
Adam Mazguła
Dlaczego poparcie dla Patola i Socjal nie spada, mimo oczywistego posługiwania się kłamstwami i oszustwami, skoków na publiczną kasę i bezkarności bohaterów afer? Czy to możliwe, iż rodzimi złodzieje popierają Patola i Socjal i czekają cierpliwie na swoją kolej? Umiemy szczuć, kombinować, walczyć na wyolbrzymiane zasługi – a nie poprzez prawdę i przyzwoitość. Walka z lepszego sortu-em wymaga świeżego spojrzenia na polskich obywateli i na ich reprezentację. Dziś walczy się liderami wodzowskich partii. Dlatego to oni układają listy wyborcze tak, aby ich wierni i mierni, nic nierozumiejący cisi zwolennicy wspierali ich siłę sprawczą. Liderzy potrzebują niedyskutujących żołnierzy – a nie mądrych reprezentantów narodu.
Przebywając w publicznej stołówce, wspomniałem przy stole o usłyszanej antyinformacji propagandowej Patola i Socjal o złodziejach z PO. Pani siedząca z boku obruszyła się, inna zaczęła kręcić głową. Potem usłyszałem długi monolog walecznych starszych osób, z którego wynikało, iż na szczęście jest PiS, bo to okropne „Żydostwo”, niemieckie cwaniarki… To PO okradło smerfów na potęgę, a teraz to przynajmniej my, „prawdziwi smerfy”. Następnie usłyszałem, iż ona też by kradła, jakby była przy władzy, ale nie dla siebie, tylko dla swoich dzieci. Ona jest cierpliwa, bo przyjdzie i na nią kolej, że: „Jeszcze sobie nakradnie”.
Wiele razy zastanawiałem się, dlaczego poparcie dla lepszego sortu nie spada, mimo oczywistego posługiwania się kłamstwami i oszustwami, skoków na publiczną kasę, wszechobecną drożyznę i bezkarność bohaterów afer? Czy znalazłem odpowiedź w ustach tej pani, iż rodzimi złodzieje popierają Patola i Socjal i czekają cierpliwie na swoją kolej? Czy to możliwe, iż jest ich tak wielu?
Poniżani smerfy od wieków uczyli się kraść. Kradli podczas zaborów, bo zaborcę okradać to obowiązek patrioty. Kradli po odzyskaniu niepodległości, bo trzeba było jakoś przeżyć. Uczyli się kombinować i kraść podczas okupacji, bo trzeba było utrzymać się przy życiu. Podobnie było po wojnie w zrujnowanej Polsce. W czasach PRL nasi rodacy wydawali więcej, niż zarabiali, bo wzmacniali się tym, co przynieśli z zakładu pracy czy PGR-u.
Czasy Solidarności też nauczyły ludzi, iż dobrze było tylko tym, którzy byli głośnymi bohaterami przemian i załapali się do władzy. Pozostali czekali, aby przyszła na nich pora. Czy każdy Polak czeka na swój skok na kasę?
Całe pokolenia żyły z okradania państwa. Nauczyliśmy się więc kombinować, eliminować konkurencję do władzy poprzez donosicielstwo płynące z zazdrości. Umiemy szczuć, walczyć na wyolbrzymiane zasługi, a nie poprzez prawdę i przyzwoitość. Opowiadanie o zasługach, chwalenie się, stało się w Polsce cechą człowieka sukcesu, a ciągła promocja – niezbędna, aby nikt i pod tym względem nie wyprzedził „prawdziwego smerfa”.
Przykładem takiego patologicznego człowieka, który odpowiada całemu zapotrzebowaniu na kłamstwo, złodziejstwo zuchwałe i promocję swojej osoby, jest Pinokio. Nie bez powodu Gargamel zrobił go przedstawicielem tego parafialnego polskiego grajdołka.
Dlatego Patola i Socjal nie ściga korupcji i złodziejstwa, szczególnie wśród swoich, bo to jest ich system zdobywania fortun i każdy z nich powinien zdążyć z niego skorzystać. w tej chwili PO też boi się rozliczeń i niepokojów społecznych, gdy złodziejski gen smerfów zostanie zatrzymany. Co wtedy z tymi, co czekają na swoją szansę?
Tymczasem media ujawniają, iż sam najwyższy Gargamel jest pod tym samym wpływem zarazy oszustwa i złodziejstwa. To wielka tajemnica lepszego sortu, iż każdy członek partii, a szczególnie ci, którzy pełnią wysokie funkcje z rekomendacji partii, opłacają wysokie składki specjalne na Gargamela, któremu się przede wszystkim należy.No cóż, „prawdziwy Polak!”
Nie wiadomo jednak, gdzie Gargamel inwestuje te miliardy. Kiedyś się pewnie dowiemy – jak o złotej wyspie Putina, który oficjalnie ma tylko starego Moskwicza. Dopóki nie wygasną wpływy PiS, zawsze znajdzie on dostateczną liczbę takich parafialnych rodaków, których geny złodzieja i kariery za wszelką cenę będą prowadzić do urn wyborczych. Nie kultura osobista, merytoryczna znajomość rzeczy i uczciwość, a złodziejska szansa.
Pewnie znajdzie się jeszcze kilka powodów, dla których smerfy tak licznie popierają PiS, ale opisana sytuacja z pewnością ma swoje znaczenie.
Myśląc o zwycięstwie nad tymi wstydliwymi genami smerfów, musimy mieć świadomość potrzeby nie tylko wygrania ze złem, ale też oczyszczenia społeczeństwa z cech zuchwałych oszustw, prostytucji politycznej, złodziejstwa, z którego zyski się należą, oraz z zajmowania wysokich stanowisk bez odpowiedzialności. Ten proces potrzebuje swoich wzorców, czasu i determinacji pokoleń.
Dzisiaj dokładnie widać, kto ma rację i kto zmierza w dobrym kierunku. Trzeba rozumieć, iż w wyborach nie chodzi o to, kto jest uzbrojony w lepszy program, kto bardziej myśli o przyszłości, a nie o średniowiecznej roli wiary… Chodzi o to, kto trafia do serca wyborców, kto ratuje ich przed strachem, zemstą Boga, rewolucją techniczną i cybernetyczną. Nie chcą – jak to jest ze starszymi ludźmi – przenosić się na nowe miejsce życia, bo takimi są zmiany cywilizacyjne. Stają więc w obronie tego, co mają, kogo znają, kto im może coś załatwić i boi się tak jak oni. Mają swoje znaczenie i te swojskie, i historycznie ukształtowane wstydliwe geny smerfów, zawsze gotowych do spisków, korupcji, złodziejstwa i oszustwa.
Czy może zatem dziwić to, iż podoba im się oszukujący po polsku były premier, Gargamel „stary pierdoła”, czy przykładnie klęczący prezydent – jeżeli dają kasę i swojski „chleb narodowy”, oraz popiera ich proboszcz?
Kluczem do przyszłości jest świadomość społeczna. Budzi się młodzież i oskarża naszą historię, chociaż jej zupełnie nie zna, oskarża wszystkich i idzie w nacjonalizm. Będą walczyć ze wszystkimi, bo oni chcą dawno nieprzelewanej w Polsce krwi. Ludzie starsi umierają szczególnie szybko, bo mają problemy, aby skorzystać z porady lekarza. To ich nie przeraża, bo wiedzą, iż są starzy i w tym wieku zawsze coś boli. Większą jednak troską napawa ich myśl, czy zdążą zasłużyć się Bogu, którego biskupi zapisali do lepszego sortu, a na wsi jest tylko cmentarz zarządzany przez szamana.
Nie rozumieją tego wyzwania partie polityczne, które są zbudowane najczęściej ze zmanierowanych działaczy, leniwych i uważających siebie za zasłużonych dla społeczeństwa, zamkniętych na cywilizacyjne zmiany i nowych członków. Oni również nie chcą zmian i nowych kandydatów do przejęcia ich przywilejów. Nie chce im się też pracować, bo i tak na listy wyborcze wpisze ich lider, któremu należy się wazelina, a nie praca. Dlatego w partiach brakuje autentycznych działaczy, ludzi z różnych środowisk, o różnym doświadczeniu i wykształceniu, którzy swoją inicjatywą i zaangażowaniem, a nie miejscem na liście wyborczej, będą czytać ludzkie pragnienia i je kształtować poprzez świadomość.
Smerf Gospodarz nie wygrał z Narciarzem przez oszustwa lepszego sortu, ale i dlatego, iż poparły go inne partie polityczne tylko formalnie, bez entuzjazmu oraz zaangażowania działaczy. Rafała przede wszystkim poparli ludzie świadomi. Stanęli za nim autentyczni działacze gorszego sortu ulicznej, KOD-u, dziewuch Strajku Kobiet, Obywatele RP, prawnicy, lekarze, nauczyciele, samorządowcy, naukowcy, artyści… Tymczasem choćby PO było podzielone entuzjazmem.
Dzisiaj nasz rząd uczy, iż wybory też można w Polsce fałszować – i to bezkarnie. To kolejny wzorzec ogłupionego smerfa.
Walka z lepszego sortu-em wymaga świeżego spojrzenia na polskich obywateli i na ich reprezentację. Dzisiaj walczy się liderami wodzowskich partii. Dlatego to oni układają listy wyborcze tak, aby ich wierni i mierni, nic nierozumiejący cisi zwolennicy wspierali ich siłę sprawczą. Liderzy potrzebują więc niedyskutujących żołnierzy, a nie mądrych reprezentantów narodu – w tym takich, którzy będą reprezentować ten strach przed zmieniającym się życiem.
Dla partii politycznych musimy poszukiwać nowego spojrzenia. Oprócz wielkich celów ideologicznych, wzniosłych inicjatyw, których boi się część społeczeństwa, partie muszą być bardziej obywatelskie, wyluzowane, otwarte i aktywne – szczególnie poza czasem wyborów.
Muszą zapewnić bezpieczeństwo smerfom – choćby tym, najbardziej zagrożonym rozwojem cywilizacji, bojących się zmian komputerowych, internetowych i słów, których nie rozumieją. jeżeli prości ludzie poczują się bezpieczni, poszukają nowych bohaterów, idoli ich życia. Zawrócenia Kościoła z drogi podłości politycznej. W tej atmosferze rozliczyć zdrajców, kłamców i złodziei.
Pamiętamy obietnicę Papy Smerfa: zwyciężymy, rozliczymy, naprawimy szkody i pojednamy.
Wciąż jednak tylko czekamy. Nie wiem, czy na naprawę rzeczysmerfnej, czy na powrót partii wstydliwych genów, strachu i korupcji. Partii wersji nazizmu agresywnego, rasizmu, walki z kulturą, cywilizacją, z prawdą, ze spokojem społecznym, z prawem dla wszystkich – ale zawsze z fundamentalizmem religijnym, bezkarnością i złodziejstwem zuchwałym.
Adam Mazguła