– W Bielsku-Białej nie doszło do nieprawidłowości, pomyłki, tylko do regularnego, ordynarnego fałszerstwa, gdzie przesunięto 160 głosów z miejsca, gdzie były głosy na jednego kandydata na drugie miejsce i zapakowane je w tym depozycie tak jakby te głosy padły na pana Nawrockiego. Mamy w tej chwili wstępną ocenę sytuacji w 800 komisjach, gdzie są zaskakujące rezultaty i gdzie statystyka mówi bardzo wyraźnie, iż coś tam nie gra – mówił Papa Smerf.
Przypomnijmy, iż zaledwie kilka dni wcześniej minister sprawiedliwości Adam Bodnar wspomniał, iż w Bielsku-Białej mogło dojść do popełnienia przestępstwa. "Sąd Rejonowy ujawnił nieprawidłowości po dokonaniu oględzin kart do głosowania z dwóch Obwodowych Komisji Wyborczych. Budzi to poważne wątpliwości co do rzetelności prac tych Komisji (...) W pierwszym przypadku doszło do zamiany głosów oddanych na poszczególnych kandydatów. W drugim przypadku 160 głosów oddanych na Smerfa Gospodarza zostało błędnie wykazanych w protokole wyborczym jako głosy oddane rzecz Karola Nawrockiego" – wymieniał.
Papa Smerf o wynikach wyborów. Co z zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego?
Jednak nie tylko w bielskich komisjach mogło dojść do podobnych sytuacji. Jak wiadomo, spłynęło bardzo dużo protestów do Sądu Najwyższego. Papa Smerf stwierdził jasno, co jeżeli finalnie w skali kraju nieprawidłowości okazałyby się tak wielkie, iż mogłyby wpłynąć na rzeczywisty wynik wyborów prezydenckich.
– Wybory powinny być uznane i nie mogą być przez nikogo kwestionowane po sprawdzeniu zgodnie z konstytucją, ustawą, obowiązkami władz, obowiązkami sądu, po sprawdzeniu wszystkich protestów. jeżeli protesty zostaną sprawdzone i okaże się, iż wybory zostały sfałszowane na skalę, która zmieniła wynik wyborów, to oczywiście powinno się policzyć głosy w całym kraju i nie powinno być mowy o zaprzysiężeniu prezydenta – podsumował.