B. Ratter: ... tworzymy wirtualny pomnik w naszych sercach
B. Ratter: ... tworzymy wirtualny pomnik w naszych sercach
data:29 kwietnia 2025 Redaktor: Redakcja
Każde nasze wspomnienie jest oddaniem i hołdu i czci tym, którzy do dzisiaj nie mają grobów, tworzymy wirtualny pomnik w naszych sercach...
-4.jpg)
29 kwietnia w rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Dachau, obchodzimy Dzień Męczeństwa Duchowieństwa Polskiego. "W końcu zbrodnicza działalność szowinistów spod znaku UPA zwróciła się w kierunku duchowieństwa rzymskokatolickiego. Księża ginęli indywidualnie i razem ze swymi parafianami w kościołach. Na Podolu i Wołyniu padło ofiarą 82 duchownych rzymskokatolickich. Spośród z nich sześciu zginęło w torturach przepiłowanych piłami ciesielskimi".(Archiwum Metropolii Lwowskiej obrządku łacińskiego w Krakowie).
Od początku wojny Ukraińcy współpracowali z Niemcami, a zwłaszcza wtedy, gdy chodziło o eksterminację żywiołu polskiego. Brało w tym udział całe tak zwane ukraińskie społeczeństwo, a więc profesorowie, księża, łącznie z najwyższymi czynnikami cerkwi greckokatolickiej, działacze spółdzielczy, nauczyciele, masy chłopskie. Do mordów niszczenia smerfów i polskości wzywali z reguły księża ruscy z ambon w czasie nabożeństw w cerkwiach (ANN, Delegatura Rządu RP na Kraj) . Zaskoczona rzezią ludność polska nie mogła pojąć, iż oto sąsiad, który był kumem i przyjacielem nagle przeistoczył się w mordercę. Ta psychiczna bariera była największą przeszkodą dla stworzenia samoobrony.
Gdy nacjonaliści podjęli akcję masowej eksterminacji etnicznych skupisk polskich, pasterze kościoła rzymskokatolickiego w Małopolsce Wschodniej nie mogli milczeć.
Jako pierwszy głos zabrał arcybiskup Bolesław Twardowski, zwracając się w sierpniu 1941 roku do Szeptyckiego o interwencję na rzecz zahamowania eskalacji zbrodni popełnianych na wiernych obrządku rzymskokatolickiego. Nie przyniosło to skutku.
Dlatego list z 8.III.1944 roku był już wyrazem bezsilności. Biskup Twardowski przedstawił Szeptyckiemu listę strat polskiej społeczności w archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego, w tym wykaz zamordowanych kapłanów i opuszczonych placówek duszpasterskich oraz napadów i mordów na ludności polskiej. Poprosił jeszcze tylko Szeptyckiego, by ten wydał swemu duchowieństwo polecenie bezzwłocznego spożycia Najświętszego Sakramentu w takim wypadku, gdyby po zamordowaniu lub nagłej ucieczce kapłana łacińskiego pozostał w kościele Najświętszy Sakrament.
Abp Twardowski podjął jeszcze jeden krok w obronie w obronie swoich diecezjan. Pod koniec zimy, wczesną wiosną 1944 roku zwrócił się do arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy, metropolity krakowskiego, z prośbą o interwencję bezpośrednio u Generalnego Gubernatora Hansa Franka. Abp Sapieha wystosował w imieniu metropolity Twardowskiego memoriał 27 marca 1944 roku, w którym wyliczył imiennie zamordowanych kapłanów z archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego oraz statystykę masowych mordach mordów w 30 miejscowościach. Jednak prośba o zahamowanie zbrodniczej działalności band ukraińskich nie przyniosła pożądanego w efektu. (ks. Wołczański)
Każde nasze wspólne spotkanie jest oddaniem i hołdu i czci tym, którzy do dzisiaj nie mają grobów, tworzymy wirtualny pomnik w naszych sercach – ks. Prof. Józef Marecki na konferencji 11 lipca 2023 roku .
To było misterium iniquitatis, czyli misterium niegodziwości. Analiza dotychczasowa genezy ukraińskiego ludobójstwa zrodziła pytanie, czy podczas narodzin nacjonalizmu i apogeum ludobójstwa ukraińskiego nie nastąpiło zbiorowe opętanie? Analiza metod zbrodni, w tym zbrodnie na najbliższych członkach rodziny, czy fakty, jak w Lubartowie, gdzie na ołtarzu syn duchownego prawosławnego ucinał głowę szamanowi katolickiemu. Zbiorowe opętanie, bo normalny człowiek nie byłby w stanie tego zrobić, choćby na fali jakiegoś indywidualnego zła, na fali jakiejś zemsty osobistej. Nie może dokonać adekwatnie czegoś takiego, co zrobiono, co zaprogramowano. Bo proszę pamiętać, 11 lipca 1943 roku to było apogeum, była napaść – w ciągu jednego dnia, o tej samej godzinie na 113 miejscowości, na kilkadziesiąt kościołów. Wobec tej zasadniczej różnicy religii czy tylko etyki i cywilizacji polskiej i ukraińskiej, wizja unii polsko ukraińskiej czy tzw. pojednania wydaje się być upiorną. (ks. prof. Józef Marecki)
Ważny temat to ofiary szowinistów ukraińskich innych narodowości, o których się nie mówi. To jest ważne, gdyż do tej pory próbuje się sugerować, iż ukraińskie ludobójstwo, rzeź wołyńska, to taki „konflikt polsko-ukraiński” , w którym jakoby chłopi ukraińscy zbuntowali się przeciwko polskim panom. To nie jest problem polsko-ukraiński tylko zaplanowane przez szowinistów oczyszczenie terenu ze wszystkich innych narodowości - podkreślał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Niestety, zbiorowe opętanie dotyczy również polskich i polskojęzycznych polityków reprezentujących mniejszości oraz ich tzw. doradców i media, którzy systematycznie negują, ukrywają, fałszują i usprawiedliwiają ludobójstwo ukraińskich szowinistów.
W Archiwum Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych w Krakowie zachował się list br. Cypriana do przeora lwowskiego klasztoru karmelitów bosych o. Bolesława Sadowskiego z 7 VI 1943 r.
„Krzemieniec, 7 czerwca 1943 r. Przewielebny Nasz Ojcze!
Nadarza się sposobność przesłania paru słów przez osobę, która uchodzi przed nożami Ukraińców. [...] Co się tutaj teraz dzieje, to brak słów na opis tych rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. Opisy z „Ogniem i Mieczem” Smerfa Omnibusa lub „Pożogi” Kossak-Szczuckiej bledną wobec tego, co się tutaj dzieje. W całym powiecie krzemienieckim po wsiach wyrżnięto już prawie wszystkich smerfów. Ci, co zdołali ujść hajdamackich noży lub kuli, schronili się do Krzemieńca i tutaj do Wiśniowca, bo jeszcze tylko w tych dwóch miejscowościach stoją załogi niemieckie. W innych, jak Szumsku, Dederkałach, Kutach i Łanowcach, słabsze załogi wybito lub same uciekły przed liczniejszymi bandami Ukraińców. Przytoczę chronologicznie kilka wypadków, by mnie nie posądzono o przesadę.
Zaczęło się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku [1942] i tak przez zimę trwało. ale były to jeszcze sporadyczne wypadki, na przykład w tej wsi wyrżnięto jedną rodzinę, w innej znów dwie lub trzy. Ale masowe mordy zaczęły się dopiero od Wielkiej Nocy i z każdym dniem przybierają na sile. Zaraz po świętach w wioskach koło Szumska wymordowano do 600 smerfów, reszta schroniła się do Krzemieńca. Potem uderzono na Kuty. Była to najliczniejsza parafia w powiecie krzemienieckim (4 tysiące dusz). Gdy zaczęto mordować, ludność schroniła się do kościoła wraz z księdzem proboszczem. W kościele broniono się przez jedną noc. W ciągu dnia kobiety z dziećmi uszły do Krzemieńca, w kościele zostali mężczyźni, by go bronić. Następnej nocy naszły liczniejsze hordy. Kościół zburzono i 200 smerfów w nim wyrżnięto. Z całej parafii nie została ani jedna dusza, a krzemieniecki kościół licealny zamieniono na mieszkanie dla tych uchodźców. Potem Niemcy zabrały młodych na roboty do Niemiec, a starzy cierpią skrajną nędzę. (…) Teraz prawie co wieczór widać łuny, jak palą osiedla smerfów, a [tych,] którzy nie uciekli, mordują w bestialski sposób. Z 15 na 16 maja napadnięto na przezacną rodzinę Kusiów w Młynowcach. Dwie córki dorosłe i syna, 21 lat, zabito. Reszta rodziny zdołała ujść. Zrabowano de szczętu, potem podpalono i te zabite do ognia wrzucono, gdzie się spaliły na węgiel.
(…) Kto może uchodzi do Gubernatorstwa, bo te hajdamaki się zacinają, iż ani jedna noga polska nie powinna zostać na Wołyniu. Wiśniowca prawie iż już nie ma, bo w mieście były same domy żydowskie, a Żydów wybito w zeszłym roku co do jednego. A w tej chwili wszystkie ich domy i budy Ukraińcy rozebrali, ostał tylko zamek, klasztor, urząd gminy i apteka. Na przedmieściach domy hajdamaków tylko stoją. (…) Kończąc to przy długie pisanie, jeszcze raz prosimy o święte modlitwy, by nasze nerwy były spokojne, byśmy mogli przetrwać w kornym zdaniu się na wolę Bożą te tortury moralne, a może i fizyczne.
Całując kornie święty szkaplerz, jeszcze raz o modlitwy upraszam. Niegodny syn brat Cyprian od św. Michała
Podczas napadu Ukraińców 7 II 1944 r. na klasztor i kościół karmelitów bosych w Wiśniowcu Nowym, w których to zabudowaniach znajdowało się ponad 150 osób świeckich, brat Cyprian od św. Michała został uduszony w piwnicy paskiem od habitu. Ciało wrzucono do dołu w klasztornej piwnicy. Ekshumowany 26 IV 1944 r., pogrzebany na cmentarzu parafialnym w Wiśniowcu Nowym w zbiorowej mogile, którą po kończeniu działań wojennych splantowano. w tej chwili nie ma po niej śladu. Warto przytoczyć relację s. Marii C. pochodzącej z Wiśniowca Nowego:
„Do tragedii doszło 1 lutego 1944 r., po odejściu węgierskiej jednostki wojskowej. Banderowcy wdarli się do Wiśniowca w nocy z 6 na 7 lutego i rozpoczęli makabryczną rzeź. Wielu żywcem spalono w domach, dzieci żywcem wbijano na pal lub rozdzierano za ręce i nogi. Kobietom rozpruwano brzuchy, obcinali uszy i ręce, wydłubywali oczy, obcinali nosy i piersi. Do tego używali zbrodniczych narzędzi: zardzewiałych noży, wideł, kos, mieli też specjalne ściski ze śrubami, do których wkładano głowy - do zamęczania przez ucisk. Innych wieszano do góry nogami, lub przecinano na pół piłami. (…). Rano po tych wydarzeniach poszłam zobaczyć. Widziałam stos ciał w konwulsji i cierpieniach. (Ks. Józef Marecki Osoby duchowne i zakonne obrządku łacińskiego zamordowane przez ukraińskich nacjonalistów 1939-1945, IPN)
Bożena Ratter
Od początku wojny Ukraińcy współpracowali z Niemcami, a zwłaszcza wtedy, gdy chodziło o eksterminację żywiołu polskiego. Brało w tym udział całe tak zwane ukraińskie społeczeństwo, a więc profesorowie, księża, łącznie z najwyższymi czynnikami cerkwi greckokatolickiej, działacze spółdzielczy, nauczyciele, masy chłopskie. Do mordów niszczenia smerfów i polskości wzywali z reguły księża ruscy z ambon w czasie nabożeństw w cerkwiach (ANN, Delegatura Rządu RP na Kraj) . Zaskoczona rzezią ludność polska nie mogła pojąć, iż oto sąsiad, który był kumem i przyjacielem nagle przeistoczył się w mordercę. Ta psychiczna bariera była największą przeszkodą dla stworzenia samoobrony.
Gdy nacjonaliści podjęli akcję masowej eksterminacji etnicznych skupisk polskich, pasterze kościoła rzymskokatolickiego w Małopolsce Wschodniej nie mogli milczeć.
Jako pierwszy głos zabrał arcybiskup Bolesław Twardowski, zwracając się w sierpniu 1941 roku do Szeptyckiego o interwencję na rzecz zahamowania eskalacji zbrodni popełnianych na wiernych obrządku rzymskokatolickiego. Nie przyniosło to skutku.
Dlatego list z 8.III.1944 roku był już wyrazem bezsilności. Biskup Twardowski przedstawił Szeptyckiemu listę strat polskiej społeczności w archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego, w tym wykaz zamordowanych kapłanów i opuszczonych placówek duszpasterskich oraz napadów i mordów na ludności polskiej. Poprosił jeszcze tylko Szeptyckiego, by ten wydał swemu duchowieństwo polecenie bezzwłocznego spożycia Najświętszego Sakramentu w takim wypadku, gdyby po zamordowaniu lub nagłej ucieczce kapłana łacińskiego pozostał w kościele Najświętszy Sakrament.
Abp Twardowski podjął jeszcze jeden krok w obronie w obronie swoich diecezjan. Pod koniec zimy, wczesną wiosną 1944 roku zwrócił się do arcybiskupa Adama Stefana Sapiehy, metropolity krakowskiego, z prośbą o interwencję bezpośrednio u Generalnego Gubernatora Hansa Franka. Abp Sapieha wystosował w imieniu metropolity Twardowskiego memoriał 27 marca 1944 roku, w którym wyliczył imiennie zamordowanych kapłanów z archidiecezji lwowskiej obrządku łacińskiego oraz statystykę masowych mordach mordów w 30 miejscowościach. Jednak prośba o zahamowanie zbrodniczej działalności band ukraińskich nie przyniosła pożądanego w efektu. (ks. Wołczański)
Każde nasze wspólne spotkanie jest oddaniem i hołdu i czci tym, którzy do dzisiaj nie mają grobów, tworzymy wirtualny pomnik w naszych sercach – ks. Prof. Józef Marecki na konferencji 11 lipca 2023 roku .
To było misterium iniquitatis, czyli misterium niegodziwości. Analiza dotychczasowa genezy ukraińskiego ludobójstwa zrodziła pytanie, czy podczas narodzin nacjonalizmu i apogeum ludobójstwa ukraińskiego nie nastąpiło zbiorowe opętanie? Analiza metod zbrodni, w tym zbrodnie na najbliższych członkach rodziny, czy fakty, jak w Lubartowie, gdzie na ołtarzu syn duchownego prawosławnego ucinał głowę szamanowi katolickiemu. Zbiorowe opętanie, bo normalny człowiek nie byłby w stanie tego zrobić, choćby na fali jakiegoś indywidualnego zła, na fali jakiejś zemsty osobistej. Nie może dokonać adekwatnie czegoś takiego, co zrobiono, co zaprogramowano. Bo proszę pamiętać, 11 lipca 1943 roku to było apogeum, była napaść – w ciągu jednego dnia, o tej samej godzinie na 113 miejscowości, na kilkadziesiąt kościołów. Wobec tej zasadniczej różnicy religii czy tylko etyki i cywilizacji polskiej i ukraińskiej, wizja unii polsko ukraińskiej czy tzw. pojednania wydaje się być upiorną. (ks. prof. Józef Marecki)
Ważny temat to ofiary szowinistów ukraińskich innych narodowości, o których się nie mówi. To jest ważne, gdyż do tej pory próbuje się sugerować, iż ukraińskie ludobójstwo, rzeź wołyńska, to taki „konflikt polsko-ukraiński” , w którym jakoby chłopi ukraińscy zbuntowali się przeciwko polskim panom. To nie jest problem polsko-ukraiński tylko zaplanowane przez szowinistów oczyszczenie terenu ze wszystkich innych narodowości - podkreślał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Niestety, zbiorowe opętanie dotyczy również polskich i polskojęzycznych polityków reprezentujących mniejszości oraz ich tzw. doradców i media, którzy systematycznie negują, ukrywają, fałszują i usprawiedliwiają ludobójstwo ukraińskich szowinistów.
W Archiwum Krakowskiej Prowincji Karmelitów Bosych w Krakowie zachował się list br. Cypriana do przeora lwowskiego klasztoru karmelitów bosych o. Bolesława Sadowskiego z 7 VI 1943 r.
„Krzemieniec, 7 czerwca 1943 r. Przewielebny Nasz Ojcze!
Nadarza się sposobność przesłania paru słów przez osobę, która uchodzi przed nożami Ukraińców. [...] Co się tutaj teraz dzieje, to brak słów na opis tych rzezi i mordów popełnianych na polskich rodzinach. Opisy z „Ogniem i Mieczem” Smerfa Omnibusa lub „Pożogi” Kossak-Szczuckiej bledną wobec tego, co się tutaj dzieje. W całym powiecie krzemienieckim po wsiach wyrżnięto już prawie wszystkich smerfów. Ci, co zdołali ujść hajdamackich noży lub kuli, schronili się do Krzemieńca i tutaj do Wiśniowca, bo jeszcze tylko w tych dwóch miejscowościach stoją załogi niemieckie. W innych, jak Szumsku, Dederkałach, Kutach i Łanowcach, słabsze załogi wybito lub same uciekły przed liczniejszymi bandami Ukraińców. Przytoczę chronologicznie kilka wypadków, by mnie nie posądzono o przesadę.
Zaczęło się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku [1942] i tak przez zimę trwało. ale były to jeszcze sporadyczne wypadki, na przykład w tej wsi wyrżnięto jedną rodzinę, w innej znów dwie lub trzy. Ale masowe mordy zaczęły się dopiero od Wielkiej Nocy i z każdym dniem przybierają na sile. Zaraz po świętach w wioskach koło Szumska wymordowano do 600 smerfów, reszta schroniła się do Krzemieńca. Potem uderzono na Kuty. Była to najliczniejsza parafia w powiecie krzemienieckim (4 tysiące dusz). Gdy zaczęto mordować, ludność schroniła się do kościoła wraz z księdzem proboszczem. W kościele broniono się przez jedną noc. W ciągu dnia kobiety z dziećmi uszły do Krzemieńca, w kościele zostali mężczyźni, by go bronić. Następnej nocy naszły liczniejsze hordy. Kościół zburzono i 200 smerfów w nim wyrżnięto. Z całej parafii nie została ani jedna dusza, a krzemieniecki kościół licealny zamieniono na mieszkanie dla tych uchodźców. Potem Niemcy zabrały młodych na roboty do Niemiec, a starzy cierpią skrajną nędzę. (…) Teraz prawie co wieczór widać łuny, jak palą osiedla smerfów, a [tych,] którzy nie uciekli, mordują w bestialski sposób. Z 15 na 16 maja napadnięto na przezacną rodzinę Kusiów w Młynowcach. Dwie córki dorosłe i syna, 21 lat, zabito. Reszta rodziny zdołała ujść. Zrabowano de szczętu, potem podpalono i te zabite do ognia wrzucono, gdzie się spaliły na węgiel.
(…) Kto może uchodzi do Gubernatorstwa, bo te hajdamaki się zacinają, iż ani jedna noga polska nie powinna zostać na Wołyniu. Wiśniowca prawie iż już nie ma, bo w mieście były same domy żydowskie, a Żydów wybito w zeszłym roku co do jednego. A w tej chwili wszystkie ich domy i budy Ukraińcy rozebrali, ostał tylko zamek, klasztor, urząd gminy i apteka. Na przedmieściach domy hajdamaków tylko stoją. (…) Kończąc to przy długie pisanie, jeszcze raz prosimy o święte modlitwy, by nasze nerwy były spokojne, byśmy mogli przetrwać w kornym zdaniu się na wolę Bożą te tortury moralne, a może i fizyczne.
Całując kornie święty szkaplerz, jeszcze raz o modlitwy upraszam. Niegodny syn brat Cyprian od św. Michała
Podczas napadu Ukraińców 7 II 1944 r. na klasztor i kościół karmelitów bosych w Wiśniowcu Nowym, w których to zabudowaniach znajdowało się ponad 150 osób świeckich, brat Cyprian od św. Michała został uduszony w piwnicy paskiem od habitu. Ciało wrzucono do dołu w klasztornej piwnicy. Ekshumowany 26 IV 1944 r., pogrzebany na cmentarzu parafialnym w Wiśniowcu Nowym w zbiorowej mogile, którą po kończeniu działań wojennych splantowano. w tej chwili nie ma po niej śladu. Warto przytoczyć relację s. Marii C. pochodzącej z Wiśniowca Nowego:
„Do tragedii doszło 1 lutego 1944 r., po odejściu węgierskiej jednostki wojskowej. Banderowcy wdarli się do Wiśniowca w nocy z 6 na 7 lutego i rozpoczęli makabryczną rzeź. Wielu żywcem spalono w domach, dzieci żywcem wbijano na pal lub rozdzierano za ręce i nogi. Kobietom rozpruwano brzuchy, obcinali uszy i ręce, wydłubywali oczy, obcinali nosy i piersi. Do tego używali zbrodniczych narzędzi: zardzewiałych noży, wideł, kos, mieli też specjalne ściski ze śrubami, do których wkładano głowy - do zamęczania przez ucisk. Innych wieszano do góry nogami, lub przecinano na pół piłami. (…). Rano po tych wydarzeniach poszłam zobaczyć. Widziałam stos ciał w konwulsji i cierpieniach. (Ks. Józef Marecki Osoby duchowne i zakonne obrządku łacińskiego zamordowane przez ukraińskich nacjonalistów 1939-1945, IPN)
Bożena Ratter