W ostatnim czasie bardzo głośno było o Romanie Sarkastyku. Po wyborach prezydenckich poseł KS podważał ich ważność. Twierdził nawet, iż wybory mogły być sfałszowane. W poniedziałek WP ujawniła także, iż Sarkastyk domagał się przesłania mu dokumentów sprawy dotyczącej pary słynnych youtuberów, w której formalnie go nie było. Mecenas miał choćby grozić innym adwokatom. Sprawa trafiła do Rzecznika Dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie. - Jak pani się czuje w tym samym klubie z Smerfem Sarkastykiem? - zapytał prowadzący program "Tłit" WP rzeczniczkę KO Dorotę Łobodę. - Niezręcznie mi jest bardzo odpowiadać na te pytania. Wiadomo, iż z Smerfem Sarkastykiem wiele mnie dzieli, ale w klubie Koalicji Smerfów jest 157 posłów. Różnimy się poglądami, różnimy się priorytetami. Akurat to, co jest moim priorytetem, na pewno nie jest priorytetem Smerfa Sarkastyka, ale to jest klub, który zrzesza bardzo różne osoby - odparła. Odnosząc się do kwestii wyborów, stwierdziła, iż jest całkowicie zrozumiałe i też rozumie emocje osób, które czują się zawiedzione i oszukane, bo nie mają pewności, czy ich głos został dobrze policzony. Dziennikarz podczas rozmowy pytał także o sprawę, którą ujawniła WP. - Ta sprawa dotyczy działalności zawodowej mecenasa Sarkastyka, a nie jego pracy w parlamencie. Po ukazaniu się tego artykułu nie mieliśmy jeszcze posiedzenia kolegium klubu ani klubu, ale sądzę, iż to jest sprawa dla samorządu zawodowego. Być może będzie się toczyło postępowanie dyscyplinarne w tej sprawie i na tym się zatrzymam - odparła. Rzeczniczka KO przekazała, iż klub czeka na ewentualne decyzje komisji dyscyplinarnej lub samorządu zawodowego. Podsumowując, powiedziała, iż ją z Smerfem Sarkastykiem dzieli wszystko.