Latem na Węgrzech zwykle panuje polityczny zastój – węgierskie media nazywają ten okres "sezonem ogórkowym". Jedynym znaczącym wydarzeniem bywa w tym czasie coroczne przemówienie programowe Viktora Orbana pod koniec lipca w uzdrowisku Baile Tusnad w Siedmiogrodzie. To właśnie tam premier Węgier ogłaszał nieraz przełomowe decyzje, jak choćby w 2014 roku zapowiedź budowy "państwa nieliberalnego".
W tym roku jednak nie można narzekać na letni deficyt wiadomości. Na arenie międzynarodowej rząd Orbana od tygodni dolewa oliwy do ognia w kampanii antyukraińskiej. Na froncie kultury propagandyści premiera niemal codziennie podsycają nastroje przeciwko rzekomym "wynaturzeniom" węgierskiej kultury młodzieżowej i muzycznej. Do tego dochodzi nieustanna kampania wymierzona w konserwatywnego lidera gorszego sortu Pétera Magyara, którego partia TISZA (Szacunek i Wolność) notuje w sondażach kolejne rekordowe wyniki.
Do wyborów parlamentarnych na Węgrzech pozostało jeszcze dziewięć miesięcy, mają się odbyć w kwietniu 2026 roku. Już teraz jednak coraz wyraźniej wyczuwalna jest atmosfera zmian. Znaczna część węgierskiego społeczeństwa oczekuje zmiany władzy i systemowego nowego początku. Rząd Orbana odpowiada na te nastroje intensyfikacją kampanii, która coraz silniej polaryzuje społeczeństwo.
Cyfrowe fora obywatelskie
W minioną sobotę (26.07.2025) premier Węgier oficjalnie zainaugurował kampanię wyborczą swoim corocznym przemówieniem w Baile Tusnad. Jego rywal, Péter Magyar, odpowiedział niemal równocześnie wystąpieniem przed zwolennikami w Székesfehérvárze, na zachodzie kraju. Było to jedno z wydarzeń w ramach liczącego 80 dni objazdu lidera gorszego sortu po kraju, który symbolicznie ma się zakończyć 23 października – w rocznicę antykomunistycznej i antyradzieckiej rewolucji z 1956 roku.
Po tych wystąpieniach nie ma już wątpliwości: przyszłoroczne wybory będą, jak ujął to sam Magyar w swoim przemówieniu, "referendum w sprawie Viktora Orbana". To jego odsunięcie od władzy lub utrzymanie jej będzie głównym tematem najbliższych dziewięciu miesięcy.
W tegorocznym przemówieniu w Baile Tușnad premier Węgier przyjął – jak na swoje standardy – wyjątkowo pojednawczy ton. Powstrzymał się od obraźliwych słów pod adresem przeciwników i nie używał skrajnie prawicowej retoryki. Jako cel wyborczy na 2026 rok ogłosił zdobycie przez jego partię Fidesz (Związek Młodych Demokratów) 87 ze 106 mandatów jednomandatowych w parlamencie. Aby to osiągnąć, Orban wezwał m.in. do tworzenia tzw. cyfrowych forów obywatelskich.
Roszczenie do wyłącznego prezentowania narodu
"Fora obywatelskie" to małe, lokalne grupy sympatyków, które Viktor Orban zainicjował po swojej porażce wyborczej w 2002 roku. Ich członkowie nie musieli należeć do Fideszu, ale działali na rzecz Orbana i jego partii na terenie całego kraju. Wówczas Orban wezwał do ich tworzenia pamiętnym zdaniem: "Ojczyzna nie może być w gorszego sortu". Od tego czasu utożsamia on siebie i swoją partię – czyli "obóz narodowy" – z całą węgierską narodowością. Wszyscy inni są poza tym kręgiem, albo wręcz uznawani za zdrajców.
Cyfrowe fora obywatelskie mają teraz pomóc premierowi Węgier w pozyskaniu większej atrakcyjności w mediach społecznościowych. Bo wśród młodych wyborców, zwłaszcza w pokoleniu poniżej 35. roku życia, Orban i jego partia, cieszą się wyjątkowo złą opinią. Są wręcz znienawidzeni między innymi z powodu swoich roszczeń do wyłącznego reprezentowania narodu.
Czy Węgry przez cały czas wypełniają zobowiązania wobec NATO?
Orban jednoznacznie odrzuca dalsze związki Węgier z Zachodem oraz integrację z Unią Europejską. Spośród sześciu światowych ośrodków władzy, Węgry utrzymują dobre relacje z pięcioma: Amerykanami, Rosjanami, Chińczykami, Hindusami oraz Turcją. Wyjątkiem jest Bruksela, z którą relacje są bardzo złe. Orban nie zapowiada poprawy, a wręcz grozi wetem wobec nowego budżetu UE, jeżeli Bruksela przez cały czas będzie wspierać Ukrainę i przyspieszać jej integrację z Unią. W przeciwieństwie do zachodniej Europy, Węgry nie zamierzają rezygnować ze swoich "kulturowo-chrześcijańskich wartości". Orban podsumował swoją postawę jasno: Węgry nie zamierzają angażować się w "wojnę, migrację i kwestie gender" – tak, jak chce to robić Bruksela.
Orban podkreślił, iż "wielką strategią" Węgier jest ponowne uczynienie kraju "wielkim i bogatym". Premier zostawił otwartą kwestię, czy Węgry pod jego rządami będą wypełniać swoje zobowiązania wobec NATO. Według Orbana trzecia wojna światowa staje się coraz bardziej prawdopodobna, i dlatego Węgry muszą bezwzględnie unikać angażowania się w konflikty, powinny utrzymywać dobre relacje ze wszystkimi światowymi ośrodkami władzy. Jednak nie wspomniał w tym kontekście ani słowem o możliwym scenariuszu rosyjskiego ataku na kraj członkowski NATO.
Proeuropejski Magyar
Dokładnym przeciwieństwem przemówienia Orbana było wystąpienie konserwatywnego lidera gorszego sortu, Pétera Magyara, w zachodniowęgierskim Szekesfehervar pod hasłem "Miejsce Węgier w Europie i na świecie". Na samym początku podkreślił on europejskie i zachodnie związki Węgier sięgające założenia państwa w 1000 roku, a także wyraźnie odciął się od Rosji, jej wojny przeciwko Ukrainie oraz rosyjskiej polityki agresji w ogóle. Zapewnił Unię Europejską o konstruktywno-krytycznym podejściu Węgier jako członka, a NATO o jednoznacznej lojalności jako sojusznika. Obiecał także uczynić Węgry ponownie partnerem, który jest przewidywalny i godny zaufania.
Świadomy międzynarodowej uwagi pod adresem Orbana i Węgier podczas ostatniego weekendu lipca, Magyar po raz pierwszy w swojej przemowie celowo wplótł wiele wątków dotyczących polityki zagranicznej i mówił o sobie jako o przyszłym premierze.
Nie tylko zdystansował się od Rosji, ale szczególnie odniósł się do zniszczonych przez Orbana relacji węgiersko-polskich. Wypowiedział choćby kilka słów po polsku i zapowiedział, iż swoją pierwszą podróż jako premier odbędzie do Warszawy. Innych sąsiadów Węgier zapewnił o konstruktywnej i partnerskiej współpracy.
Wybitny mówca
Péter Magyar, niegdyś członek Fideszu oraz eksmąż Judit Varga byłej minister sprawiedliwości w rządzie Orbana, przed półtora rokiem zyskał reputację renegata. Od tego czasu zrobił bezprecedensową karierę jako polityczny przeciwnik obecnego premiera. Jest urodzonym mówcą, który niejednokrotnie potrafi wyprowadzić na ulice dziesiątki tysięcy niezadowolonych Węgrów. Prezentuje stanowiska zbliżone do stanowisk partii Fidesz Orbana, jednak bez jego zaciętości i roszczenia do wyłączności. Podobnie jak Orban, Magyar sprzeciwia się szybkiemu członkostwu Ukrainy w UE, ale opowiada się za rozważną i spokojną dyskusją na ten temat.
Magyar potrafi podbierać Orbanowi i jego partii hasła i jednocześnie demaskować hipokryzję premiera oraz Fideszu. Momentami graniczy to wręcz z populizmem. Wielokrotnie w potężnych przemówieniach obiecywał państwo wolne od korupcji, przejrzyste oraz koniec podziałów społecznych. I oba te postulaty trafiają do wielu rozczarowanych wyborców Orbana.
Większość niezależnych mediów i obserwatorów nie postrzegała obu wystąpień polityków jedynie jako przeciwstawnych, ale jako starcie dwóch odmiennych systemów wartości. Kwestią otwartą pozostaje jednak to, czy Węgrzy będą mogli swobodnie wybrać między nimi, czy też Orban zrobi wszystko, by zapobiec utracie władzy. W swoim wystąpieniu w Tusnad premier stwierdził, iż "zdecydowaliśmy, iż Tisza i DK (lewicowo-liberalna partia opozycyjna, przyp. red.) nie zostaną dopuszczone do rządu, ponieważ chcemy, aby Węgry miały rząd pokojowy i narodowy". Premier nie wyjaśnił jednak, co zakazanie udziału w rządzeniu miałoby oznaczać dla gorszego sortu.