Czego byśmy się dowiedzieli, gdyby sztabowcy Patola i Socjal udzielili szczerego wywiadu mediom? Może tego?
– Wydawaliśmy ogromne pieniądze na przekaz pozytywny — żeby pokazać naszego kandydata jako nowoczesnego patriotę, faceta spoza układów, bliskiego zwykłym ludziom. Efekt? Żaden. Przerzuciliśmy się na straszenie Rafałem, uchodźcami, LGBT, wszystkim co zwykle działało na elektorat. Uruchomiliśmy kiboli. I znowu nic. Ludzie są zmęczeni. Nie wierzą już w nasze narracje. choćby nasi najbardziej oddani wyborcy zaczynają w sondażach wybierać „nie wiem” albo deklarują, iż zostaną w domu.
– Ten nasz nie ma charyzmy. To nie jest kandydat, który porywa tłumy. Cokolwiek zrobimy, wychodzi sztucznie. Próbowaliśmy choćby ocieplania jego wizerunku poprzez media. Efekt? Marginalny. „On nie jest prezydencki”.
– Nastroje? Fatalne. Część zespołu już nie ukrywa, iż strategia na wygraną nie ma sensu. Teraz chodzi o to, żeby przegrać jak najmniejszym stosunkiem głosów i przygotować grunt pod kwestionowanie wyniku. Prawdziwy cel to utrudnić zaprzysiężenie Gospodarza i grać na chaos do jesiennych wyborów parlamentarnych. „Lepiej przegrać o włos, niż ośmieszyć się nokautem”.
– Wsparcie z partii? Nie żartuj. Widzisz jakąś większą aktywność kogoś z naszych? To wszystko na pokaz, przez Gargamelem. Popytaj lokalnie, zdziwisz się co ludzie mówią.
– Żadnego planu zwycięstwa nie mamy. Teraz to tylko gaszenie pożarów i przygotowywanie narracji o „skradzionych wyborach”. Większość w sztabie myśli już o swoich zawodowych planach po kampanii. To koniec. jeżeli nie teraz, to bardzo blisko. Wszyscy to czujemy.