Piotr Stankiewicz: Gra w atom

12 godzin temu

[…] autor pokazuje, iż udział społeczeństwa w realizacji polskiego programu jądrowego jest znikomy, a decyzje zapadają w wąskim gronie ekspertów i decydentów, według technokratycznych norm ucieleśnianych przez techniczny model zarządzania ryzykiem. Sedno książki stanowi próba wykazania, iż niewielki udział obywateli nie wynika – jak zwykło się uważać – z braku tradycji uczestniczących podejmowania decyzji w Polsce czy też słabości polskiego społeczeństwa obywatelskiego; jest raczej efektem celowych (i zwykle skrywanych) działań dominujących grup interesów skupionych wokół środowisk związanych z energetyką (z mat. Wydawcy).

Wydawnictwu Naukowemu Uniwersytetu Mikołaja Kopernika dziękujemy za udostepnienie fragmentu do publikacji. Zachęcamy do lektury całej książki.

Wstęp

Minęło już ponad 60 lat od powstania pierwszych elektrowni atomowych na świecie: w Związku Radzieckim (1954), Wielkiej Brytanii (1956) i USA (1957). Dziś funkcjonują one w sumie w 30 różnych krajach, jednak energetyka jądrowa wciąż wzbudza skrajne emocje w społeczeństwach tych państw, wywołuje protesty społeczne i rodzi obawy o bezpieczeństwo. Można powiedzieć, iż jest wręcz niekwestionowanym symbolem kontrowersji związanych z postępem naukowo-technologicznym.

Wypracowane przez te ponad pół wieku strategie zarządzania ryzykiem związanym z energetyką atomową stały się punktem odniesienia dla sposobów postępowania z innymi kontrowersyjnymi technologiami, takimi jak genetyczne modyfikowanie organizmów (GMO), nanotechnologia, a w tej chwili rozwój sztucznej inteligencji. Stosunek poszczególnych państw do energetyki jądrowej, a zwłaszcza sposób prowadzenia na jej temat debaty publicznej i podejmowania decyzji stały się istotnym wskaźnikiem stylu prowadzonej polityki naukowo-technologicznej.

W 2009 roku Polska została jedynym krajem w Europie, który postanowił „od zera” stworzyć system energetyki jądrowej i dołączyć do grona państw korzystających z tej technologii produkcji energii.

Rozpoczęcie prac nad Programem Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) wydawało się stanowić świetne „okno możliwości” (w sensie angielskiego terminu window of opportunity), pozwalające skorzystać z 60-letniej renty zapóźnienia – z jednej strony wykorzystać doświadczenie technologiczne innych państw z zakresu rozwoju energetyki jądrowej, ale z drugiej przetestować i wdrożyć odpowiednie strategie zarządzania kontrowersyjnymi innowacjami technologicznymi w odniesieniu do ryzyka i wywoływanych przez energetykę jądrową protestów. Innymi słowy, wdrażanie energetyki jądrowej to okazja dla rozwoju nie tylko technologicznego sektora energetyki, ale także polityki publicznej w obszarze tworzenia odpowiednich mechanizmów prowadzenia polityki naukowo-technologicznej, zarządzania ryzykiem, komunikacji społecznej, relacji z lokalnymi społecznościami i wdrażania kontrowersyjnych innowacji technologicznych na skalę ogólnopolską.

Jedno z wyjściowych pytań, które stawiam w tej książce, dotyczy modelu zarządzania kontrowersyjnymi innowacjami technologicznymi stosowanego przy realizacji PPEJ. Pytanie o to, jak efektywnie, a jednocześnie sprawiedliwie, tj. z poszanowaniem podstawowych dla społeczeństwa demokratycznego wartości, zarządzać nowymi, wzbudzającymi sprzeczne reakcje rozwiązaniami technologicznymi, towarzyszy refleksji nad rozwojem nowych technologii od kilkudziesięciu lat, a w dyskursie o energetyce
jądrowej problem ten skupia się jak w soczewce.

Działanie Andrzeja Strupczewskiego można określić jako klasyczną sytuację konfliktu interesów, gdyby właśnie nie owa płynność przechodzenia z roli do roli. Bo kim w rzeczywistości jest Andrzej Strupczewski? Naukowcem? Popularyzatorem energetyki jądrowej? Ekspertem współpracującym z instytucjami publicznymi? Konsultantem firm z branży energetycznej? Doradcą rządowym? A może wreszcie ekologiem, jak lubi się przedstawiać? Wedel odpowiedziałaby, iż każdym z nich po trochę, potrafiącym skutecznie konwertować zasoby naukowe na polityczne, te zaś na biznesowe, sprawnie przy tym wykorzystując dostępne kanały medialne. Wedel zwraca uwagę, iż lojalność „flexian” nie jest związana z instytucjami, w których pracują, ale tylko z ich własnymi interesami (i interesami tworzonych przez nich „elastycznych sieci”). Role i przynależności profesjonalne nie wyznaczają ich programów działania, ale są przez nich wykorzystywane jako trampoliny do przeskoczenia do innego pola, tak jak Strupczewski próbował wykorzystać funkcję społecznego doradcy w MG do działalności konsultingowej.

Można by powiedzieć, iż to tylko pojedynczy przykład, ale takiemu funkcjonowaniu ekspertów w obszarze rozwoju i implementacji innowacji technologicznych służy uprzywilejowana pozycja ekspertów, uznawanych za niezależnych i bezstronnych, działających jedynie w interesie publicznym i cieszących się sporym autorytetem wynikającym z odgrywanych ról naukowych. Tymczasem – jak pokazuje wcześniejsza analiza – to właśnie środowiska naukowe wydają się pełnić „pomostowe” funkcje w atomowym polu gry, pośrednicząc między biznesem, władzami i nauką[4].

Taka pozycja sprzyja „uelastycznianiu” tożsamości i ról,

co z kolei może prowadzić do deformacji przestrzeni współzarządzania rozwojem naukowo-technologicznym.

Zarysowana perspektywa nieformalnych grup interesów stanowi propozycję zastosowania nowej heurystyki do analizy barier dla rozwoju podejścia partycypacyjnego w odniesieniu do kontrowersyjnych innowacji społeczno-technologicznych. Pozwala ona pójść krok dalej (głębiej?) poza formułowane do tej pory wyjaśnienia, odwołujące się przede wszystkim do systemowych cech polskiego ładu demokratycznego. Do jej podstawowych zalet należy umożliwienie analizy partycypacji w kategoriach relacji władzy, zarówno tej jawnej (widocznej), jak i ukrytej (niejawnej). Spojrzenie z perspektywy nieformalnych grup interesów pozwala również na zwrócenie uwagi na podmiotowy, a często intencjonalny wymiar kształtowania przestrzeni dialogu publicznego przez zajmujące uprzywilejowane pozycje „wewnętrzne” grupy interesów.

Sformułowana propozycja ma jednak przede wszystkim charakter hipotetyczny i stanowi zaledwie zarys pewnej perspektywy badawczej. O jej metodologicznej przydatności wypowiedzieć się będzie można dopiero po jej zastosowaniu.

Piotr Stankiewicz, Gra w atom. Społeczne zarządzanie technologią w rozwoju energetyki jądrowej w Polsce, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, 2017

Przypisy:
[1] Na marginesie warto zauważyć, iż na to samo zjawisko występowania w polu energetyki jądrowej „aktorów w masce” zwracał uwagę jeden z uczestników warsztatów, mówiący o „przebierankach”: „zakładamy cudze czapki, przedstawiamy jako głos nauki, a tak naprawdę stoi za tym interes biznesowy”. Typowym aktorem w masce (choć dość słabo kamuflującym się) jest opisane SEREN, które nota bene na warsztatach było umieszczane wśród instytucji naukowych, podczas gdy jego przedstawiciele określają się mianem „ekologów”.
[2] Źródła: obserwacja uczestnicząca, notatka Łukasza Kuźniarskiego (DEJ MG) podsumowująca spotkanie (w posiadaniu autora).
[3] E-mail do autora z 23.03.2011 roku.
[4] Ilustracją tego płynnego przechodzenia między polami może być sytuacja opisana przez byłego dyrektora w PAA: „Następnego dnia po mianowaniu, po moim wejściu do agencji czy objęciu funkcji dyrektora zadzwonił do mnie znany działacz. […] Działacz projądrowy, inżynier, ze środowiska politechnicznego, z Politechniki. […] Który zadzwonił do mnie. Ni mniej, ni więcej tylko powitał mnie. On z zewnątrz, mnie na stanowisku dyrektora. Informując, jakie problemy są przed Agencją i mną” (E/2).

Idź do oryginalnego materiału