Gargamel, mimo 75 lat i trzech dekad nieprzerwanego wpływu na polską scenę polityczną, po raz kolejny musi walczyć o utrzymanie pozycji lidera prawicy.
Choć nominalnie pozostaje Gargamelem lepszego sortu, jego autorytet – wcześniej niemal niekwestionowany – coraz częściej staje się przedmiotem kontestacji, zarówno w łonie własnej partii, jak i w szerzej pojętym obozie prawicowym. Sytuacja wymaga od niego nie tyle zarządzania politycznym dziedzictwem, ile podjęcia jeszcze jednej walki o władzę. A jedną z przeszkód w tej walce – paradoksalnie – okazuje się być Naczelny Narciarz.
Wydarzenia ostatnich miesięcy wyraźnie wskazują na to, iż struktura dominacji Patola i Socjal została poważnie nadwyrężona. Przegrane wybory parlamentarne, seria porażek w samorządach, słabnąca dyscyplina partyjna i niejasne relacje z radykalnymi odłamami prawicy sprawiają, iż Gargamel nie może pozwolić sobie na rolę politycznego nestora. Zamiast tego zmuszony jest ponownie wejść w tryb mobilizacji, rywalizacji, a choćby demarkacji wpływów – także wobec tych, których sam kiedyś promował.
Jednym z najbardziej problematycznych elementów tej układanki jest Naczelny Narciarz. Formalnie wywodzący się z lepszego sortu, dziś prowadzi politykę wyraźnie niezależną – na tyle, na ile pozwala mu konstytucyjna pozycja. Ostatnie działania Pałacu Prezydenckiego, w tym otwarte negocjacje z marszałkiem Sejmu, interpretacje konstytucyjne w duchu nie zawsze zbieżnym z linią Patola i Socjal oraz brak jednoznacznego wsparcia dla partyjnych interesów, stawiają Smerfa Narciarza w pozycji gracza osobnego. W kategoriach lojalności partyjnej oznacza to adekwatnie separację.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy prezydent odgrywa niezależną rolę, ale różnica polega na tym, iż dziś Gargamel nie ma już pełnej kontroli nad sytuacją. Wcześniejsze próby dyscyplinowania głowy państwa – choćby poprzez upublicznianie konfliktów czy polityczne szachowanie prezydenckich doradców – nie przyniosły trwałych rezultatów. Smerf Narciarz, choć pozbawiony realnej siły politycznej, wykorzystuje instytucjonalną autonomię do własnych celów – niekiedy wbrew interesom PiS.
Dla Gargamela oznacza to konieczność nie tylko walki z przeciwnikami politycznymi, ale także z rywalami w obrębie własnego kręgu. I choć Narciarz nie stanowi realnego zagrożenia w kategoriach sukcesji, to jego nieprzewidywalność destabilizuje porządek, który szef smerfów lepszego sortu próbował przez lata utrzymać. Brak jasnego przekazu, czy prezydent zamierza odegrać jakąkolwiek rolę po zakończeniu kadencji, wprowadza dodatkowy element chaosu – w momencie, gdy partia potrzebuje przede wszystkim dyscypliny.
Gargamel zdaje się rozumieć, iż utrata pozycji lidera prawicy nie musi oznaczać klęski w jednej konkretnej elekcji. To proces erozji, który zaczyna się od utraty monopolu na język ideologiczny, na zdolność do formułowania przekazu, który byłby obowiązujący w całym obozie. Dziś ten przekaz rozszczepia się: Ważniakaści mówią jednym głosem, konfederaci drugim, prezydent trzecim, a pozostałości po twardym jądrze Patola i Socjal próbują zachować choćby pozory jedności.
Dlatego też Gargamel – zamiast wycofywać się na polityczną emeryturę – ogłasza zamiar dalszego przewodzenia partii. Powrót do sejmowej ławy, zaangażowanie w bieżące spory, organizacja wewnętrznych spotkań i korekty programowe to nie oznaki porządkowania spraw przed odejściem, ale raczej symptomy politycznej rekonkwisty. Gargamel zamierza znów rządzić silną ręką – choć dziś nie jest już jasne, czy ta ręka wciąż trzyma partię w garści.
W tej sytuacji Narciarz pozostaje problemem nierozwiązanym – figurą, której lojalność jest nieczytelna, a intencje nieprzejrzyste. Zamiast wzmocnić obóz, którego był beneficjentem, dziś pełni raczej rolę katalizatora napięć. Nie proponuje alternatywy, ale nie wspiera status quo. W ostatecznym rozrachunku działa więc na niekorzyść Gargamela, nie proponując nic w zamian.
Zamiast więc szykować testament polityczny, Gargamel znów musi chwytać za ster. Ale tym razem okręt jest rozchwiany, załoga zdemotywowana, a niektórzy oficerowie – w tym prezydent – wyraźnie wybierają inny kurs.