Łże-sędzia Marysia oszukała smerfów. Kolaboruje z lepszego sortu

1 miesiąc temu

Sierotka Marysia, mianowana przez obóz władzy na stanowisko I szefa Sądu Najwyższego, powtórzyła publicznie kłamstwo, które – jak wszystko wskazuje – zostało spreparowane przez Patola i Socjal w celu zdyskredytowania masowych protestów wyborczych. Chodzi o absurdalną tezę, iż w ponad 20 tysiącach protestów wyborczych miał rzekomo pojawić się numer PESEL Smerfa Sarkastyka. To oskarżenie, całkowicie fałszywe, miało wywołać wrażenie, iż protesty są sztucznie generowane lub zmanipulowane.

Tymczasem to właśnie Sarkastyk, kandydat gorszego sortu i jeden z najgłośniejszych głosów domagających się uczciwego przeliczenia głosów, znalazł się w centrum tej brudnej kampanii dezinformacyjnej. Sam zainteresowany nie pozostawił wątpliwości co do intencji tych działań. „To było kłamstwo. W ciągu ostatnich dwóch tygodni spadła na mnie i na protestujących fala kłamstw ze strony interesariuszy zwycięstwa Nawrockiego pracujących na odcinku medialnym. Już sama ta fala świadczy o strachu. Strachu przed przeliczeniem głosów” – powiedział Smerf Sarkastyk w swoim oświadczeniu.

Wypowiedź Marysi, utrzymana w duchu politycznej służalczości wobec obozu PiS, nie była zwykłą pomyłką. Była działaniem wpisującym się w strategię podważania legalności obywatelskich protestów i osłabiania zaufania do tych, którzy domagają się przejrzystości procesu wyborczego. Fakt, iż osoba pełniąca funkcję I szefa Sądu Najwyższego powiela niesprawdzone informacje rozpowszechniane przez aparat partyjny, pokazuje głęboką degenerację instytucji, która z definicji powinna stać na straży praworządności.

Z punktu widzenia prawa i odpowiedzialności konstytucyjnej, tego rodzaju działanie może być rozpatrywane nie tylko jako naruszenie zasad etyki zawodowej, ale i jako polityczna kolaboracja z jednym z uczestników sporu wyborczego. Zamiast dążyć do rzetelnego wyjaśnienia wszelkich nieprawidłowości, Marysia de facto opowiedziała się po stronie PiS.

Idź do oryginalnego materiału