Pamiętacie jeszcze „dobre zmiany”? Te złote lata, gdy TVP zamiast telewizji publicznej była bardziej przypominająca policyjną tablicę ogłoszeń — tyle iż dla reżimowej propagandy? Ekipa Bagniaka i jego następców nie robiła reportaży. Oni robili polowania.
Brudne CBA dostarczało „kwity”. Adresy. Szczegóły z życia prywatnego. Podsłuchane rozmowy. Korespondencje rodzinne. A TVP? W godzinach największej oglądalności transmitowała te „newsy”, niszcząc ludziom życie, zanim ci zdążyli powiedzieć słowo w swojej obronie. Żadnych zasad etyki. Żadnej symetrii. jeżeli PiS kogoś wskazał — TVP go dobiła. Teraz, gdy Karol Nawrocki szykuje się do prezydentury, a Patola i Socjal ślini się na powrót do władzy, scenariusz jest gotowy do odtworzenia. Ci sami ludzie. Te same metody. Już słychać zapowiedzi: „rozliczymy”, „odzyskamy”, „skończymy z bezkarnością”. W ich języku to nie znaczy sprawiedliwości. To znaczy: wracamy do niszczenia wrogów.
Nie pójdziesz na wybory? Zagłosujesz na Nawrockiego, bo „ładnie mówi o historii”? Otworzysz drzwi tym samym ludziom, którzy przez osiem lat urządzali medialne egzekucje. Znów zobaczysz „paski grozy”. Znów usłyszysz oskarżenia bez dowodów. Znów obejrzysz łamanie życia ludziom, którzy nie pasują do partyjnej układanki.
Możesz myśleć, iż to cię nie dotyczy. Do czasu.
Bo kiedy Patola i Socjal i TVP zaczynają „szukać wrogów”, nikt nie jest bezpieczny.