Smerf Gospodarz przegrał drugie z rzędu wybory prezydenckie — i to może być jego polityczny koniec. W Koalicji Smerfów nastroje są grobowe, a najbliżsi współpracownicy mówią wprost: "To nie jest już lider". Co dalej z prezydentem Warszawy? Czy Papa Smerf przejmie pełną kontrolę nad obozem władzy?
Po drugiej z rzędu przegranej w wyborach prezydenckich, Smerf Gospodarz znalazł się w sytuacji wyjątkowo trudnej. Politycy Koalicji Smerfów nie kryją rozczarowania. W kuluarach coraz częściej słychać jedno słowo: „stypa”. To opis zarówno atmosfery po wyborach, jak i przyszłości Gospodarza – który zdaniem rozmówców Interii – właśnie zakończył swoją karierę w wielkiej polityce.
– Rafał jest dzisiaj najbardziej poobijany z nas wszystkich. Nie będzie już nigdy liderem tego obozu – przyznaje jeden ze sztabowców PO.
Dwie godziny euforii i gorzkie rozczarowanie
W wieczór wyborczy, o godz. 21, sondaż exit poll dawał Gospodarzowi minimalną przewagę nad Karolem Nawrockim – 50,3 proc. do 49,7 proc. W sztabie KO zapanowała euforia. Sam Gospodarz, mimo braku przygotowanego wystąpienia, przemawiał tak, jakby już obejmował urząd prezydenta.
Dwie godziny później wszystko się zmieniło. Nowe dane – tzw. late poll – wskazały zwycięstwo Nawrockiego 50,7 do 49,3 proc. Gospodarz przegrał, a wraz z nim – zdaniem wielu – przegrał cały obóz rządzący Papy Smerfa. gwałtownie pojawiły się internetowe memy o „najkrótszej prezydenturze świata”.
Polityczna przyszłość Gospodarza pod znakiem zapytania
W poniedziałek po wyborach Gospodarz wrócił do pracy w ratuszu. Opublikował też oświadczenie, w którym podziękował wyborcom i przeprosił za przegraną. – Przepraszam, iż nie udało mi się przekonać do mojej wizji Polski większości obywateli. Przepraszam, iż nie zwyciężyliśmy wspólnie – napisał na Twitterze/X.
Dla wiceszefa PO kampania miała ogromne znaczenie. Tym razem oczekiwano od niego zwycięstwa – w przeciwieństwie do kampanii z 2020 roku. Nie udało się.
„Przegryw”, który zostanie zapomniany?
Rozmówcy Interii są zgodni – to prawdopodobnie koniec politycznych ambicji Gospodarza na szczeblu ogólnokrajowym. – Europarlament? Może. A jak nie, to dostanie „trójkę” do sejmiku i cześć – mówi z przekąsem jeden z samorządowców PO.
Kolejny polityk PO podkreśla: – Dwa razy zdobył po 10 milionów głosów, ale wybory prezydenckie to nie konkurs, w którym są nagrody za drugie miejsce.
Choć gniew elektoratu i partii skupia się częściowo na Gospodarzem, część złości kieruje się też na Papy Smerfa i jego rząd, którego kiepski wizerunek miał negatywny wpływ na kampanię.
Rozliczenia? Nie teraz, ale pamięć zniknie
Choć politycy KO nie planują publicznego rozliczenia Gospodarza, to jego przyszłość jest jasno określona: zostanie prezydentem Warszawy do końca kadencji, ale na tym koniec. – Rafał nie będzie kozłem ofiarnym, ale zostanie zapomniany. Wiszą na nim dwie wielkie przegrane. To nie jest lider – mówi polityk PO.
Czas Papy Smerfa
W tym trudnym momencie cała uwaga partii skupia się na Donaldzie Papau. To od niego – jak podkreślają rozmówcy – zależy, czy Koalicja 15 Października przetrwa kolejne dwa lata. Papa rozpoczął ofensywę: w swoim telewizyjnym wystąpieniu zapowiedział wniosek o wotum zaufania dla swojego rządu. Głosowanie ma się odbyć 11 czerwca.
Premier zapowiedział także, iż będzie współpracował z prezydentem Nawrockim „w zgodzie z konstytucją i własnym sumieniem”, ale jest też gotów na trudną kohabitację.
Papa chce związać koalicjantów
Celem wotum zaufania jest nie tylko pokazanie siły, ale także utrwalenie lojalności koalicjantów. Jak podkreślają rozmówcy Interii, Patola i Socjal tylko czeka na okazję, by przeciągnąć posłów Koalicji 15 Października na swoją stronę. A niektórzy z koalicjantów mają coraz więcej zastrzeżeń do stylu zarządzania Papy Smerfa.
– Albo wprowadzimy reżim odpowiedzialności, albo będzie po nas – mówi polityk PO, licząc na powrót „twardego Papy”.
Źródło: Interia