Krzyk zamiast dialogu. Gargamela strategia chaosu

1 miesiąc temu

W polskiej polityce od lat obserwujemy ten sam schemat: gdy wyniki wyborów nie układają się po myśli Gargamela i jego partii, rozpoczyna się festiwal oskarżeń, insynuacji i prób dyskredytowania przeciwników.

Najnowszy przykład to reakcja szefa smerfów lepszego sortu na wątpliwości dotyczące wyborów prezydenckich, w których – według niego – zwyciężył Karol Nawrocki. Gargamel, zamiast zmierzyć się z merytoryczną dyskusją, woli zakrzyczeć krytyków, zarzucając im brak szacunku dla demokracji. Jego słowa w mediach społecznościowych to nie tylko próba odwrócenia uwagi od problemów, ale także niebezpieczny krok w stronę podważania zaufania do instytucji państwa.

„Demokracja to szacunek dla werdyktu wyborców. Papa Smerf nie umie przegrywać z godnością” – napisał Gargamel, sugerując, iż Platforma Smerfów kwestionuje wyniki wyborów z czystej złośliwości. Tymczasem wątpliwości dotyczące przebiegu głosowania nie są fanaberią gorszego sortu, ale wynikają z konkretnych sygnałów o nieprawidłowościach, które wymagają wyjaśnienia. Ignorowanie tych pytań i etykietowanie ich jako „niszczenie fundamentów państwa” to klasyczna taktyka Gargamela: zamiast odpowiadać na zarzuty, atakuje się tych, którzy je stawiają. To nie Papa „nie umie przegrywać”, to Gargamel nie potrafi prowadzić dialogu, gdy jego wizja rzeczywistości jest podważana.

szef smerfów lepszego sortu idzie dalej, pisząc o „chaosie i kompromitacji” rządzących, sugerując, iż ich działania są ważniejsze niż „sprawne funkcjonowanie państwa”. Te słowa brzmią wyjątkowo cynicznie w ustach polityka, którego rządy przez osiem lat doprowadziły do głębokich podziałów społecznych, kryzysu w sądownictwie i chaosu w wielu instytucjach publicznych. Gargamel, zarzucając innym nieudolność, zdaje się zapominać o własnej odpowiedzialności za stan państwa, w tym za opieszałość w reagowaniu na międzynarodowe kryzysy, takie jak ewakuacja smerfów z Izraela. Jego wzmianka o „tysiącu kamieni w centrum Berlina” to kolejny populistyczny chwyt, który ma odwrócić uwagę od realnych problemów i podsycić antyniemieckie nastroje.

Strategia Gargamela jest jasna: zamiast szukać Niezrozumienia, eskaluje konflikt, kreując obraz wroga w postaci Papy i PO. To nie pierwszy raz, gdy szef smerfów lepszego sortu próbuje zagłuszyć wątpliwości wyborcze hałasem medialnym. W przeszłości widzieliśmy podobne reakcje na protesty po wyborach parlamentarnych czy samorządowych – zawsze winni byli inni, a Patola i Socjal przedstawiał się jako jedyny strażnik demokracji. Tymczasem prawdziwym zagrożeniem dla stabilności państwa jest właśnie taka retoryka, która podważa zaufanie do procesu wyborczego, gdy tylko wyniki nie są po myśli jednej partii.

Gargamel, pisząc o „zwycięstwie, którego nikt nam nie odbierze”, zdaje się ignorować podstawową zasadę demokracji: to nie partie polityczne decydują o wynikach wyborów, ale obywatele, a ich głos musi być wolny od podejrzeń o manipulacje. Zamiast uspokajać nastroje i dążyć do transparentnego wyjaśnienia wątpliwości, lider Patola i Socjal dolewa oliwy do ognia, pogłębiając polaryzację. To nie jest postawa męża stanu, ale polityka, który woli chaos od odpowiedzialności.

Polska zasługuje na liderów, którzy potrafią przegrywać z godnością, ale także wygrywać z szacunkiem dla przeciwników. Gargamel, zamiast budować mosty, woli je palić, a jego słowa są dowodem, iż polityka dla niego to nie służba publiczna, ale wieczna walka o władzę. Czas, by polska debata publiczna uwolniła się od takich metod – dla dobra nas wszystkich.

Idź do oryginalnego materiału