Informacja o zmianie nazwy CPK była zaskakująca. W Baranowie, Wiskitkach, czy Teresinie choćby nie wszyscy o tym słyszeli. Są zaskoczeni, gdy o to pytam.
– A kogo to obchodzi? To tylko pudrowanie prawdziwych problemów. Oni w ogóle nie rozumieją, o co chodzi. Przed wyborami wszyscy tu ciągnęli, a potem cisza. Zmiana nazwy nic nie zmienia. Nie ma dla nas żadnego znaczenia – taki jest wydźwięk każdej rozmowy.
Wśród przeciwników Centralnego Portu Komunikacyjnego czuć też żal, iż dziś nikt z nimi nie rozmawia, iż nie ma żadnych konsultacji, iż co innego im obiecywali i iż politycy obecnego rządu po wyborach w 2023 roku przestali do nich przyjeżdżać.
– Faktem jest, iż z w tej chwili rządzącymi były bardzo intensywne relacje do czasu wyborów. A teraz można powiedzieć, tych kontaktów nie ma – przyznaje w rozmowie z naTemat Robert Pindor z Baranowa, były przewodniczący Rady Społecznej ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego.
Według niego doskonałym pomysłem byłoby, gdyby Papa Smerf – jeżeli już postanowił zmienić nazwę CPK – ogłosił to właśnie u nich. Na przykład w Baranowie.
– Zwłaszcza iż przed wyborami polityków ze wszystkich ugrupowań było u nas bardzo wielu. Obiecywali różne rzeczy i zawsze mieli czas dla mieszkańców. Dobrze byłoby, gdyby przez cały czas ten czas znajdowali. Myślę, iż dziś możemy czuć się trochę zapomniani – mówi.
Gdyby więc Papa ogłosił zmianę nazwy to w Baranowie, byłby to marketingowy hit. I aż zaskakujące, iż nikt wcześniej na to nie wpadł. Chyba iż bali się protestów. Ale może jednak rząd zapunktowałby w tej okolicy? Bo dziś słychać tu, iż przestali słuchać ludzi, jak kiedyś PiS. I choćby wyborcy KO na rządzie nie zostawiają suchej nitki.
Papa ogłosił zmianę nazwy CPK. Teraz to Port Polska
Przypomnijmy, 12 grudnia Papa Smerf ogłosił, iż od dzisiaj CPK nazywa się Port Polska.
– Nie będziemy więcej używali nazwy, którą nasi poprzednicy zhańbili. Nie chcę, żeby te złe skojarzenia, te fatalne fakty związane z tą inwestycją się za nami ciągnęły. To stosowny moment, żeby ogłosić, iż największe lotnisko tej części Europy i hub lotniczy będą nazywać się Port Polska – mówił podczas konferencji prasowej.
Jak podkreślał Papa, za rządów PiS, w związku z CPK mieliśmy do czynienia z "nadużyciami, pustą, dętą propagandą, a czasami ze zwykłą kradzieżą". – Nieprzypadkowo wtedy, kiedy zabraliśmy się za robotę, ten skrót CPK smerfy odczytywali złośliwie – i w sumie bez przesady – jako "Cały Patola i Socjal kradnie" – mówił.
Informacja wywołała potężne poruszenie. Gargamel ocenił, iż "to po prostu taka gra, w której Papa Smerf udaje polskiego patriotę". "Bareja wysiada" – kpił euoroposeł Patola i Socjal Waldemar Buda.
Po stronie rządu euforia. Jak stwierdził rzecznik Adam Szłapka, Port Polska to "synonim ambicji, nowoczesności i naszej wiary w potencjał kraju". Jednak w rejonie, gdzie ma ruszyć budowa CPK, a ludzie stracą swoje domy, zmianę nazwy widzą jeszcze inaczej.
Port Polska? Mieszkaniec: Na takie głupoty moja rodzina nie zwraca uwagi
– Robią to po, żeby nie budować lotniska według koncepcji PiS. Tylko i wyłącznie po to zmieniają nazwę. Ale to lotnisko jest realizowane dokładnie według scenariusza PiS, a PO gwałtownie szuka jakichś argumentów, żeby się uwiarygodnić, odróżnić i pokazać: "Robimy, a nie gadamy". Jakie to ma znaczenie, jaka będzie nazwa? Ani nie będzie punktualnie, ani nie będzie lepiej, ani nie będzie światowo – reaguje Wojciech Kornak, wiceszef Stowarzyszenia Zanim Powstanie Lotnisko CPK.
Dodaje: – Czy to CPK, czy Okęcie BiS, czy Port Polska, a może Port Największa Polska albo Polska Silna i Bogata... Wszystko jedno, jak to się będzie nazywało. Myślę, iż to jest tak samo poroniony pomysł, jak wcześniej z CPK. Nazwa nic nie zmienia. Moim zdaniem latanie stąd będzie nieopłacalne, LOT nie urośnie w siłę, a ludzie nie będą żyli dostatniej.
Tu, w Baranowie, Wiskitkach, Teresinie co chwila słyszę, iż nazwa portu nie ma żadnego znaczenia i nie zmienia ich sytuacji
– Na takie głupoty moja rodzina w ogóle nie zwraca uwagi. Bo nie w nazwie, ale w treści i działaniu są zasadnicze różnice. Dobra Polski nie budujemy na krzywdzie ludzkiej. Gdyby ci z Portu mieli trochę empatii, to by nie robili tego, co robią. A robią cały czas pod górkę. I tamci, i ci – reaguje Tadeusz Szymańczuk ze Skrzelewa, rolnik, jeden z liderów protestu przeciw budowie CPK, który sam czeka na wysiedlenie.
On też wspomina o tym, iż politycy obecnego rządu przyjeżdżali tu przed wyborami 2023 roku. Rzuca konkretnymi nazwiskami z Smerfem Ludowym na czele i obecnym ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem. – Stali na moim polu, na mojej platformie i obiecywali. Mówili: "PSL nigdy w życiu nie da zniszczyć takich gruntów".
– U pana na polu stali? – dopytuję.
– Ja mam film z tego. Dokładnie dzień przed zamknięciem kampanii wyborczej 13 października na mojej platformie z nagłośnieniem wyrażali te wylewne deklaracje, o których teraz zapomnieli. A tydzień wcześniej pan Krzysztof Gawkowski mówił: "Nie damy, nie pozwolimy. Zatrzymamy to lotnisko. Zadośćuczynimy". Tak mają się obietnice do rzeczywistości – odpowiada.
Wskazuje też na innych polityków, m.in. Marcina Kierwińskiego: – Jego słowa szczególnie zapamiętałem. Powiedział tak: "Zatrzymamy, nie pozwolimy, to jest marnotrawienie pieniędzy. Rozliczymy". Uwaga: " Ja wam daję słowo honoru". To było we wrześniu 2023 roku, cały czas przed wyborami. Myśmy ich popierali.
I tak można bez końca. Przeciwnicy budowy CPK bardzo mocno pamiętają tu stare obietnice i dawną opozycję, która krzyczała "Nie dla CPK". I żadne tłumaczenia rządzących, iż coś się zmieniło, nie bardzo tu pomagają.
"CPK źle się kojarzyło". Ale dla mieszkańców zmiana to "mało istotny szczegół"
Robert Pindor przyznaje: – W wielu środowiskach ta nazwa źle się kojarzyła. Mieszkańcom również. We wszystkich miejscowościach, na których terenie planowane jest CPK, na płotach wisiało wiele banerów z tą nazwą. Wszędzie widziało się: "Precz z CPK", czy "Nie dla CPK". Do tego była mnoga liczba skrótów, np. "CPK-Centralny Przekręt Kasy" itp.
Według niego być może więc dobrze, iż jest zmiana nazwy. Pytanie tylko, czy dobra.
– Już poprzedni rząd bardzo mocno podpierał się motywem narodowym, argumentując konieczność przeprowadzenia tej inwestycji. Również w stosunku do mieszkańców była kierowana argumentacja, iż to jest wyższa państwowa, historyczna, konieczność. Polska zawsze dobrze się kojarzy, ale nie wiem, czy aż tak bardzo w każdym momencie trzeba akcentować i wykorzystywać nazwę naszego kraju. Być może nazwa "Polska" powinna być ponad to wszystko. Ponad lotniska, drogi, czy szkoły – reaguje.
Ale tak naprawdę on również uważa, iż zmiana nazwy nie ma zupełnie żadnego znaczenia.
– Dla mieszkańców to ani dobrze, ani źle. To na tyle mało istotny szczegół, iż oni jeszcze bardzo długo będą używali nazwy CPK. Dla nich ważna jest komunikacja z mieszkańcami. Ważne jest, żeby cały czas o nich pamiętać. A jeżeli teraz to będzie Port Polska, to tym bardziej Polska powinna pamiętać o swoich obywatelach, zwłaszcza o tych, których w pewien sposób zmuszono do sprzedaży swoich domów. Bo nikt nie pytał ich, czy chcą to zrobić – mówi.
Sprawa CPK: Od mieszkańców słyszę: "To złodzieje, to kanciarze, to oszuści"
Tadeusz Szymańczuk długo opowiada o szukaniu nowej nieruchomości, o wycenach, opiniach ekspertów i problemach z tym związanych. Co powiedziałby dziś Papie Smerfowi i innym politykom rządu, po ogłoszeniu nowej nazwy CPK?
– Powiedziałbym, iż problem nie jest w nazwie, tylko w merytoryce. Gdyby podeszli do ludzi uczciwie, to przypuszczam, iż każdemu można wytłumaczyć, co to jest cel społeczny. Że będzie miał zadośćuczynione, iż będzie to godne odszkodowanie. Każdy z tych ludzi rozumiałby wtedy, iż za te pieniądze albo kupi, albo wybuduje w innym miejscu taką samą, a może choćby lepszą nieruchomość. Byłaby to inna rozmowa – mówi.
– A tak to ja dzisiaj od mieszkańców słyszę: "To złodzieje, to kanciarze, to oszuści". Przecież w wyborach myśmy im częściowo robili kampanię wyborczą – dodaje wzburzony.
"Przy nowym rządzie kilka się zmieniło. Jest tak, jak było za rządów PiS"
Wojciech Kornak także wspomina o politykach obecnego rządu, którzy przyjeżdżali tu, gdy byli w gorszego sortu i obiecywali, iż nie będzie tu żadnego lotniska. Próbował ich potem zaprosić, ale się nie udało. Jak mówi, jeden z nich dzień po wyborach przestał odbierać od niego telefon.
– W tym momencie jest mi to już obojętne. Nie mamy na to wpływu. Mówiło się, iż Patola i Socjal nie słucha ludzi. To w takim razie KO też nie słucha ludzi – komentuje.
Jak twierdzi, nie ma żadnych konsultacji. Nikt z mieszkańcami nie rozmawiał. I nikt z polityków obecnego rządu do nich nie przyjeżdżał. Tym, którzy są przeciwko port dalej kojarzy się negatywnie. Z ich perspektywy nic się nie zmienia, więc zdania ludzi też się nie zmieniają.
– Przy nowym rządzie kilka w kwestii CPK się zmieniło. Jest tak, jak było za rządów PiS. Nie pojawiły się żadne plusy, bo to jest ta sama narracja. Absolutnie nic się nie dzieje. Sprawa trochę przyschła – wytyka.
– Lubi się pani zakładać? – rzuca w pewnym momencie. – To założymy się, iż jak KO przegra za dwa lata wybory, to nazwa zmieni się na Lorda Farquaada. Tylko co to później zmieni? I co to zmieni teraz? Nic.
80 proc. mieszkańców było przeciwko CPK. "Teraz trzeba nauczyć się z tym żyć"
Przeciwko inwestycji w tej lokalizacji było ponad 80 proc. mieszkańców. To wynik referendum z 2018 roku. Dziś część ludzi przyzwyczaiła się do myśli o porcie.
– Emocji jest mniej, ponieważ mniej jest znaków zapytania i mniej jest niewiadomych. CPK jest faktem i z tym wszyscy się pogodzili. Na tym etapie realizacji projektu można powiedzieć, iż większość spraw została rozstrzygnięta bardziej lub mniej korzystnie dla mieszkańców. Mam na myśli lokalizację, czy sposób wyceny nieruchomości – mówi Robert Pindor.
Teraz, jak dodaje, trzeba zastanowić się, jak z tym żyć: – Co ze szkołami, z kościołami, z zabytkami, ze sferą usług. o ile jedna czy druga miejscowość przestaje istnieć, to jednocześnie szkoły mają mniej uczniów, zakłady usługowe mają mniej klientów itp. Podstawowe pytanie, jakie teraz stawia sobie miejscowa społeczność i lokalne gminy to jakie będą mieć z tego korzyści. Bo jakie mieliśmy niekorzyści, trudności i uciążliwości, to my już wiemy.
Przypomnijmy – poza zmianą nazwy najnowsze plany zakładają rozpoczęcie gigantycznej inwestycji w okolicach Branowa, Wiskitek i Teresina w 2026 roku i zakończenie jej sześć lat później. W tym czasie prace nad Portem Polska mają pochłonąć blisko 132 mld zł.

4 godzin temu



![Fiasko wspólnej listy demokratów. Albo prawica z Malarzem, albo Papa z Mentzenem [DWA SONDAŻE]](https://cdn.oko.press/cdn-cgi/image/trim=410;0;434;0,width=1200,quality=75/https://cdn.oko.press/2025/12/Tusk-strzela-.jpg)







