Energetyczna rewolucja Globalnego Południa. Bez unijnego bata, za to z chińskim wsparciem

4 godzin temu

W USA Donald Trump robi wszystko, by zatrzymać zieloną rewolucję energetyczną. Europa podąża w zupełnie innym kierunku. Tymczasem w pozostałej części świata, głównie na globalnym Południu, dzieje się coś, w co trudno nam uwierzyć. Kraje takie jak Brazylia, Indie czy Etiopia z własnej woli – bez prawnego przymusu, jak w przypadku UE – odwracają się od paliw kopalnych. A co więcej, mają w tym nieoczekiwanego sojusznika.

Co dziś łączy kraje globalnego Południa? Wielu z nas powie: bieda, brak dostępu do energii elektrycznej, a niekiedy także wojny. Te skojarzenia powoli trzeba jednak odłożyć na bok. Państwa, które przez cały czas często uważamy za biedne i zacofane, już takimi nie są. Oczywiście mieszkańcy globalnego Południa to wciąż obywatele państw rozwijających się, gdzie mało kto może żyć na poziomie przeciętnego mieszkańca Polski czy Francji.

Od 20 lat Chiny rozwijają OZE, a teraz inwestują na globalnym Południu

Kraje takie jak Brazylia, Indie i Wietnam dynamicznie rozwijają energię słoneczną i wiatrową. Biedniejsze państwa, takie jak Etiopia czy Nepal, przeskakują z tradycyjnego transportu na pojazdy zasilane akumulatorami. Nigeria, państwo oparte na ropie, planuje budowę swojej pierwszej fabryki paneli słonecznych. Maroko tworzy centrum akumulatorowe dla europejskich producentów samochodów. Santiago, stolica Chile, zelektryfikowało ponad połowę swojej floty autobusowej. Niemożliwe? A jednak.

Dlaczego tak się dzieje? Kluczem jest nowe światowe supermocarstwo w dziedzinie energii odnawialnej: Chiny. Chińczycy umożliwiają tę zmianę, eksportując panele słoneczne, turbiny wiatrowe, akumulatory i pojazdy elektryczne do państw rozwijających się. Mogą to robić, bo ich własny rynek jest już nasycony zdolnościami produkcyjnymi.

– Chiny już jakieś 20 lat temu podjęły strategiczną decyzję o rozwoju technologii bezemisyjnych, takich jak fotowoltaika i inne odnawialne źródła energii, ale też baterii i pojazdów elektrycznych – mówi dla SmogLabu Marcin Popkiewicz, autor takich książek, jak „Świat na rozdrożu”.

Chiny to już nie „tani ciucholand” dla Europy i USA. To państwo, które umożliwia zieloną transformację energetyczną tam, gdzie wcześniej była ona niemożliwa. Jednocześnie inwestuje miliardy w fabryki produkujące instalacje OZE w krajach, w których następnie są one sprzedawane.

Chiny głównym rozgrywającym w dekarbonizacji światowej gospodarki

Chińska polityka przemysłowa staje się nadzieją – w co trudno uwierzyć – na dekarbonizację światowej gospodarki.

– Z punktu widzenia klimatu kraje rozwijające się pokazują rozwiązania – zauważa André Corręa do Lago, który nadzorował tegoroczny szczyt klimatyczny.

Czy to rozwiązuje problem zmian klimatycznych? Na razie nie. Kraje rozwijające się przez cały czas pozyskują większość energii z paliw kopalnych. Wydobywają węgiel – jak Indonezja – budują nowe elektrownie węglowe i eksploatują ropę, jak Brazylia, gospodarz COP30. Same Chiny wciąż emitują więcej gazów cieplarnianych niż USA i UE razem wzięte.

– Inwestycje Chin nie są efektem tego, iż ktoś na nich coś wymusza (co zresztą, przy obecnej asertywności Chin na arenie międzynarodowej, nie wchodzi w grę). Azjatycki gigant działa w swoim własnym interesie. Chiny są jednym z krajów, które szczególnie silnie odczuwają i będą odczuwać skutki zmiany klimatu – tłumaczy Popkiewicz.

Dalej Popkiewicz zwraca uwagę na to, iż Chiny muszą dbać o swoje bezpieczeństwo energetyczne:

– Chiny nie posiadają znaczących złóż ropy i gazu, co uzależnia je od importu, a w sytuacji potencjalnego konfliktu z kontrolującymi szlaki żeglugowe Stanami Zjednoczonymi stawiało by w bardzo trudnej sytuacji. Bazowanie na węglu przyczynia się do powstawania groźnego dla zdrowia smogu. Oparcie się na własnych, odnawialnych, źródłach energii, elektryfikacja transportu i innych działania ukierunkowane na odejście od paliw kopalnych, to dla Chin także okazja do zdominowania tych przyszłościowych sektorów i wzmocnienia konkurencyjności swojej gospodarki.

Kraje globalnego Południa robią to samo co UE

Miks energetyczny wielu państw zmienia się nie z powodów klimatycznych, ale ekonomicznych. OZE stają się tańsze, a lokalne źródła energii zapewniają większą niezależność.

– Gospodarki wschodzące odgrywają bardzo istotną rolę w tej historii. Powinniśmy zwracać na nie uwagę, ponieważ mają najwięcej ludzi na świecie, najwięcej ubogich ludzi na świecie, a ich zapotrzebowanie na energię rośnie. jeżeli te gospodarki się nie zmienią, świat nie ma szans na to, by stać się bezpieczniejszym miejscem – ostrzega Corręa do Lago.

Na szczęście nie brakuje pozytywnych przykładów. W 2024 roku Etiopia zakazała importu nowych samochodów benzynowych. Coraz więcej Etiopczyków – z powodu kosztów importu ropy – wybiera elektryki. w tej chwili w kraju zarejestrowanych jest ok. 115 tys. takich pojazdów na 1,5 mln wszystkich samochodów. W 2024 roku elektryki stanowiły aż 60 proc. nowych rejestracji.

Są oczywiście wyzwania i trudności w postaci wciąż drogich elektryków, braku infrastruktury ładowania i wykwalifikowanych mechaników.

Ogromna skala chińskich inwestycji

Etiopia to tylko jeden z wielu przykładów. To, jak wyglądają chińskie inwestycje w OZE, pokazuje poniższa mapa.

Skala chińskich inwestycji. Źródło: Net Zero Policy Lab.

Opublikowany we wrześniu tego roku przez Net Zero Policy Lab raport pokazuje, iż Chiny zadeklarowały, iż od 2022 roku zainwestują co najmniej 227 mld dolarów w przemysł związany z OZE. Co warto podkreślić, od 2022 roku uruchomiano już ponad 80 proc. zadeklarowanych projektów. Poza krajami rozwijającymi się, Chiny, jak pokazuje mapa, inwestują u nas.

Chiny starają się przedstawiać siebie jako filar globalnej stabilności. Szczególnie po tym, jak administracja Trumpa zapowiedziała wycofanie Stanów Zjednoczonych z corocznych rozmów klimatycznych.

– Zielona i niskoemisyjna transformacja to trend naszych czasów. Musimy zachować pewność siebie i znaleźć równowagę między celami takimi jak ochrona środowiska, rozwój gospodarczy, tworzenie miejsc pracy i eliminacja ubóstwa – powiedział na COP30 chiński wioskowy czempion Ding Xuexiang.

Popkiewicz zwraca też uwagę, iż „tempo i skalę postępu nowych technologii chyba najdobitniej ilustruje postęp w elektryfikacji ciężarówek, która jest trudniejsza od elektryfikacji aut osobowych.”

Udział ciężarówek elektrycznych w rynku wzrósł z 9 proc. w połowie zeszłego roku do 22 proc. w połowie tego roku i 28 proc. w sierpniu, z perspektywą 40 proc. do końca tego roku i 60 proc. przyszłego.

– W Chinach zmiany nie ślimaczą się przez dekady, ale dzieją się z roku na rok a choćby wręcz z miesiąca na miesiąc. Przy naszym zachowawczym podejściu do transformacji energetycznej grozi nam wręcz zostanie skansenem starych technologii – przypomina nasz rozmówca.

Warto pamiętać, iż Chinom chodzi też o dominację na światowym rynku i wyparcie USA. W razie konfliktu Chiny mogłyby mieć poważny problem z zaspokojeniem potrzeb energetycznych – dlatego inwestują w niezależność.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Chokniti-Studio

Idź do oryginalnego materiału