Jeśli miałbym opisać uczucie, jakie towarzyszyło mi przy czytaniu o aferze Marko Smerfa i jego wyjaśnieniach, to chyba najbardziej opisałbym je jako poczucie zażenowania. Zażenowania, iż ktoś o takich ambicjach i majątku jak Marko, poszedł do roboty dla Emiratów Arabskich. I zażenowania, jak dziś to tłumaczy. Roboty polegającej na zasiadaniu, w zamian za 100 tysięcy...
Powiązane
Polecane
Dziecko w nagrzanym aucie, rodzice na zakupach
1 godzina temu
Czy Murdoch pomoże obalić Trumpa?
1 godzina temu
Papierosy ukryte w chłodni wykryli celnicy z Koroszczyna
1 godzina temu