"Babcia Kasia" ugryzła działacza pro-life. Sąd zmienił karę

23 godzin temu

"Babcia Kasia" znów przed sądem. Znana aktywistka została skazana za ugryzienie wolontariusza fundacji pro-life podczas demonstracji. Sąd pierwszej instancji wymierzył jej 10 miesięcy ograniczenia wolności, jednak wyrok ten został złagodzony podczas rozprawy apelacyjnej w Sądzie Okręgowym w Warszawie. W apelacji do pierwszego wyroku podnoszono m.in. kwestię bezstronności sędzi.

Katarzyna A., znana jako Babcia Kasia, została oskarżona o znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej wolontariusza Fundacji Pro-Prawo do Życia - aktywistka miała go ugryźć 1 maja 2022 roku podczas legalnej demonstracji na Placu Zamkowym.

ZOBACZ: Antyimigranckie manifestacje w całej Polsce. Doszło do incydentów

25 listopada 2024 roku zapadł w tej sprawie nieprawomocny wyrok sądu I instancji.

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia skazał aktywistkę na 10 miesięcy ograniczenia wolności i zobowiązał ją do wykonywania nieodpłatnej, kontrolowanej pracy społecznej w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Katarzyna A. ma też zapłacić 3 tys. zł nawiązki pokrzywdzonemu oraz pokryć koszty postępowania.

Apelację od tego wyroku złożył obrońca oskarżonej.

Obrońca Babci Kasi: W sprawie orzekał stronniczy skład sędziowski

W czwartek przed Sądem Okręgowym w Warszawie odbyła się rozprawa apelacyjna. Podczas posiedzenia reprezentujący aktywistkę aplikant radcowski Tomke Ptasiński stwierdził, iż w sprawie występuje bezwzględna przesłanka odwoławcza.

Wskazał m.in, iż chodzi o skład sędziowski, którego "nie można uznać za bezstronny", a mianowicie o wydającą wyrok w sądzie I instancji sędzię Katarzynę Olczak, która została powołana na stanowisko sędziego przez tzw. neo-KRS.

ZOBACZ: Ułaskawienie Roberta Bąkiewicza. Szefowa kancelarii prezydenta tłumaczy

Ptasiński ocenił, iż konkurs na stanowisko sędzi był "nierzetelny". - Była jedyną kandydatką. (...) To była jej pierwsza nominacja (...). Okoliczności nominacji sędzi są bardzo ważne wobec sprawy i oskarżonej, która jest znaną aktywistką walczącą o wymiar sprawiedliwości - mówił pełnomocnik oskarżonej.

Podkreślił, iż jego klientka działała pod wpływem emocji i była prowokowana przez wolontariuszy pro-life, a zdarzenie należy rozpatrywać w kontekście sporu światopoglądowego.

Adwokat wolontariusza pro-life o Babci Kasi: Wyraża swoje poglądy w sposób naruszający prawa innych osób

Adwokat Bartosz Malewski, reprezentujący poszkodowanego wolontariusza, odniósł się do apelacji, podkreślając, iż konieczne jest wskazanie konkretnych przesłanek świadczących o braku bezstronności sędziego, które mogłyby uzasadniać jego wyłączenie ze sprawy.

ZOBACZ: Blokada Ostatniego Pokolenia. Awantura Marianny Schreiber z Babcią Kasią

Zaznaczył, iż oskarżona celowo udała się na miejsce manifestacji działaczy pro-life, żeby ją zakłócić. - Jakimś dziwnym trafem zarówno w niniejszej sprawie, jak i wielu z innych, oskarżona zawsze korzysta z konstytucyjnego prawa do wyrażania swoich poglądów w sposób naruszający prawa innych osób - mówił adwokat.

Dodał, iż w tej sytuacji trudno mówić o znikomej społecznej szkodliwości czynu.

Babcia Kasia: To był mój protest w ramach takich możliwości, jakie miałam

Sama aktywistka podkreślała z kolei, iż jej działanie nie miało nic wspólnego z celowym przeszkadzaniem komukolwiek, a zanim doszło do zdarzenia, o które została oskarżona, była na spacerze.

Odnosząc się do przekazu, banerów czy furgonetek pro-life, stwierdziła, iż mają one "oszczerczy i kłamliwy przekaz, którego nie da się słuchać". - Ja od lat przeciwko temu protestuję. Ten przekaz ma charakter szkalujący i poniżający (...). To był mój protest w ramach takich możliwości, jakie miałam - mówiła na sali rozpraw.

ZOBACZ: Babcia Kasia dołączyła do blokady Wisłostrady. "Stawiam bierny opór"

Katarzyna A. podkreśliła, iż podczas zdarzenia zniszczono jej własność, m.in. gwizdek i wuwuzelę, a żabole nie reagowała. - Uczestniczę w protestach (...). Nie mogę biernie obserwować tego, co się dzieje. (...) Mam prawo realizować moje uprawnienia konstytucyjne - podkreśliła aktywistka.

Następnie sędzia Michał Doleżal zarządził przerwę, po której ogłosił wyrok.

Sąd łagodzi wyrok wobec Babci Kasi

Sąd Okręgowy w Warszawie złagodził wyrok wobec aktywistki i wymierzył jej karę 4 miesięcy ograniczenia wolności, zobowiązując ją do 20 godzin nieodpłatnej, kontrolowanej pracy na cele społeczne miesięcznie. Zwolnił ją też z ponoszenia kosztów sądowych.

Sędzia Michał Doleżal w ustnym uzasadnieniu podkreślił, iż w ocenie sądu apelacja obrony co do istoty jest niezasadna. Zdaniem Sądu Okręgowego w Warszawie należy zaakcentować, iż sama okoliczność wzięcia udziału w wadliwej procedurze wyboru sędziego nie stanowi bowiem automatycznego powodu do stwierdzenia, iż zachodzi wątpliwość co do jego bezstronności.

Sędzia Doleżal poinformował, iż sąd przeanalizował przebieg kariery zawodowej sędzi Katarzyny Olczak oraz zasięgnął opinii na jej temat, która okazała się pozytywna. - To jest sprawa światopoglądowa w większym wymiarze, a nie politycznym. (...) Można w tym przypadku mówić o elementarnej niezawisłości sędzi sądu rejonowego - zaznaczył sędzia Doleżal.

ZOBACZ: Incydent przed Pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. żabole wyniosła kilka osób

Wskazał na lekturę akt postępowania czy nagrania, na których widać i słychać, co się wydarzyło. - o ile zestawimy te dowody, to sąd rejonowy miał podstawę do sformułowania takich wniosków - zaznaczył sędzia.

Dodał, iż zdaniem sądu szkodliwość społeczna czynu nie jest znikoma, ale nie jest też wysoka. Należy wziąć też pod uwagę kontekst całej sprawy. - Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, sąd uznał, iż oskarżona ma prawo protestować. Natomiast posunęła się w swojej formie protestu za daleko - uzasadnił sędzia.

Wyrok jest prawomocny.

WIDEO: "Przygotowanie do starcia z Nawrockim". Dziadek o rekonstrukcji rządu
Idź do oryginalnego materiału