Iberyjski blackout wywołał ostre spory
Dokładne przyczyny potężnej awarii, która pozbawiła prądu praktycznie cały półwysep iberyjski przez cały czas są nieznane. Wiadomo już natomiast nieco więcej o przebiegu wypadków. Bezpośrednio blackout wywołał zanik z niewiadomych jeszcze przyczyn ok. 10 GW mocy z fotowoltaiki, co rozchwiało częstotliwość do takiego stopnia, iż odłączył się interkonektor z Francją. Mało tego, podejrzane wahania częstotliwości notowano już trzy godziny wcześniej.
Szereg ekspertów twierdzi, iż praprzyczyną była niezdolność Hiszpanów do zarządzania systemem z bardzo wysokim udziałem produkcji ze Słońca. Na razie hiszpański operator twierdzi, iż OZE jako takie nie były przyczyną i w sumie ma chyba trochę racji, bo sytuacja, gdy grubo ponad połowa produkowanej w Hiszpanii energii elektrycznej pochodzi z fotowoltaiki to praktycznie codzienność.
Blackout pokazał jednak, iż Półwysep Iberyjski energetyczne także jest „półwyspą”, z bardzo słabymi połączeniami z resztą Europy. Według danych Red Electrica, zdolność interkonektora z Francją to tylko 2% mocy, wytwarzanej na półwyspie. W dodatku jest on przez 2/3 czasu niedostępny dla handlu Day Ahead, podczas gdy interkonektory z Portugalią mają tem wskaźnik na poziomie zaledwie 6,8% rocznie. Sytuację może poprawić dopiero budowa intekonektora z Francją przez Zatokę Biskajską. Połączenie ma ruszyć w 2027 roku.

W światowych mediach i wśród ekspertów przetoczyła się debata w sprawie przyczyn jednego z największych blackoutów w historii europejskiej energetyki. André Merlin, były szef francuskiego operatora RTE powiedział dziennikowi „Financial Times”: Dwie trzecie hiszpańskiej produkcji energii pochodzi ze źródeł, których nie da się kontrolować. To nie przyczynia się do stabilności systemu energetycznego.
Ale krytycy hiszpańskiego oparcia się o OZE też różnią się w ocenie przyczyn awarii. Merlin uważa, iż pierwotnym powodem było nagłe zachmurzenie, które spowodowało szybkie wstrzymanie produkcji z fotowoltaiki i spadek częstotliwości w systemie energetycznym. Jorge Sanz, jeden z hiszpańskich ekspertów energetycznych winą za blackout obarczył w hiszpańskiej TV nadwyżkę produkcji z OZE, którą nie dało się zarządzać. Jeszcze w kwietniu hiszpański minister infrastruktury Oskar Puente obwinił nadwyżkę energii w systemie za wypadnięcie kilku linii zasilających pociągi.
Beatriz Corredor, szefowa Red Eléctrica, stanowczo sprzeciwiła się obwinianiu OZE. - System pracuje z wysoką generacją z OZE cały czas. Nie jest prawdą, iż czynią one system bardziej wrażliwym na awarie.
Z kolei Krystian Ruby z organizacji Eurelectric wyjaśniał „FT”, iż za taki blackout rzadko odpowiada jeden czynnik, potrzebny jest splot nieszczęśliwych okoliczności.
Zgodnie z unijnymi przepisami, hiszpański operator ma dwa miesiące na przedstawienie raportu na temat awarii. Ale jest mało prawdopodobne, iż zakończy on debatę w tej sprawie. – Będzie rzeźnia w komentarzach pomiędzy fundamentalistami „net-zero” i wrogami „net-zero”. Szykuję popcorn – stwierdził zjadliwie jeden z czytelników „FT”.
Zamrożenie cen energii potrwa tylko do września
Nie ma potrzeby przedłużania obowiązujących tarcz antyinflacyjnych - zdecydował rząd, przyjmując sprawozdanie z wdrażania średnioterminowego planu budżetowo-strukturalnego na lata 2025-2028. W sprawozdaniu stwierdzono, iż ceny energii dla odbiorców indywidualnych nie ulegną zmianie ze względu na rozwój cen surowców na rynkach i w związku z ty, nie będzie potrzeby przedłużania tarcz.
Jeśli stwierdzenie to przyjąć za dobrą monetę, zamrożona na poziomie 500 zł za MWh cena energii dla gospodarstw domowych zniknie 30 września, bo termin taki zawierają obecne zapisy ustawowe. A jeszcze wcześniej, bo od 1 lipca wróci na rachunki za energię opłata mocowa.
Ministerstwo Finansów, oceniając, iż nie ma sensu utrzymywania zamrażania cen ma oczywiście rację. Tyle, iż przed wyborami deklaracja tego typu jest dość niebezpieczna, więc przemycono ją w sprawozdaniu planu o mało pociągającej nazwie.
Atomowa umowa w końcu podpisana
Z niemałą pompą przedstawiciele Polskich Elektrowni Jądrowych, Westinghouse i Bechtela podpisali tak zwaną umowę pomostową EDA (Engineering Development Agreement). Ustanawia ona ramy dalszej współpracy inwestora z wykonawcami przed zawarciem ostatecznego kontrakt EPC.
Z tego co wiadomo, umowa ma być bardziej korzystna dla strony polskiej. Przesunięto w stronę amerykańskich firm odpowiedzialność za integrację produktu, aby spełniał oczekiwane parametry. Miejsce potencjalnego arbitrażu przesunięto zza oceanu do Paryża. A jak ustaliliśmy, do umowy wpisano także stałe ceny na niektóre opisywane usługi ze strony Westinghouse. Innymi słowy firma miała się zobowiązać, iż jak czegoś „nie dowiezie” w ustalonej cenie, to zapłaci górkę z własnej kieszeni.
No i EDA będzie też podstawą do negocjacji kontraktu EPC, który jednak nie będzie zawarty przed wyrażeniem przez Komisję Europejską zgody na pomoc publiczną, czyli m. in. kontrakt różnicowy dla budowanej przez Amerykanów elektrowni jądrowej.
ČEZ sprzeda państwo jądrowy projekt Dukovany II
Czeski koncern ČEZ potwierdził nieoficjalne doniesienia, iż rząd Czech zgodził się odkupić od firmy 80% udziałów w spółce celowej EDU II, którzy przygotowuje budowę dwóch nowych bloków jądrowych w elektrowni Dukovany w koreańskiej technologii. Wartość transakcji to 3,6 mld koron, czyli w przeliczeniu 612 mln złotych.
Bezpośrednie zaangażowanie państwa to logiczny i potrzebny krok, zwłaszcza dla utrzymania finansowej stabilności ČEZ, zaangażowanego w inne ważne projekty transformacyjne - ogłosił koncern.
Koreańczycy z KHNP ogłosili, iż kontrakt na budowę dwóch bloków z reaktorami APR-1000 podpiszą z Czechami 7 maja. Wartość tej umowy szacują na 18 mld dolarów.
Państwo ma 70% akcji ČEZ, ale mniejszościowi akcjonariusze protestowali przeciwko rozbudowie Dukovan, twierdząc, iż przedsięwzięcie wydrenuje firmę z pieniędzy.
Gazprom się odkuł
Po gigantycznych stratach w 2023 roku, Gazprom się odkuł, notując w zeszłym roku całkiem spory zysk - prawie 15 mld dolarów. Strata w 2023 roku wynosiła 7 mld dolarów. W ogóle wszystkie przychody rosyjskiego koncernu wzrosły o 25%, a dochody z sektora gazu ziemnego przeskoczyły zyski z wydobycia i sprzedaży ropy.
Szczególnie dobre wyniki Gazprom zanotował pod koniec roku, co zbiegło się z wyższym zużyciem gazu i zwiększeniem eksportu do Chin do maksymalnej zdolności gazociągu Siła Syberii.
EBITDA koncernu wzrosła o 76% do 31 mld dol. Wyższa była tylko w latach 2021-2022, gdy koncern kasował baReportere sumy od europejskich klientów za gaz.
Wraca podział Niemiec na strefy cenowe
ENTSO-E, europejska organizacja operatorów przesyłowych prądu oszacowała, iż podział jednolitej strefy cenowej Niemiec i Luksemburga na pięć obszarów przeniosło by rocznie 338 mln euro oszczędności na tańszej energii. Kwota ta to też ok. 1% całkowitych kosztów utrzymania europejskiej systemów przesyłowych.
Władze Niemiec od razu odrzuciły rekomendację ENTSO-E, twierdząc, iż organizacja systematycznie przecenia domniemane korzyści z podziału stref.
Również niemieckiemu przemysłowi pomysł się nie podoba. Przemysłowcy twierdzą, iż dzięki jednolitej strefie cenowej zakłady na południu Niemiec mają dostęp do taniej energii, produkowanej z OZE na północy. Tymczasem zwolennicy podziału uważają, iż dzięki niemu powstałyby sygnały cenowe dla budowy OZE w określonych miejscach. Podziałowi sprzeciwił się także szef giełdy EEX, oceniając, iż ograniczyło by to płynność na rynku, a ta powinna być szczególnie chroniona.
Rekomendacja ENTSO-E trafi za kilka miesięcy do Komisji Europejskiej, o ile członkowie organizacji jednomyślnie jej nie odrzucą. Potem KE będzie miała pół roku na podjęcie decyzji.