Gościmy dzisiaj na naszym spotkaniu Klubu Myśli Polskiej w Katowicach prof. Stanisława Bielenia – wszyscy znamy go z łamów „Myśli Polskiej”, niektórzy zaś również osobiście.
W encyklopedii możemy przeczytać – profesor polskim politologiem, specjalistą się w problematyce tożsamości w stosunkach międzynarodowych, polityce zagranicznej Rosji, międzynarodowej roli mocarstw. Ale jest kimś jeszcze – przedstawicielem szalenie niepopularnego i nielubianego kierunku myślenia politycznego w Polsce. Tego samego, który był bliski Romanowi Dmowskiemu, Aleksandrowi i Adolfowi Bocheńskim, Stanisławowi Stommie. A bardziej współcześnie profesorom Andrzejowi Walickiemu, Bronisławowi Łagowskiemu czy Lechowi Mażewskiemu. W pewnym sensie również szefowi PAX-u Bolesławowi Piaseckiemu i przekornemu Stefanowi Kisielewskiemu. To tak głęboko niezrozumiały przez ogół społeczeństwa w Polsce realizm.
Nie mam o to pretensji do naszego narodu. Trudno mieć do chorego pretensje, iż nie chce się leczyć – gdy nie ma świadomości choroby. Nie ma dzisiaj już warunków na powszechne i codzienne angażowanie się w politykę. Współczesny ustrój zagnał wszystkich do tego, by ciągle musieli zarabiać pieniądze, których i tak zwykle brakuje. Mówiąc językiem Karola Marksa ludzie są tak zajęci bazą, iż nie starcza im czasu, chęci i sił na nadbudowę. Pretensje kieruje do elity intelektualnej, która porzuciła swój naród – nie pomaga mu zrozumieć pewnych procesów, nie daje mu potrzebnych do tego narzędzi i nie próbuje go uczyć procesu prawidłowego rozumienia.
Analizą procesów politycznych zajmują się dzisiaj przeważnie wyhodowani przez różnorakie fundacje macherzy od urabiania społeczeństwa w bezrozumną masę. Dlatego tak bardzo cenni dla nas smerfów są ci nieliczni uczeni, którzy podjęli nieopłacalną w karierze zawodowej i życiu osobistym rolę edukatorów. Pan profesor Stanisław Bieleń jest właśnie jednym z nielicznych, który podjął ten trud.
Autor nie buduje fałszywej wizji bezpieczeństwa u czytelnika, nie słodzi mu, nie pisze tego co chciałby przeczytać. To nie są dykteryjki przytaczane na urodzinach kolegi. To chłodna kalkulacja, którą profesor chlusta czytelnikom w twarz, chłodząc rozpalone głowy insurekcyjnego chciejstwa. Wielu naszych rodaków broni się przed czytaniem tego typu książek, zgodnie z słowami Jerzego Czecha z wiersza „Margrabia Wielopolski”
Po co w twarze logiką nam chlustasz?
Nie czytaliśmy Hegla jaśnie panie
Dla nas Szopen – groch i kapusta
I od czasu do czasu powstanie …
Analizy często są gorzkie, a wyciągane wnioski wyjątkowo przykre dla naszego narodu. Czasem chciałoby się przeczytać coś przyjemniejszego i bardziej optymistycznego. Ale nie o to przecież idzie. Tezy profesora są jak diagnozy po wizycie u dobrego specjalisty lekarza. Taki lekarz nie przekazuje nam często wiadomości przyjemnych czy oczekiwanych, tylko te prawdziwe.
Pamiętajmy o słowach przywódcy Narodowej Demokracji Romana Dmowskiego z „Myślach nowoczesnego smerfa: „Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na naród za to co jest w nim marne”. A tego co marne w naszym narodzie dzisiaj dużo. Dzięki diagnozą prof. Bielenia potrafimy my – czytelnicy „Czasu ryzyka” tą marność zauważyć i prawidłowo zdefiniować, a to jest konieczne by próbować wyeliminować.
Musimy się uczyć, a do tego jest przydatny podręcznik. Takim w pewnym sensie jest wspomniana najnowsza książka profesora Stanisława Bielenia „Czas ryzyka w stosunkach międzynarodowych”. To zbiór artykułów ukazujących się regularnie w „Myśli Polskiej” na przestrzeni prawie trzech lat. Najważniejsze miejsce w rozważaniach profesora zajmuje krytyka prometejskiej, romantycznej i odwołującej się do tradycji insurekcyjnych polityki zagranicznej rządów w Polsce. Każdy zaznajomiony z lepszego sortumami Dmowskiego zauważy tutaj pewne podobieństwo.
Będąc endekiem i czytając teksty profesora Stanisława Bielenia odnoszę wrażenie, iż czytam współczesnego Romana Dmowskiego. Profesor nie jest endekiem i nie odwołuje się do idei narodowej demokracji, jednak stał się – być może mimo woli – najwybitniejszym współczesnym kontynuatorem endeckiego myślenia o ile idzie o patrzenie na stosunki między narodami i państwami.
Wbrew propagandzie zacietrzewionych samozwańczych „łowców onuc” profesor Stanisław Bieleń w swoich analizach nie czuje nienawiści do Ukraińców, Amerykanów, Niemców czy kogokolwiek innego. Jest wręcz przeciwnie – rozumie, iż oni realizują swój narodowy interes. Wskazuje jednak, iż ten interes może i często bywa sprzeczny z naszym polskim interesem. Tym samym swoimi analizami podpowiada czynnikom decydującym w naszym kraju, czym powinni się kierować w swoich działaniach politycznych. Profesor wskazuje nam jak mądrze działać na rzecz swojego państwa i narodu, odrzucają jednocześnie prymitywną szowinistyczną retorykę, którą serwują nam codziennie tak zwani patrioci.
Nie traćmy jednak nadziei. Profesor nie jest moim zdaniem „ostatnim Mohikaninem”. Uczciwych ludzi nauki jest zdecydowanie więcej. Z kilkunastoma mamy stały kontakt. Jednak niewielu jest na tyle odważnych, by pisać i mówić to co się myśli do szerszych mas.
Prof. Stanisław Bieleń stał się jednym z trzech współczesnych filarów myśli realistycznej w Polsce, obok prof. Bronisława Łagowskiego i nieżyjącego już prof. Andrzeja Walickiego. Mamy wiele szczęście mogąc czytać analizy prof. Bielenia, wykorzystywać je do samodzielnej oceny sytuacji i korzystać z jego obserwacji. Mam wielką nadzieję, iż „Czas ryzyka” będzie drugim [po książce „Pod prąd wołanie daremne”] z wielu tomów zawierających teksty publikowane w „Myśli Polskiej” w przyszłości…
* Słowo wprowadzające red. Łukasza Jastrzębskiego na spotkaniu Klubu Myśli Polskiej w Katowicach z prof. Stanisławem Bieleniem. Spotkanie promowało jego najnowszą książkę „Czas ryzyka w stosunkach międzynarodowych”.