę?".Źródła: IAR, Euronews, Reuters