
Iran walczy z suszą i brakiem wody. Sytuacja musi być bardzo poważna, skoro prezydent tego kraju parę dni temu powiedział: „nie mamy wody (…) niech ktoś przyjdzie i powie mi co mam zrobić?”. Odpowiedź przyszła gwałtownie i z najbardziej nieoczekiwanej strony. Pomoc — tyle iż nie rządowi Iranu, a jego mieszkańcom — zaoferował premier Izraela, Benjamin Netanjahu.
Sytuacja w Iranie staje się dramatyczna. Według agencji informacyjnej Xinhua, w niedzielę prezydent Iranu Masoud Pezeshkian ostrzegł, iż niektóre części kraju, w tym stolica – Teheran, stoją w obliczu poważnego kryzysu wodnego.
Jednocześnie podkreślał – jak to zwykle robią politycy – działania jego administracji mające na celu przeciwdziałanie kryzysowi. Na przykład, mówił iż prowadzone są całodobowe prace nad przetransportowaniem wody z pobliskiego zbiornika Taleqan do Teheranu, tak aby zapewnić wystarczającą ilość wody dla stolicy w okresie jesiennym.
Prezydent zaznaczył jednak, iż nie wiadomo, czy pomoże to rozwiązać kryzys, ponieważ opady w prowincji spadły o 45 procent. Rezerwy wodne irańskich zbiorników retencyjnych stanowią w tej chwili tylko 42 procent ich całkowitej pojemności, podała w niedzielę państwowa agencja informacyjna IRIB.
Urzędnicy odpowiedzialni za wodociągi w Teheranie ostrzegają, iż rezerwy wodne stolicy wystarczą do końca września, i apelują do mieszkańców o oszczędne korzystanie z wody. Aby zaradzić niedoborom, władze Iranu wprowadziły krótkoterminowe rozwiązania, takie jak zamykanie urzędów i skracanie godzin pracy. Niedobory wody wynikają przede wszystkim z „bezprecedensowej” suszy, która dotknęła kraj.
Dramatyczny apel prezydenta
Prawdziwą skalę problemu pokazuje jednak inna wypowiedź prezydenta Iranu, który miał powiedzieć grupie urzędników: „Nie mamy wody; nie mamy wody pod naszymi stopami (chodzi o wodę z ujęć głębinowych) i w naszych zbiornikach (retencyjnych), więc powiedzcie mi, co mam robić? Niech ktoś przyjdzie i powie mi co mam zrobić?’”
Mamy tu do czynienia z czymś wartym odnotowania. Oto prezydent wielkiego kraju zamieszkanego przez ponad 92 miliony ludzi, będącego spadkobiercą starożytnej cywilizacji i uważanego za regionalną potęgę militarną, szczerze i otwarcie przyznaje, iż jest bezradny wobec przyrody. A bardziej precyzyjnie – wobec konsekwencji zmian klimatycznych.
Wróg oferuje pomoc
Nieoczekiwanie pomocną dłoń do Irańczyków wyciągnął największy wróg Iranu – Izrael. Już we wtorek premier Izraela, Benjamin Netanyahu zwrócił się do Irańczyków w nagraniu wideo. Netanyahu obiecuał, iż Izrael pomoże rozwiązać poważny kryzys wodny w kraju, gdy tylko Iran będzie „wolny” od obecnego rządu.
Izrael, który sam ma bardzo ograniczone zasoby słodkiej wody, dysponuje nowoczesnymi technologiami umożliwiającymi zarówno odzyskiwanie wody zużytej, jak i odsalanie wody morskiej. Izraelczycy, gdyby tylko chcieli, prawdopodobnie mogliby więc skutecznie pomóc Irańczykom. Tyle iż taki scenariusz jest niezwykle mało prawdopodobny.
Iran i Izrael, delikatnie rzecz ujmując, nie darzą się przecież sympatią. Irańscy politycy od lat wzywają do zniszczenia Izraela, zwanego przez nich „Małym Szatanem” („Wielkim Szatanem” nazywają USA). Wspierają również organizacje terrorystyczne takie jak Hezbollah i Hamas, bezpośrednio atakujące terytorium i obywateli Izraela. Iran od dawna prowadzi też badania nad bronią jądrową. Wielu ekspertów uważa, iż w niedalekiej przyszłości kraj ten może dołączyć do grona mocarstw atomowych, co stanowiłoby egzystencjalne zagrożenie dla Izraela.
W czerwcu tego roku między oboma krajami doszło do otwartej wojny, która trwała 12 dni. Lotnictwo Izraelskie (a także amerykańskie) bombardowało cele w Iranie, zwłaszcza te związane z programem jądrowym. W nalotach zabito wielu wysokich rangą irańskich dowódców wojskowych. Iran w odwecie atakował terytorium Izraela dzięki dronów i rakiet balistycznych, trafiając między innymi w rafinerię w Hajfie, Instytut badawczy Weizmanna i budynki mieszkalne.
Co ważne, Izraelczycy liczyli na upadek irańskiego reżimu, który od dawna bardzo brutalnie rozprawiał się z opozycją i jest znienawidzony przez dużą część irańskiego społeczeństwa. Do powstania przeciwko reżimowi wzywał też Irańczyków we wspomnianym nagraniu premier Izraela.
Prezydent Iranu odrzuca ofertę i przypomina o Gazie
Wiedząc to wszystko, trudno jest oczekiwać, by irańscy politycy zaakceptowali izraelską pomoc. I faktycznie, na odpowiedź Iranu nie trzeba było długo czekać. W środę prezydent tego kraju skrytykował ofertę Netanjahu, mówiąc, iż ten najpierw powinien zająć się sytuacją w Gazie.
„Reżim, który pozbawia ludzi w Gazie wody i jedzenia, mówi, iż przyniesie wodę do Iranu? To miraż, nic więcej” – napisał Masoud Pezeshkian na X. Prezydent Iranu w podobnym tonie wypowiadał się podczas posiedzenia rządu w Teheranie, dodając, iż Izraelczycy fałszywie twierdzą, iż troszczą się o ludzi w Iranie. „Najpierw spójrzcie na trudną sytuację w Gazie i bezbronnych ludzi, zwłaszcza dzieci, które cierpią z powodu głodu, braku dostępu do wody pitnej i leków, oraz z powodu oblężenia przez brutalny reżim.” – dodał Pezeshkian.
A regime that deprives #Gaza of water and food now says it will bring water to Iran?
A MIRAGE, NOTHING MORE. https://t.co/1Mqvg71FrB
Pezeshkian ma oczywiście rację o tyle, iż propozycja izraelskigo premiera jest wyrachowaną polityczną zagrywką, mającą osłabić reżim w Teheranie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie podejrzewa chyba, iż Benjaminem Netanyahu kieruje bezinteresowna chęć pomocy Irańczykom. Albo iż dla odmiany chciałby zrobić coś dobrego lub zadbać o interes kogoś innego niż on sam.
Wizja izraelskich inżynierów pracujących ramię w ramię ze swoimi irańskimi kolegami, póki co należy więc do obszaru political-fiction. Inaczej mogłoby być jednak po upadku obecnego reżimu w Iranie. Zwłaszcza jeżeli równocześnie w Izraelu rząd Benjamina Netanyahu też zostałby zastąpiony przez jakiś inny, bardziej szanujący życie ludzkie i prawo międzynarodowe.
Warto przypomnieć, iż za rządów Szacha Mohammada Rezy Pahlawiego, w latach 60. i 70., miała miejsce kooperacja gospodarcza i technologiczna Iranu z Izraelem. Izraelskie firmy i inżynierowie byli zaangażowani w budowę infrastruktury, systemów irygacyjnych, a także w doradztwo techniczne przy projektach przemysłowych i militarnych. Po rewolucji islamskiej w 1979 r. wszelka kooperacja z Izraelem została przerwana.
Problem nie tylko z wodą …
Obecny kryzys wodny może być jednak dodatkowym – obok niedawnej wojny z Izraelem — czynnikiem destabilizującym irański reżim i przyspieszający jego ewentualny upadek. Mieszkańcy Iranu prawdopodobnie już zadają sobie pytanie, jak to jest, iż ich rząd ma pieniądze na hojne finansowanie grup terrorystycznych takich jak Hezbollah, a nie ma ich na zapewnienie swoim obywatelom podstawowych potrzeb. I jak to być może, iż maleńki Izrael, na którego terytorium znajduje się raptem jedno średniej wielkości słodkowodne jezioro i jedna większa rzeka (w dodatku dzielona z Jordanią) jest w stanie zapewnić wodę dla swojego rolnictwa, przemysłu i indywidualnie każdemu ze swoich 10 milionów obywateli, a Iran – nie?
Pogarszające się warunki życia mogą więc znów wyprowadzić tysiące Irańczyków na ulice. Tym bardziej iż w kraju brakuje nie tylko wody, ale też prądu. Irański system energetyczny nie jest w stanie dostarczyć wystarczającej ilości energii elektrycznej, by w okresach największego zapotrzebowania zaspokoić potrzeby całego kraju.
- Czytaj również: Iran zakazuje „kopania” kryptowalut przez suszę i blackouty
W Teheranie, gdzie temperatury przekroczyły 40°C, władze wezwały mieszkańców do unikania aktywności na zewnątrz w godzinach największego upału oraz do oszczędzania nie tylko wody, ale też właśnie energii elektrycznej. Eksperci ostrzegają, iż obecne dwugodzinne przerwy w dostawie prądu w Teheranie i innych miastach mogą niedługo wydłużyć się do czterech godzin.
… I nie tylko w Iranie
Jeśli ktoś z Państwa uważa, iż problemy trapiące Irańczyków nas nie dotyczą, to jest w błędzie. Sytuacja z wodą w naszym kraju od wielu lat jest bardzo trudna, a w najbliższych latach najpewniej będzie jeszcze trudniejsza. O czym przypomina nam niedawny post Portalu Samorządowego:
A większość polskich polityków wykazuje się w tej kwestii obojętnością lub zupełną beztroską. Nie proponują (nie mówiąc już o wprowadzaniu w życie) żadnych rozwiązań, mogących realnie złagodzić kryzys. Gdy ten się nasili tak, jak ma to dziś miejsce w Iranie, będą równie bezradni, co ich irańscy odpowiednicy. Jedyne, co będą nam wtedy w stanie zaproponować, to modlitwa o deszcz.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/solmaz daryani