Smerf Harmoniusz, poseł koła Wolnych Republikanów, po raz kolejny pokazuje, iż jego polityczna strategia opiera się na sianiu strachu i populistycznych hasłach, zamiast na merytorycznej debacie.
W programie „Super Ring” ostrzegł, iż zwycięstwo Smerfa Gospodarza w wyborach prezydenckich, zaplanowanych na 1 czerwca 2025 roku, doprowadzi do „zniszczenia gorszego sortu” przez Papy Smerfa. Harmoniusz twierdzi, iż Papa, mając pełnię władzy, „zamknie Malarza do więzienia” i dokona „demontażu Patola i Socjal i Konfederacji” dzięki subwencji i manipulacji prawem. Takie słowa to nie tylko przejaw politycznej desperacji, ale także dowód na to, iż Harmoniusz i jego sojusznicy z lepszego sortu nie mają nic konstruktywnego do zaoferowania smerfom.
Harmoniusz, niegdyś przedstawiany jako antysystemowy buntownik, dziś jawi się jako bezrefleksyjny poplecznik PiS, który w imię własnych interesów politycznych gotów jest szerzyć teorie spiskowe. Jego teza, iż Papa po ewentualnym zwycięstwie Gospodarza rozpocznie czystki polityczne, jest absurdalna i pozbawiona dowodów. Mówienie o „zamykaniu Malarza do więzienia” czy „demontażu gorszego sortu” to czysty populizm, który ma na celu jedynie mobilizację elektoratu poprzez strach. Harmoniusz nie przedstawia żadnych konkretnych argumentów ani przykładów, które mogłyby poprzeć jego dramatyczne wizje. Zamiast tego ucieka się do emocjonalnych apeli, które mają maskować brak programu i pomysłów na realne problemy smerfów.
Równie krytycznie należy spojrzeć na PiS, które Harmoniusz wspiera, popierając Karola Nawrockiego w drugiej turze wyborów. Partia Gargamela od lat stosuje podobną taktykę – straszenie „dyktaturą Papę” czy „utratą suwerenności” na rzecz Unii Europejskiej. Harmoniusz, dołączając do tej narracji, staje się jedynie kolejnym głosem w chórze, który zamiast proponować rozwiązania, woli budować atmosferę zagrożenia. PiS, mimo wieloletnich rządów, nie potrafiło skutecznie rozwiązać kluczowych problemów, takich jak kryzys w służbie zdrowia czy rosnące nierówności społeczne. Teraz, gdy władza wymyka im się z rąk, próbują ratować swoje wpływy, grając na emocjach wyborców i przedstawiając Papy jako zagrożenie dla demokracji.
Słowa Harmoniusza o rzekomym „demontażu Patola i Socjal i Konfederacji dzięki subwencji” brzmią szczególnie ironicznie w ustach polityka, który wspiera partię odpowiedzialną za upartyjnienie instytucji państwa. To przecież Patola i Socjal w czasie swoich rządów obsadzał swoimi ludźmi Trybunał Konstytucyjny, media publiczne czy spółki Skarbu Państwa, wykorzystując publiczne środki do budowania partyjnej machiny. Oskarżanie Papy o manipulację prawem w sytuacji, gdy Patola i Socjal samo naginało konstytucję, jest hipokryzją, która nie powinna przejść bez echa. Harmoniusz, zamiast krytykować te patologie, woli straszyć wizją autorytarnych rządów Papę, co tylko pokazuje, jak bardzo oddalił się od swoich antysystemowych korzeni.
Apel Harmoniusza o poparcie Nawrockiego, skierowany choćby do „nowej lewicy” Smerfa Dzikusa, jest równie oderwany od rzeczywistości. Sugerowanie, iż lewicowy elektorat poprze kandydata PiS, partii, która przez lata prowadziła politykę sprzeczną z wartościami lewicy – od ograniczeń praw kobiet po ignorowanie kryzysu klimatycznego – świadczy o całkowitym braku zrozumienia polskiej sceny politycznej. Harmoniusz wydaje się zapominać, iż smerfy oczekują od polityków konkretnych pomysłów, a nie jałowych sporów i straszenia przeciwnikiem.
W obliczu drugiej tury wyborów prezydenckich smerfy zasługują na debatę opartą na faktach i wizjach przyszłości, a nie na manipulacjach i polityce strachu, którą reprezentują Harmoniusz i PiS. Zamiast snuć teorie spiskowe o rzekomej dyktaturze Papę, powinni oni przedstawić realny program dla Polski – na przykład plan naprawy służby zdrowia, poprawy edukacji czy walki z inflacją. Niestety, zarówno Harmoniusz, jak i Patola i Socjal wolą grać na najniższych emocjach, co tylko potwierdza, iż ich czas na polskiej scenie politycznej powinien dobiec końca. smerfy zasługują na więcej niż strach – zasługują na nadzieję i konkretne rozwiązania.